Czy polskie porty będą w stanie przejąć ładunki z Ukrainy? „Polska logistyka wykorzystuje 100% swoich możliwości”

port gdańsk

Polskie porty wyraziły gotowość we wspieraniu ukraińskiej gospodarki. To bardzo ważne, bo objęty wojną kraj dotychczas definiowany był jako „spichlerz Europy” i jeden z głównych eksporterów zbóż w wiele rejonów świata. Obecnie porty w Ukrainie nie są w stanie efektywnie obsługiwać transportów, co powoduje gigantyczne straty finansowe i realne widmo głodu w niektórych rejonach świata. Czy sektor TSL w Polsce jest w stanie pomóc Ukrainie? Owszem, ale nie będzie to działanie pełnoskalowe.

Polska może zapewnić Ukrainie maksymalnie 20% potrzeb przeładunkowych. My pracujemy już na 100%

Specjaliści sektora TSL zdecydowanie popierają i bardzo chętnie przyłączają się do wspierania firm z Ukrainy. Jak mówią jednak – nie dojdzie do sytuacji, że porty w Polsce przejmą cały wolumen ładunków, które dotychczas były odprawiane w Ukrainie. Powodów jest kilka.

– Polska logistyka na ten moment wykorzystuje blisko 100% swoich możliwości, by pomóc Ukrainie. Nasz sektor TSL jest trochę inny niż ten w Ukrainie. Bazujemy na kontenerach i to one stanowią dominujący wolumen przeładunkowy. To węgiel, aluminium, surowce przemysłowe. Ukraina za to specjalizuje się w towarach sypkich i rolnictwie. Trudno porównywać więc nasze specjalizacje dominujące, do tego co podtrzymuje gospodarkę naszych walczących z okupantem sąsiadów.  Ukraina jest w stanie produkować zboża i towarów rolnych i pozostałych sypkich na poziomie 5 milionów ton miesięcznie, a możliwości polskie, by je obsłużyć są zdecydowanie mniejsze. To może ok. 20% możliwości przeładunkowych w kontekście całego zapotrzebowania ukraińskiego. Musimy jednak pamiętać także o realizacji naszych bieżących kontraktów i zobowiązań od których porty czy firmy zajmujące się transportem samochodowym nie są w stanie ograniczyć czy anulować – dodaje Przemysław Hołowacz, dyrektor ds. rozwoju Grupy CSL.

Rozwiązania krótkoterminowe zamiast inwestycji długofalowych

Inwestycje portowe, by przystosować naszą infrastrukturę do potrzeb rosnącego rynku polskiego i rynku Ukraińskiego warte byłyby dziesiątki, a nawet setki milionów złotych. Nie opłaca się ich przeprowadzać tylko po to, by chwilowo przejąć ruch z objętej wojną Ukrainy. Naszym celem jest pomoc, a nie stałe przejmowanie ruchu gospodarczego sąsiedniego kraju.

– Ukraina ma wielką potrzebę, by porty polskie ją wspierały. Polska infrastruktura nie jest jednak gotowa, by w całości obsłużyć drugi kraj. Inwestycje są możliwe, ale to kwestia długofalowa, a takich gwarancji nikt dzisiaj nie jest w stanie przedsiębiorcom udzielić. Życzymy Ukrainie, by ich porty zostały szybko odblokowane, a wtedy logistyka stopniowo powróci do tego kraju. Po odzyskaniu portów w Ukrainie w pierwszej kolejności powróci logistyka zbóż i oleju słonecznikowego, gdyż te produkty są priorytetowe i w dużej mierze obsługiwane przez port w Odessie, który prawdopodobnie jako pierwszy zostanie udrożniony. Może to być rok, może dwa lata, maksymalnie 5 lat. Musimy więc skupić się na rozwiązaniach krótkoterminowych, które są szansą dla polskich firm i portów, ale nie należy podchodzić do tej sytuacji jako czegoś, co potrwa długo. Nie wydaje mi się, by polscy przedsiębiorcy byli w stanie przejąć na stałe klientów obsługiwanych dotychczas przez porty ukraińskie – mówi Przemysław Hołowacz.

Hanna Mojsiuk: Sytuacja logistyki w Ukrainie to poważny problem geopolityczny. Temat dla dyskusji dla całej Europy

Jak mówi Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie Hanna Mojsiuk przedsiębiorcy sektora TSL wykazują się dużą elastycznością jeżeli chodzi o wspieranie firm z Ukrainy  obsługę portową. Nie mogą jednak przedkładać swoich dotychczasowych interesów nad obsługę towarów z Ukrainy, bo mogłoby to spowodować poważne komplikacje w wielu firmach.

– Polskie porty i terminale: publiczne oraz komercyjne bardzo szybko zareagowały na apele firm z Ukrainy, by umożliwić im odprawę zbóż oraz innych produktów, które w Ukrainie nie miałyby teraz szans na przygotowanie, odprawę i dotarcie do klientów. Nasze porty pracują z pełną mocą i już przed wojną pojawiały się pewne oznaki przesilenia. Rozpędzony sektor e-commerce, Brexit, zrywane przez COVID łańcuchy towarowe, to wszystko wymaga od firm spedycyjnych i logistycznych mobilizacji na absolutnie mistrzowskim poziomie. Jak jest? Póki co organiczna siła naszej gospodarki jest na najwyższym poziomie. Obawiam się jednak, czy tej energii stary nam do końca wojny, a tego końca na horyzoncie nie widać – mówi Hanna Mojsiuk.

– Sektor TSL, porty, cała logistyka w Polsce potrzebuje wsparcia i strategii. Myślę, że rządzący muszą się nad tym pochylić. Myślę nawet, że to nie temat do dyskusji w Polsce, a w całej Europie.  Ograniczenie przeładunku zbóż jest wielkim, geopolitycznym problemem. Odpowiedzialność społeczna sektora TSL wymaga szukania rozwiązań, bo ofiar będzie więcej jeżeli zboże z Ukrainy nie trafi np. do Afryki. Stoimy przed realną wizją głodu na tamtym kontynencie. Musimy więc działać, szukać rozwiązań i bardzo intensywnie dyskutować w sprawie alternatyw dla portów ukraińskich i polskich. – dodaje Hanna Mojsiuk.