Apteka nie dla pacjentów?

Apteka 4

Pod koniec kwietnia senat przyjął nowelizację prawa farmaceutycznego, która czeka teraz na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Jeśli on ją zatwierdzi, ustawa zacznie obowiązywać w ciągu 30 dni od jej ogłoszenia. Eksperci ostrzegają, że nowe przepisy, wprowadzające znaczne ograniczenia w działalności gospodarczej, nie są zgodne z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej i najbardziej uderzą w pacjentów.

Prezydent ma na podpisanie tej ustawy czas do 16 maja, a jak twierdzi jego biuro prawne, nie ma jeszcze decyzji, czy to zrobi. Zgodnie z nową ustawą jedna firma będzie mogła mieć tylko cztery apteki. To uderzy w sieci farmaceutyczne, które nie będą mogły się rozwijać i tworzyć nowych placówek. Zmianę odczują także w swoich portfelach pacjenci, bo w sieciowych aptekach mogli dotąd kupić leki z recepty i OTC taniej o kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt procent. Zdaniem posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy są autorami nowelizacji ustawy, trzeba ograniczyć rozwój sieci farmaceutycznych, bo niszczą indywidualnych aptekarzy i są nastawione wyłącznie na zysk. Według raportu IMS Health, na który powołują się ustawodawcy, w 2015 roku w Polsce działało 14 569 aptek, z czego połowa z nich należała do indywidualnych właścicieli.

Nic dziwnego, że eksperci zadają pytanie, czy projektowane przepisy są efektem lobbingu drobnych aptekarzy, którzy chcą rękami polityków zapewnić sobie monopol lokalny i w łatwy sposób wywindować ceny.

– Sieci farmaceutyczne należące do dużych korporacji z pewnością sobie poradzą. Będą przekształcały swoją działalność, oferując leasing i sprzedaż know-how. Uderzy to jednak w firmy aptekarskie, które mają więcej niż cztery placówki i podjęły duże zobowiązania finansowe na stworzenie swoich sieci. Likwidacja przez nie kilku placówek może doprowadzić do zagrożenia niewypłacalnością, a w niektórych przypadkach wręcz do niewypłacalności – sądzi Małgorzata Anisimowicz, prezes kancelarii PMR Restrukturyzacje SA.

Za dużo aptek

PiS uważa, że aptek w Polsce jest za dużo, więc nowe placówki będą mogły powstawać tylko w sytuacji, gdy w gminie posiadającej aptekę liczba mieszkańców przekracza 3 tys. osób. Nowy punkt sprzedaży leków nie może też powstać bliżej niż 500 metrów od istniejącej już placówki. Oznacza to, że w dużych miastach przez wiele najbliższych lat nie powstanie żadna nowa apteka. Według IMS Health w woj. mazowieckim już teraz jedna apteka przypada na 2917 mieszkańców, w warmińsko-mazurskim – 3228, a w kujawsko-pomorskim – 3214 (dane za 2015 rok pochodzą z raportu IMS Health).

Zezwolenie na prowadzenie apteki otrzymają wyłącznie farmaceuci, którzy mają prawo wykonywania zawodu, oraz spółki, których przedmiotem działalności jest prowadzenie aptek, a wspólnikami są magistrzy farmacji. Wyklucza to przejmowanie aptek po rodzicach, jeśli spadkobierca nie będzie z wykształcenia farmaceutą. Pozostanie mu zlikwidowanie rodzinnej firmy albo sprzedanie jej innemu aptekarzowi.

– Planowana zmiana przepisów może ograniczyć pacjentom dostęp do leków oraz opóźnić proces adaptacji przez polski rynek leków nowych, gdyż możliwości wykorzystania efektu skali zostaną mocno nadwątlone. Wyeliminowanie aptek sieciowych uczyni Polskę mniej atrakcyjnym rynkiem zbytu dla przemysłu farmaceutycznego, w tym dla rodzimych producentów – twierdzą prawnicy z kancelarii PMR Restrukturyzacje SA.

Wbrew Morawieckiemu

Przyjęcie tych rozwiązań przez parlament zaskoczyło środowisko farmaceutyczne, bo jeszcze w połowie kwietnia, kiedy ważyły się losy nowelizacji, wicepremier Mateusz Morawiecki przestrzegał senatorów przed przyjęciem takich rozwiązań:

„Wprowadzenie proponowanych ograniczeń własnościowych będzie skutkowało postępującą fragmentaryzacją rynku aptek w Polsce. Doprowadzi to do dalszego osłabienia pozycji negocjacyjnej aptek i znacząco utrudni uzyskiwanie efektu korzyści skali dla pojedynczych aptek, co może przełożyć się w sposób znaczący na podwyżkę ceny leków nie objętych refundacją oraz OTC” – napisał w opinii przesłanej do senatu.

– Apteka nie powinna być tylko dla farmaceuty i w sejmie będzie zmiana tych przepisów – zapewniał jeszcze niedawno Mateusz Morawiecki w programie TVN24. Niestety, tak się nie stało.

Pacjenci nie mają złudzeń

Podobne obawy podzielają pacjenci. Jak wynika z badania przeprowadzonego pod koniec kwietnia przez Kantar Millward Brown na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców*, aż 62 proc. Polaków uważa, że wejście w życie nowelizacji ustawy o prawie farmaceutycznym spowoduje wzrost cen leków nierefundowanych.

Jak podkreślają politycy i ekonomiści, duże zaskoczenie budzi ustawa regulująca rynek, podczas gdy rząd PiS obiecywał deregulację. Jej gorącym zwolennikiem był wicepremier Mateusz Morawiecki, który przygotowuje Konstytucję dla biznesu, czyli pakiet ustaw deregulacyjnych, mających zwiększyć konkurencyjność polskiej gospodarki. Morawiecki zapewniał na początku swoich rządów, że „jednym z kluczowych punktów polityki gospodarczej powinny być rozpoczęte procesy deregulacyjne prowadzące m.in. do ułatwienia prowadzenia działalności gospodarczej i zmniejszenia obciążeń biurokratycznych”.

Co na to Konstytucja?

Prawnicy podkreślają, że wątpliwa wydaje się zgodność planowanych przepisów z Konstytucją. W szczególności z art. 22, który ograniczenie zasady wolności gospodarczej przewiduje wyłącznie ze względu na ważny interes publiczny, a nie prywatny interes wąskich grup społecznych. Równie wątpliwa wydaje się ich zgodność z przepisami unijnymi w zakresie swobody działalności gospodarczej. Rodzi to ryzyko poniesienia przez państwo polskie wymiernych skutków finansowych w postaci konieczności wypłat odszkodowań za ewentualne straty sieci aptekarskich lub firm działających na polskim rynku farmaceutycznym.

* Badanie zostało przeprowadzone w dniach 20-21 kwietnia 2017 roku przez Kantar Millward Brown. Pytania w formie ankiety telefonicznej zostały skierowane do wybranej losowo reprezentatywnej grupy 1001 dorosłych Polaków, z czego 26 proc. stanowili emeryci i renciści, a 46 proc. deklarowało, że posiada stałe źródło dochodów.