Kobieta w męskiej branży – browary rzemieślnicze w czasach plagi piw koncernowych

    Agnieszka Łapaj
    Agnieszka Łapaj, Właścicielka i Prezes Zarządu, Rzemieślniczy Browar Jana

    Agnieszka Łapaj, Właścicielka i Prezes Zarządu w Rzemieślniczym Browarze Jana, kobieta pracująca w męskiej branży. W wywiadzie opowiada o polskim rynku piw rzemieślniczych, prowadzeniu browaru w czasach plagi piw koncernowych, a także o piwnych przyzwyczajeniach Polaków.

    Piwo raczej kojarzy się z męskim środowiskiem, co zainspirowało Panią do działalności w tej branży?

    Browar Jana jest firmą rodzinną i inspiracją była zmiana pokoleniowa w naszej firmie. Mój ojciec Jan Łapaj działa w biznesie już od kilkudziesięciu lat. Kilka lat temu nastąpiła jednak zmiana warty i za sterami rodzinnego biznesu stanęło drugie pokolenie naszej rodziny, a dokładniej mój brat i ja. Sukcesja z ojca na córkę nie była łatwa, jednak byłam i nadal jestem w pełni zdeterminowana by kontynuując dzieło rodziców, zbudować browar jako jeden z wiodących tego typu zakładów w Polsce jak i całym CEE. Dodam, że Browar Jana na chwilę obecną jest w stanie wyprodukować rocznie 1 200 000 litrów piwa. Nie jesteśmy w stanie konkurować z piwnymi koncernami, skalą działania, za to naszym wyróżnikiem jest rzemieślnicza jakość. Właśnie to rzemiosło, jakość, autentyczność czy nazwisko właściciela, który nie jest anonimowy jak w przypadku koncernów, stojące za marką firmy były motorem napędowym by jako kobieta rozwijać się w tej branży.

    Czy wiele kobiet „warzy piwo” w Polsce? Ma Pani koleżanki po fachu, czy biznes jest zdominowany przez mężczyzn?

    Osobiście nie znam żadnej kobiety, która jest piwowarem, ja sama również piwa nie warzę, a robią to w moim browarze pasjonaci tej sztuki. W Browarze Jana są to młodzi panowie, którzy swoje pierwsze kroki piwowarskie stawiali jeszcze w zaciszu swoich mieszkań, domów. Często na kilkunastu metrach kwadratowych w klasycznej kuchni jako piwowarzy domowi. Znam za to kilka właścicielek browarów rzemieślniczych, nie mniej jest to w Polsce raczej biznes zdominowany przez mężczyzn. Zadaniem moim jak i kilku innych kobiet-właścicielek z branży jest odczarowanie piwa w oczach kobiet. Nie mam tu na myśli piw smakowych czy z sokiem, bo takie już na rynku są od dawna. Poza ofertą piw klasycznych i nowofalowych, które doceni każdy mniejszy bądź większy amator piwa, tworzymy również produkty, które chcemy kierować stricte dla kobiet.

    Czy napotyka Pani jakieś trudności ze względu na prowadzenie biznesu w stereotypowo męskiej branży?

    Trudności? nie, raczej nie… może jedynie zaskoczenie, zdziwienie przy pierwszym kontakcie. Panowie reagują uśmiechem na twarzy, brakiem zaufania na początek, ale potem z przebiegiem dyskusji te wątpliwości mijają. Myślę, że czasy, gdy kobiety nie miały swojego autorytetu w męskich branżach bezpowrotnie minęły. Widzę to chociażby po tym jak dobrze rozwija się nasz browar.

    Dla przykładu powiem, że w naszej firmie zatrudniamy kobietę, która jest odpowiedzialna m.in. za rozlew piwa, i z tego, co wiem bardzo lubi swoją pracę mimo męskiego środowiska w jakim na co dzień przebywa. Kobieta ociepla klimat wewnątrz firmy i pomaga rozwiązywać drobne konflikty w zespole.

    Jak obecnie funkcjonuje w Polsce rynek browarów rzemieślniczych przy tak dużej liczbie piw pochodzących z koncernów? 

