Betonoza dusi mieszkańców polskich miast

budowa

Według prognoz po 2040 roku śmiertelność w Warszawie wzrośnie nawet o ponad 225 proc. w stosunku do obecnej sytuacji – tak wynika z treści specjalnego komunikatu wydanego przez naukowców z PAN. Z okazji przypadającego w środę Międzynarodowego Dnia Ograniczania Skutków Katastrof podejmujemy temat betonozy i wyjaśniamy, dlaczego polskie miasta zamieniają się w miejskie wyspy ciepła.

Według prognoz ONZ w 2050 roku 68 proc. ludności świata będzie mieszkać w miastach. Są to obszary szczególnie wrażliwe na skutki zmian klimatycznych. Zjawiska tj. miejska wyspa ciepła czy intensyfikacja opadów nawalnych, stają się cechą charakterystyczną dla zurbanizowanych obszarów. Dlaczego tak się dzieje? Żyjemy w wypełnionych betonem miastach, parkujemy na wybetonowanych parkingach, a nasze podwórka zamieniają się w wybrukowaną powierzchnię, która mimo iż wygląda estetycznie, sprzyja lokalnym podtopieniom. Wszystko to składa się na zjawisko potocznie określane mianem „betonozy”. To ciężka choroba miast, którą należy powstrzymać, gdyż pozbawia mieszkańców drogocennej wody oraz cienia chroniącego przed wysokimi temperaturami latem.

Miasta w Polsce płoną

Ocieplenie klimatu cały czas postępuje, a temperatury w miastach rosną. Fale upałów stają się coraz bardziej uciążliwe dla ich mieszkańców, którzy w nagrzanych, pozbawionych zieleni przestrzeniach nie będą mogli niedługo normalnie funkcjonować, a nawet żyć. Miasta, mimo iż stanowią jedynie 3 proc. lądów na Ziemi, mieszczą połowę populacji dorzucając dużo emisji gazów cieplarnianych do atmosfery i szybko – ze względu na duży udział betonu i asfaltu  – się ogrzewają. Problem betonozy staje się więc przede wszystkim zagrożeniem dla życia i zdrowia jego mieszkańców. W dniu Międzynarodowego Dnia Ograniczania Skutków Katastrof należy więc zwrócić uwagę na ważkość i skalę tego problemu oraz odwrócić dotychczasowe trendy.

Toniemy przez betonozę

Zmiany klimatu sprawiły, że coraz częściej mamy do czynienia z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, jak susze czy podtopienia i powodzie. Ale klimat to jedno, a działania człowieka i „rewitalizacja” miast – to drugie. Mamy zabetonowane miasta, drogi, autostrady, ekspresówki. Jaki wywiera to wpływ na obieg wody? Bardzo duży. Wybetonowana powierzchnia np. parkingu czy podwórka zmniejsza zdolność retencji gleby. Podczas opadów deszczu woda, zamiast wsiąkać w podłoże, po prostu spływa – często do kanalizacji lub do rowów, które odprowadzają ją do rzek. Betonoza sprzyja nie tylko suszy, ale też podtopieniom, które pojawiają się na skutek gwałtownych opadów deszczu. W takich sytuacjach kanalizacja najczęściej nie nadąża z przyjmowaniem wody opadowej i wylewa się ze studzienek zalewając okoliczne drogi, domy i mieszkania.

Błękitno- zielona infrastruktura

Nadmierne uszczelnianie powierzchni poprzez ich betonowanie i asfaltowanie sprawia, że w wyścigu z naturą, człowiek zawsze będzie na przegranej pozycji. Rozwiązaniem jest tzw. błękitno-zielona infrastruktura. Pod tym pojęciem kryją się: naturalne zbiorniki wodne, odpowiednio zaprojektowane parki, ogrody deszczowe, zrewitalizowane cieki wodne, ażurowe powierzchnie parkingowe, a także rozmaite rozwiązania przydomowe umożliwiające tzw. małą retencję. Warto pomyśleć o gromadzeniu deszczówki, np. w specjalnych zbiornikach czy oczkach wodnych. Taka woda może być później z powodzeniem wykorzystana do podlewania ogrodu lub też bezpośrednio go zasilać. Takie działania podejmuje m.in. marka Finish, która wraz z partnerem merytorycznym, IMGW-PIB – Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowym Instytutem Badawczym, marką Bosch i National Geographic rozpoczęli kampanię „Obiecajmy”, dzięki której wybrane przedszkola w całej Polsce zostały wyposażone w zbiorniki na deszczówkę, a dzieci otrzymały materiały edukacyjne na temat oszczędzania wody w domu.