Według szacunków Ministerstwa Rozwoju (opartych o wstępne dane GUS i MF) wartość obrotów handlowych Polski z krajami Ameryki Łacińskiej w ubiegłym roku wyniosła ok. 6,25 mld euro. Mimo dwucyfrowego tempa wzrostu było to zaledwie 1,5 proc. całkowitej wartości polskiego handlu zagranicznego. Zdaniem Joanny Gocłowskiej-Bolek z Centrum Studiów Latynoamerykańskich polskie firmy nie wykorzystują w pełni potencjału, jaki oferują tamtejsze rynki.
– Rynek latynoamerykański w dalszym ciągu nie jest w pełni doceniony przez polskich eksporterów i inwestorów. To jest bardzo atrakcyjny rynek, na którym wciąż nas praktycznie nie ma. Zaledwie 1,5 proc. naszej wymiany handlowej trafia na rynki amerykańskie – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Joanna Gocłowska-Bolek, dyrektor Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Zwraca jednak uwagę na brak jednolitości tamtejszego rynku. Poszczególne kraje Ameryki Środkowej i Południowej różnią się m.in. dynamiką wzrostu gospodarczego czy zachętami oferowanymi zagranicznym inwestorom.
– Dla nas takimi głównymi partnerami handlowymi są tradycyjnie Brazylia, Argentyna, Meksyk oraz Chile. Na te cztery kraje przypada większość naszej wymiany – informuje Gocłowska-Bolek. – Tymczasem chciałabym zwrócić uwagę, że najbardziej atrakcyjnymi dzisiaj krajami, w których nas jeszcze praktycznie nie ma, są przede wszystkim Kolumbia i Peru.
Jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju (opartych o wstępne szacunki GUS i MF), wartość obrotów handlowych Polski z Ameryką Środkową i Południową w ubiegłym roku wyniosła ok. 6,25 mld euro. Z tego na import przypadało znacznie więcej – blisko 3,8 mld zł. Tempo wzrostu zarówno w przypadku eksportu, jak i importu jest imponujące – odpowiednio 36,8 proc. i 18,9 proc. Liderem wzrostów był Meksyk – odpowiednio 58,7 proc. i 55,3 proc. (obroty na poziomie nieco ponad 1 mld euro). Największym partnerem Polski w tej części świata jest Brazylia – w ubiegłym roku obroty sięgnęły 1,27 mld euro, jednak w eksporcie odnotowaliśmy blisko 10-proc. spadek.
Wśród sektorów, w których polskie firmy są obecne rynkach Ameryki Łacińskiej, znajdują się m.in. budownictwo, energetyka, przemysł lotniczy, kosmetyczny oraz maszynowy.
– Ciągle jeszcze traktujemy te rynki z pewną nieśmiałością. Uważamy je za zbyt odległe czy zbyt niepewne. Tymczasem nasza największa polska inwestycja została ulokowana właśnie w Ameryce Łacińskiej, a dokładniej w Chile. KGHM zainwestował tam w 2014 roku ponad 4 mld dol. – stwierdza dyrektor Centrum Studiów Latynoamerykańskich.
Dodaje, że obecność na tamtejszych rynkach pozwoliłaby również na większą dywersyfikację polskiego handlu zagranicznego. Na chwilę obecną 3/4 polskich towarów oferowane jest na rynkach Unii Europejskiej.
Ekspertka ostrzega jednak, że naszych eksporterów mogą ubiec inne kraje, które szybciej dostrzegą potencjał drzemiący w rynkach Ameryki Łacińskiej.
– Chiny już zaznaczyły tam bardzo mocno swoją obecność. To jest kraj, który rozpoznał atrakcyjność Ameryki Łacińskiej dużo wcześniej i który jest obecnie jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych dla tamtejszych gospodarek. Na tamtejszych rynkach obecna jest także większość państw tzw. starej Unii, a także Węgry, Słowenia czy Słowacja – wyjaśnia.
Choć handel z krajami regionu ma dla Polski jedynie marginalne znaczenie, to jak przekonuje Joanna Gocłowska-Bolek, to bardzo dobry punkt wyjścia do zacieśnienia wzajemnych relacji gospodarczych.
– Powinniśmy dostrzec, że te rynki są atrakcyjne, oczywiście uwzględniając wszystkie wady i ze świadomością wszystkich wyzwań, które stoją przed takim inwestorem czy eksporterem, i tam próbować ulokować nasze produkty, nasze inwestycje, bo to zdecydowanie się opłaci – podsumowuje.