    Jesteśmy ciągle niszą. Owszem prężnie rosnącą i rozwijającą się, ale jednak niszą. To dobrze, bo cały czas jest w Polsce miejsce dla małych, lokalnych browarów rzemieślniczych. Jako branża mamy ok. 0,5-1,5 proc. udziału w rynku piwnym w Polsce.

    Czy to mało? Owszem, ale cały czas rośniemy jako branża. Cieszy nas również to, że widzą nas koncerny i traktują bardzo poważnie. W ciągu ostatnich lat trwania piwnej rewolucji nad Wisłą, koncerny wprowadziły na rynek bardzo wiele piw nawiązujących do naszej misji, jak np. piwa nowofalowe, mocno nachmielone, w stylu APA czy IPA. Jest to duży krok do przodu również i dla nas, gdyż przez wiele lat na rynku była stagnacja, w której dominowały głównie piwa w stylu eurolager, a od czasu do czasu pojawiało się i po chwili znikało coś innego.

    Koncerny wprowadzając piwa nawiązujące do piwnej rewolucji otwierają klienta na nowe doznania smakowe, dostępne na niespotykaną dotąd skalę. Takie piwo można kupić niemal w każdym sklepie, markecie, stacji benzynowej itp. Jeżeli ktoś się skusi na takie „nowofalowe” piwo, i co więcej, zasmakuje mu one, to naprawdę jest już niedługa droga do tego, by taka osoba sięgnęła po piwo uwarzone przez browar rzemieślniczy. Z jednej strony szukając nowych doznań smakowych, z drugiej za sprawą tego, że coraz więcej piw rzemieślniczych dostępnych jest w kanałach HoReCa.

    Może i nazwa producenta piwa w pubie, restauracji czy na półce w sklepie dalej jest dla klienta nieznana, za to style piw, które oferują nie są już anonimowe. Gdy dodamy do tego fakt, że piwa rzemieślnicze są lepsze jakościowo pod kątem zastosowanych podczas warzenia surowców, to klient ceniący jakość, który szuka nowych doznań smakowych prędzej czy później po nie sięgnie.

    Oczywiście wiele osób dalej patrzeć będzie na cenę takiego produktu. Kraft jest droższy, przez to nigdy nie będzie to piwo dla wszystkich, a jak wspomniałam dla tych bardziej świadomych konsumentów.

    Czy Polska to piwny kraj? Ile piwa piją Polacy?

    W Polsce istnieje ok. 360 browarów, z czego 260 to tzw. browary stacjonarne, które posiadają swoją własną instalację do produkcji piwa, a ok. 100 to tzw. browary kontraktowe, które takiej instalacji nie mają, a podnajmują moce produkcyjne w innych browarach. Browarów w Polsce z roku na rok mamy coraz więcej, co świadczy o tym, że jesteśmy piwnym krajem.

    Gdy dodamy do tego spadek spożycia per capita mocniejszych alkoholi na rzecz właśnie piwa czy wina, to śmiało możemy stwierdzić, że Polacy kochają pić piwo. Według różnych statystyk w Polsce wypija się ok. 100 litrów piwa na osobę rocznie. Na przykład na podstawie danych firmy Nielsen, nasi rodacy wydali w 2019 roku ponad 36,6 miliardów złotych na alkohol, czyli o 2 mld złotych więcej niż w 2018. Według Nielsena w Polsce w 2019 królowało piwo, na które wydaliśmy 17,4 miliarda złotych (o 4% więcej niż w 2018). Warto też wspomnieć o rosnącej niszy piwa bezalkoholowego, które jest najszybciej rosnącym segmentem rynku i ma już 5% udziału w sprzedaży – 820 milionów złotych.

    Jesteśmy zatem stricte piwnym krajem, i nawet jako browary rzemieślnicze mając stosunkowo niski udział w rynku piwa, to patrząc z perspektywy Browaru Jana, to mamy szansę partycypować w „krojeniu” całkiem dużego kawałka „piwnego tortu”.

    Po jakie piwa sięgają najczęściej kobiety?

