200 tysięcy pracowników gastronomii musiało znaleźć nową pracę

zamknięte koronawirus

Blisko 200 tysięcy osób – tyle, według szacunków w roku 2020 pracowników gastronomii straciło pracę lub zmieniło formę zatrudnienia. To pokazuje, że gastronomia jest jedną z najsilniej dotkniętych branż przez trwającą od 13 miesięcy pandemię koronawirusa. 24 marca mija pięć miesięcy odkąd lokale mogą serwować dania tylko na wynos lub z dowozem, sytuacja wielu lokali jest krytyczna i niestety należy spodziewać się kolejnych zwolnień i bankructw. Co robią osoby, które straciły pracę w gastronomii? Eksperci zwracają uwagę, że najsilniej zasiliły one konkretną branżę gospodarki.

„Sieroty po gastronomii” próbują się odnaleźć na rynku pracy

Praca w gastronomii wymaga konkretnych umiejętności: kucharz powinien umieć gotować, a obsługa powinna wykazywać się nienagranymi manierami i prezencją. Czy indywidualne umiejętności pracowników gastronomii znajdują zastosowanie w innych branżach? Według ekspertów Grupy IDEA HR niestety nie jest łatwo: – Pracownicy gastronomii mają problemy ze znalezieniem dla siebie miejsca na rynku pracy. Nie wiadomo jeszcze ile lokale będą zamknięte, obserwujemy bardzo poważny kryzys branży i ogromna rzesza dotychczasowych pracowników restauracji czy kawiarni zmienia zawody i podejmuje się zatrudnienia w odległych sektorach. Oczywiście bardziej mobilni są młodzi ludzie – mówi Anna Sudolska, członek zarządu IDEA HR Group. – Studenci i młodzi ludzie pracujący w gastronomii zwykle w ogóle rezygnowali z pracy i skupiali się na nauce, ewentualnie trafiali do handlu lub innego sektora usług – mówi ekspert.

Obserwacje Idea HR Group wskazują, że są sektory, które bardzo chętnie zatrudniały pracowników gastronomii: – Branża e-commerce przeżywa obecnie największy rozkwit w historii. Pracownicy magazynów, ale i kurierzy to osoby bardzo pożądane na rynku pracy. Zauważyliśmy sporą fluktuację: młodzi pracownicy gastronomii np. kelnerzy czy kucharze, bardzo często podejmowali pracę w e-commerce i logistyce. Inny kierunek to praca w charakterze dostawcy czy kierowcy. Był moment, że zapotrzebowanie na kierowców było naprawdę duże – mówi Anna Sudolska. – W gorszej sytuacji są kobiety. One zwykle poszukiwały pracy w usługach i handlu, a jak wiadomo ten również mocno cierpi wskutek pandemii – wyjaśnia Anna Sudolska.

Miały być dwa tygodnie, a jest pięć miesięcy. „Najdłuższe dwa tygodnie w dziejach świata”

Jakie są perspektywy dla pracowników gastronomii? Anna Sudolska nie ma wątpliwości, że gdy pandemia minie to wykwalifikowani kucharze i profesjonalna obsługa kelnerska będzie w cenie. Tutaj wszystko jest kwestią czasu: – Wyobrażam sobie, że jeżeli po Wielkanocy gastronomia wróci do funkcjonowania to wiele osób, które pracowało w tym sektorze powróci do pracy. Niestety im dłużej trwa pandemia, tym to odradzanie będzie powolniejsze i bardziej skomplikowane – mówi ekspertka.

Pracownicy są w czasie pandemii mniej skłonni do zmiany pracodawców. Odchodząc z restauracji czy kawiarni lub baru, pracownicy zdecydują się na powrót tylko w sytuacji, gdy pandemia będzie w realnym odwrocie: – Dzisiaj mija 5 miesięcy od momentu, gdy gastronomię zamknięto na dwa tygodnie. To najdłuższe dwa tygodnie w dziejach świata. Walka z pandemią trwa i należy z wyrozumiałością podchodzić do restrykcji, które obowiązują w całej Europie. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że sytuacja gastronomii i branż objętych bezpośrednio lockdownem jest najtrudniejsza – mówi Anna Sudolska.