Nic nie wskazuje na to, by światowa gospodarka miała przeżyć w tym roku nadzwyczajne ożywienie. Przeciwnie, zagrożeń jest sporo, a najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada dalszy powolny wzrost – uważa Ignacy Morawski główny ekonomista BIZ Banku. W jego ocenie kurs euro w Polsce lekko spadnie, natomiast dolar do końca roku podrożeje o około 5 proc.
– Najciekawsze jest to, jak szybko z dołka będą wychodzić te kraje spośród rynków wschodzących, które notowały recesję, czyli na przykład Rosja czy Brazylia – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Ignacy Morawski, główny ekonomista BIZ Banku. – Jaki będzie wzrost gospodarczy w Chinach – tam też mamy spowolnienie. Wiele zależy od tego, czy te potencjał gospodarczy tych krajów cały czas będzie maleć czy ich gospodarka zacznie odbijać.
Z prognoz banku Bank of America Merrill Lynch wynika, że w 2015 roku PKB strefy euro wzrosło o 1,5 proc., natomiast w br. tempo wyniesie 1,7 proc. Ignacy Morawski mówi, że trudno mu sobie obecnie wyobrazić takie czynniki, które mogłyby w rozpoczynającym się roku mocno pchnąć w górę globalną gospodarkę. Przypomina, że powszechnie oczekiwano, że czynnikiem, który będzie bardzo pozytywnym impulsem dla wzrostu gospodarczego na świecie będą niskie ceny ropy.
– Uważano, że to będzie globalne cięcie podatku konsumpcyjnego. Na niskich cenach ropy tracą oczywiście producenci, ale zyskują konsumenci. Wiele ważnych gospodarek na świecie to są importerzy ropy, głównie w Europie. Wydawało się zatem, że te niskie ceny ropy wesprą globalny wzrost gospodarczy, ale nic takiego nie miało miejsca. Na pewno pozytywny efekt jest widoczny, ale on nie jest tak silny, jak można było tego oczekiwać.
W rezultacie światowa gospodarka utrzymuje się, jak to określa główny ekonomista BIZ Banku, w umiarkowanie satysfakcjonującym trendzie wzrostu. Morawski podkreśla, że takie były lata 2014–2015 i podobnie będzie w 2016 roku. Dodaje, że nie należy oczekiwać wielkiego przełomu ani spektakularnych decyzji w amerykańskiej gospodarce.
– Jest koniunktura, ale wzrost jest poniżej długookresowego trendu. Można powiedzieć, że wzrost gospodarczy jest kruchy, wrażliwy na turbulencje finansowe. Jednocześnie występuje wiele czynników globalnych, które trzymają inflację w ryzach. Dlatego jestem zdania, że Fed będzie podnosił stopy bardzo wolno. Może w tempie pięćdziesięciu punktów bazowych, czyli pół punktu procentowego na rok.
O ile jednak nie bardzo wiadomo, co mogłoby ożywić światową gospodarkę, znacznie bardziej wyraziste są zagrożenia, które mogą ją osłabić. W ocenie Ignacego Morawskiego z BIZ Banku Europa należąca do grona międzynarodowych liderów prędzej czy później będzie musiała się zmierzyć z wyjściem Grecji ze strefy euro. Jak podkreśla ekonomista, to będzie jednak znacznie mniejszy problem niż ewentualny brexit. W 2017 roku w Wielkiej Brytanii odbędzie się referendum, w którym obywatele tego kraju zdecydują o tym, czy pozostać w Unii Europejskiej.
– Wyjście Wielkiej Brytanii mogłoby być pierwszym krokiem do rozpadu Unii Europejskiej. To jest ryzyko dużo większe niż ryzyko wyjścia Grecji, bo strefa euro może spokojnie funkcjonować bez Grecji. Natomiast Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii będzie mocno osłabiona politycznie.
Główny ekonomista BIZ Banku ocenia, że o ile nie dojdzie nieprzewidywalnego zdarzenia, takiego jak globalna recesja i silne turbulencje finansowe, o tyle kurs euro w Polsce nie powinien się mocno zmienić, do końca roku zmierzając w kierunku 4,2 zł. Morawski uważa, że dolar amerykański może natomiast jeszcze podrożeć, osiągając cenę około 4,15 zł.