Najprostsze pomysły są zwykle najlepsze. Tą zasadą kierowali się twórcy Timeqube, nowego produktu, rodem z Polski, który właśnie wkracza na światowy rynek, mając za zadanie zrewolucjonizować sposób prowadzenia spotkań biznesowych. Twórcy startupu mają na to wyjątkowo prosty patent – Timeqube to świecąca kostka, która zmienia kolory wraz z upływem czasu. Prostota tego rozwiązania, już na etapie przedsprzedaży sprawiła, że zainteresowały się nią globalne korporacje, a zamówienia pojawiły się z ponad 25 krajów, na wszystkich kontynentach.

Timeqube to autorski koncept Andrzeja Dobruckiego, który przez 12 lat pracował w dużych korporacjach i jak wiele osób dostrzegł zasadniczy problem spotkań: są za długie i nieproduktywne, często zdominowane przez 1-2 osoby, podczas gdy reszta uczestników po prostu wyłącza się mentalnie. Jego obserwacje, potwierdziły liczne badania. Każdego dnia na całym świecie odbywa się blisko 80 milionów spotkań biznesowych. Jednocześnie, wg. badań University of North Carolina, przeprowadzonych na ponad 180 managerach wyższego szczebla, 71% uważa pracowników je za z reguły nieefektywne[1]. To poważny problem, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że trendy wskazują, że spotkać będziemy się coraz częściej. Okazało się, że rozwiązanie tego problemu wcale nie musi być skomplikowane, wystarczy uświadomić uczestnikom spotkań tempo upływu czasu, bez stosowania „rozpraszaczy”  w postaci smartfonowych aplikacji czy inwazyjnych timerów. Tak narodził się pomysł świecącej kostki, która w subtelny sposób wykorzystuje kolory, żeby informować o pozostałym czasie spotkania.

Sekret tkwi w kolorach

Dzięki temu, że mózg ludzki rozpoznaje w pierwszej kolejności właśnie kolory, urządzenie pozwala “zasiać” w podświadomości informację o płynącym czasie, jednocześnie nie stresując i nie rozpraszając. Timeqube ma postać 8-centymetrowego świecącego sześcianu, widocznego niezależnie od kąta patrzenia. Operuje on kolorami, które doskonale znamy z sygnalizacji ulicznej. Przejścia między kolorami odbywają się w połowie i pod koniec wybranego programu a sama zmiana choć płynna, delikatnie zwraca naszą uwagę i przypomina o pozostałym czasie.  Zasada działania Timeqube została zaprojektowana na podstawie badań percepcji i wpływu kolorów na mózg – zielony wywołuje u nas poczucie spokoju i wzmaga kreatywność, pomarańczowy pobudza do działania, przyspiesza proces myślowy, czerwony natomiast skłania do podsumowań.[2]

Dzięki Timeqube, spotkania kończą się przed czasem lub w najgorszym razie – o czasie. Uczestnicy łatwiej koncentrują się na temacie spotkania, rzadziej wchodzą w zażarte dialogi i chętniej słuchają innych uczestników. Ważne jednak, by na początku spotkania “zakontraktować” ze wszystkimi, że będą przestrzegać pokazywanego przez Timeqube czasu. To zadanie organizatora spotkania. – przekonuje Andrzej Dobrucki, CEO Timeqube.

Technologiczne rękodzieło, w całości produkowane w Polsce

Timeqube jest w całości, ręcznie produkowany w Polsce. Produkcja odbywa się w Zielonej Górze, małymi partiami i ma charakter manufakturowy – część elementów twórcy produkują samodzielnie m.in. w technologii wysokiej jakości druku 3D.  Co ciekawe, i bardzo rzadkie wśród starupów hardwarowych na świecie– twórcy Timeqube’a nie korzystali ze wsparcia żadnych funduszy, w całości samofinansując swój pomysł.

Timeqube posiada 6 programów czasowych : 2, 5, 15, 30 , 45 i 60 minut. Dają one dość szeroki wachlarz zastosowania i nie są przypadkowe. 30 i 60 minut to standardowe czasy spotkań biznesowych. Urządzenie stawiamy na stole pozwalając wszystkim wzajemnie kontrolować czas spotkania. Z kolei 15 minut pozwala na omówienie 4 tematów w ciągu godziny. 2 i 5 minut to czasy przydatne przy spotkaniach typu Daily Standup (z metodologii zwinnych) lub progress meetingach, gdzie każdy uczestnik posiada swój czas wypowiedzi a następnie przekazuje kostkę kolejnej osobie. 45 minut to program dla nauczycieli, trenerów, coachow i prelegentów. Pozwala wzajemnie kontrolować czas prezentacji zarówno przez prezentera jak i widownię. Timeqube nie bez przyczyny nie łączy się ze smartfonem, bowiem twórcy uważają, że urządzenia połączone zabierają za dużo naszej uwagi i często rozkojarzają zamiast pomóc w koncentracji. By wystartować lub wyzerować zadany program, wystarczy kostkę nacisnąć, czemu towarzyszy charakterystyczny klik. Prostota zarówno urządzenia, jak i użytkowania jest tutaj kluczowa.

Początek drogi z międzynarodowym sukcesem

Twórcy urządzenia już w przedsprzedaży otrzymali zamówienia z ponad 25 krajów na wszystkich kontynentach. W sumie prace nad produktem trwały niecałe 6 miesięcy. W tej chwili Andrzej wraz ze wspólnikiem Mikołajem Skubiną, dostarczają gotowy od niedawna produkt klientom. Warszawie robią to osobiście. Andrzej Dobrucki tłumaczy to tak:

Chcemy poznać naszych klientów, zobaczyć w jakich warunkach Timeqube będzie wykorzystywany i jak jeszcze możemy pomóc ulepszyć kulturę spotkań biznesowych. Na wczesnym etapie rozwoju najważniejsze jest, by jak najwięcej nauczyć się o potrzebach klientów, aby produkt mógł w odpowiednią stronę ewoluować.

Timeqube powstawał w ramach WeWork Labs, programu akceleracyjnego w WeWork Krucza – jednego z najpopularniejszych obecnie biur coworkingowych w Warszawie. WeWork Labs to wydzielona przestrzeń w biurach WeWork, gdzie startupy dostają wsparcie programowe i mentorskie, umożliwiające im jak najszybsze globalne wyskalowania swoich produktów, poprzez międzynarodową sieć mentorów oraz inwestorów, jak i globalny network, umożliwiający startupom korzystanie z każdej przestrzeni WeWork Labs na całym świecie.

Produkt można zamawiać przez stronę internetową timeqube.com, a jego cena to 89 EURO.

[1] https://hbr.org/2017/07/stop-the-meeting-madness

[2] Effects of Object Color Stimuli on Human Brain Activities in Perception and Attention Reffered to EEG Alpha Band Response, Journal of Physiological Anthropology, Czerwiec 2007