    Patrząc obiektywnie, to jest to kwestia indywidualnych preferencji każdej kobiety. Osobiście znam Panie, które kochają piwa tak mocno goryczkowe, że nawet Panowie nie dają rady. Nie chcę stereotypować, mam nadzieję, że czytające ten wywiad Panie, dla których piwo musi mieć dużo IBU (International Bitterness Units, czyli międzynarodowa jednostka goryczki, przyp. red.) się nie obrażą, ale patrząc w skali makro, to kobiety sięgają raczej po piwa tzw. pijalne, często słodsze i mało goryczkowe. Należy jednak zwrócić uwagę, że jeżeli kobieta nie lubi smaku piwa, to jakbyśmy się nie starali, to trudno będzie znaleźć dla takiej osoby idealny produkt. Jeżeli natomiast kobieta nie lubi smaku gorzkiego w piwie, to szukając „babskiego piwa”, powinna zwrócić swoją uwagę w stronę tych bardzo niskogoryczkowych. W Browarze Jana, jak i wśród wielu innych browarów rzemieślniczych w Polsce na etykiecie produktu znajdziemy informację o skali goryczki, która pomoże nam znaleźć odpowiednie piwo.

    Szukanie odpowiedniego piwa dla kobiety, to temat rzeka, gdyż jeżeli kobieta np. dba o linię, to powinniśmy zwrócić uwagę na kaloryczność, a jej w piwie nie brakuje. Piwa mniej kaloryczne to te lżejsze, z mniejszym ekstraktem itp. Wyzwanie jest ogromne, ale na szczęcie piwa rzemieślnicze mają zróżnicowaną ofertę piw i wierzę, że prędzej czy później kobieta znajdzie w końcu swój idealny piwny smak.

    Co jest piwnym trendem na lato 2020?

    Można śmiało powiedzieć, że trendy są dwa. Pierwszy dotyczy osób, które nie są jeszcze zapoznane ze smakami i ofertą piw rzemieślniczych, a drugi dotyczy osób, które w branży określamy jako tzw. beergeek’ów, czyli ludzi, którzy na piwie znają się bardzo dobrze i szukają nowych smaków, produktów i piwnych doznań. Dlatego też zawsze dobrze będzie się sprzedawało piwo lekkie, jasne, czyli np. Pils lub Pszeniczne. W Browarze Jana to podstawowa część biznesu, takich piw produkujemy i sprzedajemy najwięcej. Nie mniej mamy również ofertę dla szukających większych doznań smakowych – linię kreatywną. Dobrze sprzedają się np. piwa w stylu sour – kwaśne, a ostatnio również piwa bezalkoholowe. Mamy też coraz więcej zapytań o nasze Bezglutenowe. W trendzie beergeek’ów z kolei są w tym sezonie piwa w stylu Pastry Sour, czyli w skrócie piwo smakujące jak owocowy deserek.

    Jak lockdown i pandemia Covid-19 wpłynęła na Pani biznes i branżę piwowarską w Polsce?

    Odczuliśmy to bardzo mocno. Tym bardziej, że lockdown spotkał się niemal równocześnie z planowaną inauguracją sezonu piwnego w Polsce. Według danych Polskiego Stowarzyszenia Browarów Rzemieślniczych, sprzedaż spadła o 35 proc, to bardzo dużo. Browary teraz dwoją się i troją, żeby w tej nowej rzeczywistości się odnaleźć i odrobić straty. A łatwo nie jest, kraft to ludzie, to oni piją piwo. W naszej branży spora część piw sprzedawana była w kanałach HoReCa, pubach czy na festiwalach. W momencie, w którym wszystko zostaje zamknięte z dnia na dzień, nagle i do odwołania, niektórym browarom sprzedaż spadła dosłownie o 100%. Na szczęście Browar Jana nie ma 100 proc. sprzedaży w kanałach HoReCa, a sporą część naszego biznesu stanowi sprzedaż piwa w butelkach do sieci handlowych. To nam pozwoliło ten najgorszy okres pandemii koronawirusa przetrwać.

    Zareagowaliśmy jako zespół bardzo szybko, bo zamknęliśmy nasz browar zanim jeszcze lockdown został ogłoszony przez rząd. Jesteśmy ze Śląska, z Zawiercia, a to właśnie w naszej okolicy były jedne z pierwszych zachorowań na Covid-19. Zamknięcie browaru nie spowodowało jednak, że nic nie robiliśmy i czekaliśmy z założonymi rękoma na rozwój wydarzeń czy finansowanie z tarcz antykryzysowych. Skupiliśmy się na sprzedaży tzw. wokół komina, czyli w piwnym żargonie, na rozwoju rynku regionalnego. Pukaliśmy od drzwi do drzwi okolicznych sklepów, a nawet sklepików. Zaistnieliśmy mocno i pozytywnie w świadomości lokalnej społeczności, co jest jedyną dodatnią wynikową tego całego lockdownu. Oczywiście cały czas byliśmy mocno pod kreską, ale to dało nam nadzieję, że przetrwamy i sobie poradzimy.

