W pierwszym półroczu 2020 roku do rejestru CEIDG wpłynęło prawie 125 tys. wniosków o założenie nowej działalności gospodarczej. Jak informuje Ministerstwo Rozwoju, w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. było ich mniej o 42,5 tys. Wzrosła natomiast liczba wniosków dotyczących wznowienia działalności gospodarczej. Ostatnio odnotowano ich niespełna 100 tysięcy, a wcześniej – blisko 89,5 tys. Znawcy tematu, analizując te zjawiska, zwracają uwagę na kryzys związany z pandemią oraz wsparcie w ramach tzw. tarcz antykryzysowych.
124,2 tys. wniosków o założenie działalności gospodarczej wpłynęło do rejestru CEIDG w okresie od 1 stycznia do 30 czerwca br. Jak wynika z danych przekazanych przez Ministerstwo Rozwoju, to o 42,5 tys. mniej niż w pierwszych sześciu miesiącach ubiegłego roku. Wówczas było ich 166,7 tys.
– O tej różnicy przesądziły głównie obawy wynikające z kryzysu gospodarczego. Sektory, które w pierwszym momencie odczuły spowolnienie, charakteryzują się dość dużym udziałem osób prowadzących własne firmy. Myślę tu szczególnie o eventach, wydarzeniach kulturalnych itd. Można więc przypuszczać, że tego typu działalność nie była podejmowana tak chętnie jak we wcześniejszych latach, co przełożyło się na ww. statystyki – komentuje Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy w Konfederacji Lewiatan.
Podobnego zdania są inni eksperci. W ocenie Anny Szymańskiej, wiceprezes Grupy Kapitałowej DGA, spadek ten jest przede wszystkim efektem pandemii. To bardzo trudny okres na podejmowanie decyzji. Nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja i jakie będą możliwości prowadzenia działalności, zwłaszcza w branżach wymagających osobistych kontaktów. Do tego widać ograniczony dostęp do załatwienia spraw w urzędach. Ekspert dodaje, że część jednoosobowych działalności była tworzona przy wsparciu środków unijnych. A znaczna pula pieniędzy na ten cel została już wydatkowana z perspektywy na lata 2014-2020.
– Na pewno epidemia miała wpływ na to, że powstało mniej nowych biznesów. Ona ciągle jest z nami, więc ludzie rzadziej myślą o zakładaniu działalności. Ale nawet w czasach, kiedy nie było kryzysu, widzieliśmy relatywnie dużą rotację firm. Jeżeli chodzi o samozatrudnienie, Polska jest w czołówce krajów OECD. W ostatnich latach notowane były tam spore przyrosty, a teraz uległo to zmianie ze względu na sytuację w gospodarce i kryzys – zaznacza dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
Jednocześnie w pierwszej połowie 2020 r. do rejestru CEIDG wpłynęło niespełna 100 tys. wniosków dot. wznowienia działalności. To z kolei więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich 89,4 tys. Według Anny Szymańskiej, ten wzrost jest efektem pomocy finansowej oferowanej w ramach tarcz antykryzysowych. Narzędzia były i są bardzo różnorodne. Praktycznie każdy przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą mógł w jakimś zakresie tego doświadczyć.
– Jeżeli ktoś wznawiał działalność, to miał szansę skorzystać z dobrodziejstw tarcz. Być może więc ten element motywował do ponownego prowadzenia firmy, zwłaszcza że mówimy o trzech miesiącach umorzenia składek ZUS-owskich przy działalności jednoosobowej. Do tego pojawiła się możliwość otrzymania różnego rodzaju świadczeń, np. pożyczki – dodaje dyrektor Lisicki.
Jak stwierdza Marek Niczyporuk, doradca podatkowy i radca prawny z Kancelarii Ars AEQUI, dane z CEIDG pokazują bardzo klarownie, na czym polega systemowy problem. Widać, co powoduje, że tak wielu przedsiębiorców rezygnuje z prowadzenia działalności lub zawiesza ją. To konieczność opłacania składek ZUS, niezależnie od tego czy firma osiąga przychody. Samozatrudnieni muszą tylko z tego tytułu odprowadzić ponad połowę minimalnego wynagrodzenia za pracę. To często bariera nie do pokonania. Przedsiębiorcy płacą ponadto podatki dochodowe, a wielu z nich – również VAT.
– Koszt wznowienia działalności był z dużym prawdopodobieństwem niższy niż uzyskana pomocy dzięki tarczom. Sama procedura odwieszenia jest zdecydowanie prostsza niż założenie firmy. Ponadto część osób po ogłoszeniu pandemii nagle została w domu. Niektóre z nich mogły zarówno wykonywać pracę zdalną, jak i dodatkowe zlecenia w ramach prowadzonej działalności – podkreśla ekspert z DGA.
Z kolei mec. Niczyporuk zaznacza, że przepisy uprawniają do zawieszenia działalności gospodarczej wyłącznie podmioty niezatrudniające pracowników. Stąd należy zakładać, że dotyczyło to tzw. samozatrudnienia. Przed kryzysem również problemem były niskie przychody firm przy równoczesnej konieczności płacenia składek ZUS. Te ostatnie mają najczęściej formę ryczałtu, a zatem ich wysokość nie zależy od osiąganych przychodów.
– Firmy zawieszały działalność, aby nie płacić składek ZUS-owskich, a tarcze wykuwały się dosyć powoli. Jednak z kryzysu nie wyszliśmy. Cały czas jest bardzo duża niepewność, popyt jeszcze się nie odbudował do poprzednio osiąganych poziomów. To też powoduje, że obecnie najprawdopodobniej wpływają do CEIDG wnioski ws. zawieszenia działalności – podsumowuje dr Dudek.