Awarie systemu informatycznego Państwowej Komisji Wyborczej prowokują do zadania pytania, czy te kłopoty były możliwe do uniknięcia. Tym bardziej, że to nie pierwszy duży projekt informatyczny finansowany z pieniędzy publicznych, który zakończył się niepowodzeniem.
Problemy rozpoczęły się jeszcze w dniu wyborów. Około godziny 23. pojawiły się informacje o wyraźnym spowolnieniu przesyłów protokołów z komisji obwodowych do centralnych serwerów PKW. Później wystąpiły kłopoty z logowaniem do systemu i drukowaniem raportów. Awarie występowały jeszcze w kolejnych dniach, co znacznie opóźniło termin ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów.
Dlaczego tak się stało? Być może uda się to wyjaśnić Najwyższej Izbie Kontroli, ale już teraz uwagę zwraca fakt, że firma, która została wybrana w przetargu 4 sierpnia 2014 roku, zgodnie z harmonogramem, na 15 września miała przygotować podstawowe elementy systemu.
– Czas realizacji projektu podany w przetargu był zbyt krótki, dlatego wzięła w nim udział tylko jedna firma. Inne przedsiębiorstwa od razu zauważyły, że termin jest nierealny – wyjaśnia Maciej Blajer, doktorant na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, który w ramach pracy naukowej zajmuje się ryzykiem związanym z systemami informatycznymi, a poza tym jest także prezesem informatycznej spółki Enadis.
Jego zdaniem częstym błędem w procesie zamawiania oprogramowania dla przedsiębiorstw lub instytucji jest to, że już na etapie wyboru wykonawcy narzucony zostaje konkretny termin zakończenia projektu, „wymyślony” przez pracowników bez oparcia na racjonalnych podstawach.
– Zarząd firmy lub instytucji już na początku żąda ustalenia konkretnego terminu zakończenia projektu, podczas gdy tak naprawdę można tego dokonać dopiero wtedy, gdy znane są już wszystkie szczegóły techniczne – mówi Maciej Blajer. – Termin realizacji prac programistycznych często wskazują pracownicy działów informatycznych, którzy na co dzień nie zajmują się tworzeniem rozbudowanego oprogramowania, a wiedzę na ten temat czerpią jedynie z drobnych, zaliczeniowych projektów, jakie wykonywali w czasie swoich studiów.
To, że przetarg dla PKW nie wzbudził zainteresowania wśród znanych i doświadczonych firm informatycznych mogło wynikać także z faktu, że w tym przypadku zamawiający uzależnił wyniki przetargu nie tylko od ceny, ale dodatkowo od przedstawienia projektu rozwiązania. A to oznaczało, że firma de facto powinna rozpocząć pracę nad systemem jeszcze przed zakończeniem przetargu!
– Mało która firma się na to zgodzi, bo wykonanie projektu jest bardzo czasochłonne. Może to też rodzić korupcjogenne sytuacje, ponieważ taki system oceny wykonawców premiuje firmy, które wcześniej znały szczegóły projektu, a to sugeruje, że przetarg mógł być pisany właśnie pod nie – zauważa prezes firmy Enadis.
Problemów, jakich doświadczyła PKW, można było jednak uniknąć. Tworzenie skomplikowanego oprogramowania powinno było zostać poprzedzone etapem analizy i wykonania projektu. Dopiero po tym etapie należy ustalić harmonogram realizacji. Wykonanie analizy, projektu i harmonogramu nie powinno być w żadnym wypadku powierzane osobom bez kompetencji.
– W odniesieniu do szczególnie dużych projektów, a o takim na pewno mówimy w przypadku systemu PKW, zalecałbym zatrudnienie specjalisty z drugiej firmy, niezależnej od wykonawcy, który będzie potrafił trzeźwo ocenić wszystkie czynniki mające wpływ na projekt – uważa Maciej Blajer. – Nie powinien to być, jak często się dzieje, informatyk z instytucji zamawiającej oprogramowanie, bo to przypomina zatrudnienie okulisty zamiast chirurga, zgodnie z założeniem, że przecież i jeden i drugi są lekarzami – dodaje.
O ile jednak medycyna jest regulowana przez państwo i nie każdy, kto zechce, może pracować jako lekarz, o tyle informatyką mogą się zajmować wszyscy i żadne uprawnienia nie są wymagane. Z jednej strony taka sytuacja umożliwia większą konkurencyjność, ale z drugiej, powoduje sytuacje, w których mało doświadczone firmy podejmują się zleceń o wadze państwowej i na dodatek usiłują je zrealizować w nierealnych terminach. O tym, jakie problemy z tego wynikają, właśnie przekonała się PKW oraz miliony Polaków oczekujących na wyniki wyborów.