    Gdy nastąpiło odmrożenie i ludzie w końcu mogli zacząć się spotykać, my jako browar zaczęliśmy z powrotem działać by wyjść na prostą.

    W naszym rządzie coraz głośniej mówi się o dopuszczeniu do sprzedaży piwa przez Internet. Czy piwny e-commerce będzie remedium na kryzys?

    Remedium to na pewno nie będzie. Nie mniej może stanowić ciekawą alternatywę i dywersyfikację przychodów dla browarów. O ile oczywiście ta ustawa przejdzie, bo w Polsce różnie to bywa.

    W Polsce ponad dwa miliony ludzi ma problemy związane z chorobami bądź nietolerancją glutenu. Stworzyła Pani jedno z pierwszych na rynku piwa rzemieślniczego, piwo bezglutenowe. Jak powstaje takie piwo?

    Nasze Bezglutenowe Jasne Pełne zostało niesamowicie dobrze i ciepło przyjęte przez rynek. Proces powstawania takiego piwa jest skomplikowany, czasochłonny, droższy oraz wymaga stałej współpracy z odpowiednimi instytucjami, które poświadczą i zbadają, że produkt, który trafia do butelek faktycznie jest bezglutenowy. W Polsce by piwo można było nazwać bezglutenowym to musi spełniać normę zawartości glutenu poniżej 20 ppm. Nasze piwo ma 7,8 ppm. Bardzo się cieszę, że jako Browar Jana mamy teraz ofertę również dla osób z nietolerancjami glutenu czy celiakią. Z jednej strony biznesowo – to ogromny kawałek rynku, z drugiej jest to czysto ludzka satysfakcja. Mam wielu przyjaciół, którzy mają problemy z glutenem i nigdy nie mogli spróbować piwa z mojego browaru. Teraz w końcu mogą to zrobić.

    Rośnie rynek piw bezalkoholowych. Pani browar również wprowadziła takie piwo na rynek. Dlaczego niektóre piwa mimo, iż sygnują na swoich butelkach hasło „bezalkoholowe”, mają na etykiecie informacje, że zawierają do 0,5% alkoholu? Czy takie piwo mogą spożywać np. kierowcy?

    Owszem, bezalkoholowe to według Nielsena najszybciej rosnąca odnoga w naszej branży, która jeszcze w tym roku może przekroczyć miliard złotych. Myślę, że takie piwo tak dobrze się sprzedaje, bo w końcu jest szeroko dostępne, ale też przede wszystkim w końcu smakuje jak piwo a nie jak jakiś bliżej nieokreślony napój. Browary wykorzystują tradycyjną metodę warzenia przy produkcji bezalkoholowego, później oczywiście następuje skomplikowany proces dealkoholizacji, by zniwelować zawartość alkoholu w piwie do 0%-0,5%. Tutaj należy zwrócić uwagę, że mamy dwa rodzaje piw bezalkoholowych: 0% oraz poniżej 0,5%. Obydwa w świetle prawa mogą być sprzedawane i opisywane jako piwa bezalkoholowe, różnią się natomiast metodą produkcji. W Browarze Jana piwo bezalkoholowe ma poniżej 0,5% alkoholu, dlatego nie zalecam spożywania go kobietom w ciąży czy mamom karmiącym. Natomiast jest ono świetną alternatywą np. dla kierowców, rowerzystów czy osób dbających o linie bądź przestrzegających diety. Polecam poszukać w sieci informacji o piwie poniżej 0,5%, o tym jak nasz metabolizm na nie reaguje itp. Dla przykładu często pijąc jogurt bądź kefir czy jedząc np. kiszoną kapustę czy jabłka przyjmujemy do organizmu większe ilości alkoholu niż z piwa poniżej 0,5%.

