Problemy branży tekstylnej w Polsce

    Jak szyje się w Polsce

    Jest praca, ale nie ma chętnych. W ten sposób można opisać rynek pracy w kontekście krawcowych i szwaczek. Problemem jest nie tylko brak wykwalifikowanej i doświadczonej kadry, ale również deficyt szkół przygotowujących do tego zawodu. Sytuacji nie poprawiają producenci odzieży, którzy tnąc wydatki sprowadzają towar z Azji, gdzie koszty pracy są niższe, niestety, często ceną w tym wypadku jest spadek jakości.

    Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej od czterech lat przeprowadza cykliczne badanie – Barometr zawodów, ma ono na celu przedstawienie informacji o poszczególnych zawodach oraz zapotrzebowaniu na nie. W powiększającej się puli zawodów, w których odnotowano deficyt znajdują się m.in. te wymagające zdobycia kosztownych i czasochłonnych uprawnień. Drugą grupę stanowią zawody, do których wykonywania zniechęcają trudne warunki pracy.

    Szwaczki i krawcowe to jedne z najbardziej deficytowych profesji w skali całego kraju. Deficyt zawodu to sytuacja, w której liczba ofert przekracza liczbę osób zdolnych podjęć pracę. Tylko w dwóch województwach – podkarpackimi mazowieckim ta profesja znalazła się w grupie zrównoważonej, co oznacza, że liczba ofert i potencjalnych pracowników znajduje się na zbliżonym poziomie.

    Pracodawcy alarmują, że brak wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników to nie jedyny problem. Problemem manufaktur krawieckich jest nie tylko deficyt doświadczonych i wykwalifikowanych krawcowych, ale też brak chętnych do nauki tego zawodu. Szkoły średnie coraz rzadziej otwierają klasy kształcące na kierunkach krawieckich. Żeby stworzyć klasę o takim profilu szkoła potrzebuje określonej liczby chętnych, niestety niewykonalne jest stworzenie klasy dla 3-4 chętnych osób. Stąd też niewielka liczba młodych krawcowych – mówi Justyna Serwańska menager Manufaktury Formy.

    Wydawać by się mogło, że ze względu na deficytowy charakter zawodu zarobki doświadczonych krawcowych powinny rosnąć. Jednak nie jest to tak oczywiste. O ile niewielkie szwalnie czy luksusowe atelier doceniają finansowo zatrudnione tam osoby, to duże firmy odzieżowe produkcję przenoszą na tańsze, zwykle azjatyckie rynki, niwelując tym samym koszty produkcji. Kwietniowa akcja „Who made my clothes” miała za zadania uświadomić konsumentom w jaki sposób powstają ich ubrania. Na przestrzeni ostatnich 5 lat import ubrań do państw UE wzrósł o 25%, głównie z Chin i innych państw Azji.  

    Zarobki krawcowych w Polsce są zróżnicowane i zależą od kliku czynników. Po pierwsze kwalifikacje i doświadczenie. Trzeba rozróżnić szwaczkę i krawcową, wykonują one różne zadania i ich zarobki różnią się od siebie. Szwaczka wykonuje prostsze czynności, z reguły ich praca ma ograniczony odtwórczy charakter. Ich praca rozliczana jest na zasadnie akordowej, jeżeli szwaczka jest doświadczona i sprawnie wykonuje swoje zadania, jej wynagrodzenie rośnie. Krawcowa natomiast odpowiada za wszystkie etapy produkcji ubrania – od stworzenia wzoru, poprzez przygotowanie wykroju, aż po uszycie gotowej kreacji. Jej zarobki są wyższe, często też otrzymuje procentowe wynagrodzenie od projektów, jak na przykład w salonach sukien ślubnych. Najwyższe pensje otrzymują osoby pracujące w małych pracowniach krawieckich, są to kwoty od 3500 zł netto wzwyż. Inaczej wygląda sytuacja w szwalniach, gdzie najczęściej praca jest zautomatyzowana – skupiona na odszyciu konkretnych części garderoby czy tapicerki. Tam nie jest wymagane wykształcenie kierunkowe, pracodawcy są wstanie przyuczyć do wykonywania prostych czynności, jednak w takich przypadkach zarobki są na najniższym możliwym poziomie.

    Głównym wyzwaniem branży jest przenoszenie produkcji za granicę i brak wykwalifikowanych pracowników.  Te dwie kwestie są ze sobą związane. Produkcja jest przenoszona do Azji, gdzie koszty pracy, pracownicy i materiały stanowią ułamek tego co w Polsce. Niestety, otrzymany w ten sposób produkt co prawda jest tańszy, jednak jakość pozostawia wiele do życzenia. Ubrania tworzone w Polsce, w niewielkich, często rodzinnych atelier są nieporównywalnie lepszej jakości. Chodzi zarówno o jakość materiału, wykonania, ale też indywidualne podejście do klienta. Wszystko to wiąże się jednak z wyższą ceną. Ubrania tworzone na zamówienie nie są produktami jednosezonowymi, tylko służą latami. Pomimo wyższej ceny, w dłuższej perspektywie wydamy na nie mniej niż kupując co sezon nową koszulę czy płaszcz – podsumowuje Justyna Serwańska.