Renta wdowia: Drogi i nieskuteczny sposób walki z ubóstwem

Obywatelski projekt ustawy wprowadzającej rentę wdowią jest propozycją bardzo kosztowną, a zyskałyby na niej nieproporcjonalnie wdowy i wdowcy o relatywnie wysokich dochodach. Wątpliwość budzi też założenie, że wsparcie państwa ma być uwarunkowane wcześniejszym zawarciem małżeństwa, a nie trudną sytuacją materialną.

Proponowanego rozwiązania nie można więc uznać za efektywną politykę publiczną. Zdaniem Rady TEP trzeba projekt o rencie wdowiej odrzucić. Proponowane w projekcie obywatelkim rozwiązanie – renta wdowia to możliwość łączenia części własnej emerytury z emeryturą zmarłego współmałżonka. Zgodnie z propozycją wdowa lub wdowiec ma otrzymywać pełną wysokość swojej emerytury i 50% renty rodzinnej po małżonku lub rentę rodzinną w pełnej wysokości (odpowiadającej 85% świadczenia osoby zmarłej) i 50% przysługującego własnego świadczenia.

Wprowadzenie renty wdowiej w proponowanym kształcie wiązałoby się z istotnym wzrostem wydatków publicznych. Według niezależnych szacunków ośrodka badawczego CenEA (Myck et al. 2024) w obecnej formie koszt proponowanych rozwiązań to kwota rzędu 24 mld zł rocznie, znacznie powyżej kwoty podanej w uzasadnieniu projektu (13 mld zł). Jak zaznaczają eksperci CenEA oszacowana wartość (24 mld zł) bazuje na danych z gusowskiego Badania Budżetów Gospodarstw Domowych (BBGD); natomiast dokładne wyliczenia wpływu na finanse publiczne wymagałyby informacji o wysokości emerytur obecnych wdów i wdowców oraz ostatnich świadczeń ich zmarłych współmałżonków. Obliczona przez CenEA kwota to odpowiednik ok. 0,6% PKB, a trzeba uwzględnić, że już obecnie w naszym kraju na zabezpieczenie żyjących członków rodziny (czyli przede wszystkim – renty rodzinne) wydaje się 1,5% PKB. Choć plasuje nas to nieznacznie poniżej średniej UE (1,6%), to trzeba zauważyć, że tylko 6 krajów wydaje na ten cel więcej niż Polska i to one zawyżają średnią. Te kraje to – poza Niemcami – kraje Europy Południowej. Warto wiedzieć, że w Danii i Szwecji wydatki te są bliskie zera. Porównując te liczby należy pamiętać o różnym umiejscowieniu wsparcia dla samotnych osób w ramach krajowych systemów zabezpieczenia socjalnego, dlatego proponowane zmiany trzeba widzieć w szerszym kontekście wydatków społecznych.

Wysoki koszt nowej propozycji wzbudza wątpliwość z punktu widzenia efektywności proponowanych wydatków oraz innych wyzwań stojących przed sektorem publicznym. Jak pokazuje cytowany już Myck i inni, największe korzyści z proponowanych zmian odniosłyby osoby o relatywnie wysokich dochodach. Eksperci CenEA pokazują, że podobny stopień redukcji ubóstwa wdów i wdowców można osiągnąć tańszym o niemal 60% rozwiązaniem, skoncentrowanym właśnie na osobach najuboższych. A trzeba pamiętać, że efektywność wydatków publicznych jest kluczowa w sytuacji dużych wyzwań w innych obszarach finansów publicznych Polski. Wydatki na publiczną służbę zdrowia wciąż pozostają niskie na tle Unii Europejskiej (5,3% PKB w Polsce vs 7,7% PKB w UE w 2022 roku), stoimy przed koniecznością zwiększenia wydatków na obronność (choć już są powyżej średniej unijnej, ale jako kraj graniczący z Rosją niestety jesteśmy pod większą presją). A to wszystko w sytuacji relatywnie wysokiego deficytu (3,7% PKB w 2022 roku wobec 3,3% średniej unijnej, a dostępne szacunki wskazują na istotny wzrost deficytu w 2023 roku).

Wątpliwe jest także warunkowanie pomocy państwa wcześniejszym zawarciem związku małżeńskiego. Polski system emerytalny bazuje na zdrowej zasadzie, że wysokość wypłaconej emerytury ma równać się sumie wpłaconych składek (oczywiście z dokładnością do indeksacji: wraz z rosnącymi płacami wartość wcześniej wpłaconych składek jest indeksowana by zachowały realną wartość w relacji do płac). Oczywiście system ma charakter ubezpieczeniowy – gdy ktoś żyje dłużej niż wynosiła jego tzw. oczekiwana długość życia, w momencie wyznaczania emerytury nie przestaje otrzymywać świadczenia, tylko jest ono wypłacane dalej. Drugą stroną medalu jest oczywiście niższa suma wypłat dla osób, które żyły krócej niż wynosiła oczekiwana średnia. Możliwość otrzymania 85% świadczenia po współmałżonku zaburza system i generuje deficyt ( zob. Malec i Tyrowicz 2017), jednak koszty z tym związane są prawdopodobnie znacznie mniejsze niż proponowana w ramach renty wdowiej możliwość łączenia części dwóch świadczeń. Połączenie takie oznaczałoby, że osoby w związku małżeńskim będą mogły oczekiwać od systemu emerytalnego znacznie wyższej wypłaty niż łączna kwota wpłaconych składek. Jeśli ustawa o wdowiej rencie weszłaby w życie, to jej beneficjenci będą w uprzywilejowanej sytuacji względem osób niezamężnych, i to niezależnie od ich sytuacji materialnej w momencie śmierci męża/żony.

Proponowanego rozwiązania nie można uznać za efektywną politykę publiczną. W sytuacji wysokiego deficytu czy chronicznego niedofinansowania służby zdrowia, zwiększanie transferów – pod hasłem pomocy najuboższym – kierowanych przede wszystkim do osób lepiej usytuowanych byłoby ewidentnym błędem. Jednocześnie dyskusja o ograniczeniu ubóstwa wśród osób starszych powinna dotyczyć wszystkich, bez względu na ich obecny lub przeszły stan cywilny.