    Pani browar specjalizuje się zarówno w stylach klasycznych piwa jak i tych, które związane są z piwną rewolucją – nowofalowych. Sporą część Pani biznesu tworzy również warzenie kontraktowe i tzw. Private Label. O co tutaj właściwie chodzi?

    Owszem, w naszym browarze warzą również kontrakty i jest ich całkiem sporo. Prowadzimy politykę otwartych drzwi i chętnie dzielimy się swoimi mocami produkcyjnymi i know-how z browarami, które nie mają swojej instalacji, a chcą tworzyć piwo i zaistnieć na mapie polskiego kraftu. Zapraszamy takie browary do współpracy, pomagamy przeskalować receptury piwne, edukujemy, pomagamy w zakupie surowców czy nawet pomagamy przy sprzedaży takiego piwa.

    Natomiast w kwestii Private Label mamy ofertę skierowaną bardziej dla firm, które szukają wzmocnienia wizerunku swoich marek. Od piw na specjalne okazje jak np. targi, prezenty korporacyjne, jubileusze czy wesela, festiwale muzyczne, zawody sportowe, aż po szeroką ofertę Private Label dla branży HoReCa.

    Od jakiegoś czasu lokale gastronomiczne czy hotele różnego typu zauważają, że piwo rzemieślnicze to nie tylko świetny dodatek do jedzenia czy autonomiczny napój dla spragnionych. To przede wszystkim wysokiej jakości produkt, z najlepszych składników oraz cała masa, towarzyszących jego degustacji, emocji i chwil. Chwile te mogą kojarzyć się z danym lokalem poprzez produkcję własnej marki wysokojakościowych piw rzemieślniczych. W naszym browarze produkujemy coraz więcej marek tzw. Private Label właśnie dla właścicieli firm z branży HoReCa. Są to różne typy marek, od najbardziej premium, gdzie piwo trafia do prestiżowego lokalu, przez świetnie układającą się współpracę z pizzeriami czy burgerowniami, które tworzą swoje marki piw z wykorzystaniem sprawdzonych styli piwnych jak np. Pils czy Pszeniczne, które są teraz idealne na gorące dni. Lokale gastronomiczne, które decydują się na produkcję piwa pod własną marką w Browarze Jana, zazwyczaj promują również swoje piwo w mediach społecznościowych, grafikach związanych z działalnością restauracji, co finalnie przekłada się na znaczący wzrost rozpoznawalności ich marki.

    Jedna z usług funkcjonujących przy Pani browarze w ogóle nie jest związana z piciem piwa. Mam tu na myśli Piwne SPA. Czym ono jest i jak wygląda rozwój tej niszy w Polsce?

    Tak to prawda, po sąsiedzku browaru znajduje się czterogwiazdkowy hotel Villa Verde & SPA tutaj 3 lata temu wprowadziłam Piwne SPA, przebudowaliśmy gabinet zabiegowy do biczy szkockich na duży pokój kąpielowy, zakupiłam dwie dwuosobowe balie drewniane, wstawiliśmy sprzęt wyszynkowy dzięki czemu można podpiąć beczkę z piwem. Relaksując się podczas kąpieli z dodatkiem suszu piwnego bądź innych dodatków, można skosztować również piwa. Piwne SPA cieszy się coraz większym zainteresowaniem nie tylko gościa indywidualnego, ale również zorganizowanych grup. Organizujemy tam wieczory kawalerskie, weekendy panieńskie… J atrakcją są właśnie kąpiele w grupie, degustacja piwa w grocie solnej, gdzie piwowar opowiada o sztuce warzenia, o stylach piwnych, z jakich surowców piwo powstaje, bo to przecież nie tylko naturalne słody i chmiele, ale równie przyprawy, dodatki korzenne, owoce itp. Nasze Piwne SPA zaznacza się mocno na mapie piwnej turystyki w Polsce.

    A jakie jest Pani ulubione piwo i dlaczego?

    Oczywiście wszystko co wychodzi spod strzechy Browaru Jana J A tak na serio to kocham dobre lambiki, czyli tzw. dzikie piwa w stylu lambic. Są to wywodzące się z Belgii produkty powstające za pomocą fermentacji spontanicznej za pomocą szczepów dzikich drożdży.

    Dziękuję za rozmowę.

    Pięknie dziękuję.