Polska wśród liderów inwestycji Japończyków w regionie CEE

    ekologia przemysł fot Stena Recycling

    Polska przoduje w gronie krajów Grupy Wyszehradzkiej pod względem liczby japońskich zakładów. Rozwijają się one dynamiczniej niż w Czechach, na Węgrzech i Słowacji. Jednak w porównaniu z nimi wolniej wdrażają rozwiązania automatyzacji przemysłowej 4.0 – tak wynika z badania „Japońskie zakłady produkcyjne w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej”, którego wnioski zawarto w opublikowanej właśnie książce „Japońskie fabryki hybrydowe w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej” (wyd. Poltext).

    To pierwsze badanie, które pokazuje, ile jest japońskich firm w Europie Środkowej i jak dużą rolę odgrywają w polskiej gospodarce. Jak wynika z danych zgromadzonych przez autora na podstawie krajowego i japońskiego rejestru przedsiębiorców, w Polsce działają 264 japońskie przedsiębiorstwa. Na drugim miejscu są Czechy – 248, później Węgry – 132, a listę badanych krajów z Europy Środkowej zamyka Słowacja, gdzie funkcjonują 33 firmy z Japonii.

    – Polska może się poszczycić dominującą pozycją jako główny odbiorca japońskich inwestycji bezpośrednich i strategiczna baza produkcyjna japońskiej branży motoryzacyjnej. To im w dużej mierze zawdzięczamy strategiczną pozycję Polski w łańcuchach dostaw globalnej branży motoryzacyjnej – podkreśla dr Tomasz Olejniczak z Akademii Leona Koźmińskiego. Przez cztery lata wraz z trzema japońskimi naukowcami (prof. Testuo Abo, prof. Hiroshi Kumon i prof. Masato Itohisa) badał japońskie inwestycje w krajach Grupy Wyszehradzkiej.

    Co zachęca Japończyków do inwestowania w Polsce?

    Japońskie przedsiębiorstwa w Polsce znajdują się w najlepszej kondycji i mają najciekawsze perspektywy w porównaniu z krajami regionu takimi, jak Czechy, Węgry czy Słowacja. Z perspektywy Polski Japonia nadal jest największym azjatyckim inwestorem, znacznie przekraczającym inwestycje koreańskie czy chińskie.

    – Do inwestowania w Polsce Japończyków zachęca z pewnością potencjał rozwojowy naszego kraju, wysokie kompetencje i profesjonalne nastawienie pracowników oraz stabilność polityczna. Odstraszać mogą jednak rosnące koszty pracy i malejące bezrobocie, powolny rozwój infrastruktury transportowej oraz czasem zawiłe lub niejasne przepisy – zaznacza dr Olejniczak.

    Motoryzacja przede wszystkim

    Mapa japońskich inwestycji zdominowana jest przez te z branży motoryzacyjnej. Na liście są również nieliczne zakłady z branży elektronicznej, jednak większość z nich zniknęła w latach 2010–2015 w wyniku kryzysu finansowego i globalnej restrukturyzacji największych japońskich producentów elektroniki, takich jak Sony, Panasonic, Toshiba czy Sharp.

    Co ciekawe, jednym z najstarszych japońskich zakładów produkcyjnych jest właśnie fabryka z branży elektronicznej – założona w 1994 roku gnieźnieńska fabryka baterii Panasonic Energy Poland SA.

    Rozwój japońskich inwestycji w Polsce

    Pierwsze inwestycje Kraju Kwitnącej Wiśni zaczęły się pojawiać w Polsce już we wczesnych latach 80. Pierwszy boom inwestycyjny miał jednak miejsce dopiero na początku lat 90. Związany był z prywatyzacją i przejmowaniem przez japońskich inwestorów państwowych zakładów przemysłowych, takich jak NSK Kielce, oraz z wejściem na rynek największych japońskich marek i towarzyszącym temu zakładaniem przedstawicielstw handlowych, na przykład Toyota, Sony, JTI, JVC.

    Kolejny boom inwestycyjny przypadał na koniec lat 90. i początek XXI w. Związany był z budową w regionie największych zakładów produkcyjnych z branży motoryzacyjnej – Toyota Motors Manufacturing Poland, Bridgestone Poznań, czy Isuzu Motors Polska – oraz wejściem do Polski towarzyszących im poddostawców i partnerów biznesowych.

    Największy napływ inwestycji odnotowano jednak w latach 2004-2007, tuż przed wejściem Polski do Unii Europejskiej i tuż po nim. Inwestowały wtedy głównie firmy elektroniczne, jak chociażby Sony, Sharp, Toshiba czy Panasonic, dla których region miał się stać nowym centrum produkcji telewizorów LCD oraz paneli słonecznych.

    Japońskie fabryki z biegiem czasu wdrażają coraz więcej japońskich metod produkcji i zarządzania, a jednocześnie w coraz większym stopniu są zarządzane przez lokalnych menedżerów. Stąd nazwa „fabryki hybrydowe”, ponieważ łączą lokalne i japońskie metody zarządzania.

    – Na przestrzeni ostatnich 30 lat mamy do czynienia z tysiącami menedżerów i pracowników wysłanych na szkolenia do japońskich centrali i zakładów produkcyjnych oraz z dziesiątkami tysięcy pracowników przeszkolonych lokalnie przez japońskich menedżerów i inżynierów. Japońskie przedsiębiorstwa i ich standardy zarządzania wpłynęły też znacząco na cały łańcuch dostaw uwzględniający klientów, partnerów i poddostawców. Do tego dochodzi ciągły transfer technologii. W branży motoryzacyjnej były to początkowo silniki Diesla, a od niedawna napędy hybrydowe oraz elektryczne. Mamy również przykłady transferu w branży IT chociażby w uczelni PJWSTK, a także energetyki w Elektrowni Kozienice – wymienia dr Tomasz Olejniczak.

    Badanie sfinansowano ze środków Narodowego Centrum Nauki. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Poltext.