OFE zwiększą popyt na obligacje korporacyjne, ale nie poprawią niskiej płynności tego rynku

rp_1c59a789d5_1233808365-woznicki-obligacje.png

CEO Magazyn Polska

Zmiany w OFE są szansą dla firm chcących pozyskać kapitał poprzez emisję obligacji. Fundusze emerytalne nie mogą już kupować obligacji rządowych, a minimalny limit inwestycji w akcje będzie stopniowo spadał. W rezultacie wzrost popytu na obligacje spółek ze strony OFE może doprowadzić do spadku ich oprocentowania, ale nie zwiększy to ich niskiej płynności. A to główna bariera rozwoju rynku obligacji korporacyjnych – uważa Bartłomiej Woźnicki z Generali OFE.

Po przeprowadzeniu reformy związanej z systemem emerytalnym potencjał rynku obligacji komercyjnych wydaje się być większy w kontekście nadchodzących lat, kiedy to minimalne dopuszczone zaangażowanie w akcje będzie spadać, jednocześnie będzie rosła przestrzeń dla instrumentów dłużnych korporacji. Tym samym prawdopodobieństwo wzrostu popytu w tym segmencie rynku finansowego wydaje się być większe – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Bartłomiej Woźnicki, analityk Generali OFE.

Wzrost zaangażowania OFE na polskim rynku obligacji korporacyjnym nie zwiększy jednak płynności na rynku wtórnym, ponieważ fundusze emerytalne bardzo często trzymają papiery dłużne do wykupu. Według Woźnickiego niska płynność to największe wyzwanie dla tego rynku. W takich warunkach silne zmiany salda napływów i umorzeń do TFI inwestujących na rynku obligacji korporacyjnych mogą powodować duże wahania cen tych instrumentów.

W razie jakiejś paniki czy chęci wyprzedaży aktywów, pozbycia się pozycji w funduszach obligacji komercyjnych przez klientów funduszy inwestycyjnych, rodzi to jakieś zagrożenia związane właśnie z brakiem płynności, brakiem tej drugiej strony, która mogłaby odkupywać te obligacje sprzedane przez TFI. Moim zdaniem to jest największy problem związany z inwestowaniem w tego typu produkty – twierdzi analityk Generali OFE.

Od czerwca 2014 r. działa Instytut Analiz i Ratingu, którego celem jest wypełnienie luki w zakresie oferty ratingowej na rynku krajowym w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw – napisano w komunikacie GPW. Upowszechnienie ratingów ma zwiększyć wiarygodność oraz przejrzystość rynku nieskarbowych papierów dłużnych, a w konsekwencji ich płynność. Łatwiejszy dostęp do informacji o ryzyku inwestycyjnym może również zmniejszyć potencjalne wahania cen w przypadku zawirowań na rynku.

Jeżeli ta agencja zaoferuje na odpowiedniej wysokości opłaty dla emitentów, to podejrzewam, że to może ich przyciągnąć, bo na razie to dochodzą do nas sygnały, że część firm po prostu rezygnuje ze współpracy z agencjami ratingowymi chociażby ze względu na koszty – uważa Woźnicki.

Wzrost liczby emitentów z zewnętrznym ratingiem może korzystnie wpłynąć na koszt pożyczania pieniędzy przez spółki o dobrej kondycji finansowej. W efekcie obniży się spread, czyli różnica między rentownością obligacji takich spółek a rentownością obligacji skarbowych. Spadek tej premii za ryzyko może mieć miejsce także w sytuacji, gdy w reakcji na zwiększony popyt, np. ze strony OFE, nie pojawi się większa liczba emitentów obligacji.

Można zakładać, że utrzymają się tendencje historyczne, czyli większa rentowność niż papierów skarbowych. Natomiast, jeśli nie urośnie rynek rozumiany jako wzrost oferty ze strony emitentów, to możemy się raczej spodziewać zawężania spreadów w stosunku do tego, z czym mieliśmy do czynienia historycznie. Czyli raczej spodziewałbym się niższych stóp zwrotu w stosunku do tego, co było historycznie osiągane na poziomie relatywnym przewiduje analityk Generali OFE.

W ocenie Bartłomieja Woźnickiego największym zainteresowaniem inwestorów będą cieszyły się w dalszym ciągu obligacje spółek z sektora finansowego, czyli w praktyce – banków.

Natomiast my, inwestorzy, szczególnie na rynku krajowym czekamy na zapowiadane szeroko programy emisji obligacji przez inne sektory, np. energetykę. Na razie jest z tym jakiś problem, korporacje chętniej wychodzą na rynki zagraniczne niż na rynki krajowe, więc na poziomie zarządzania portfelami przeznaczonymi dla polskiego złotego jest pewien problem uważa Woźnicki.