Rewolucja podatkowa w 2019 r. Zmiany w podatkach

kontrola podatkowa

W 2019 roku w podatkach zmienia się tak dużo, że jedynym słowem, które pasuje jest „rewolucja”. Rząd zakłada, że w 2019 do budżetu z tytułu PIT, CIT i VAT wpłynie aż o 50 miliardów złotych więcej.

Leasing na nowo

Może to nie jest zmiana, która obejmie największą liczbę osób, ale z pewnością jest ona najgłośniejsza. A to dlatego, że i firmom leasingowym i motoryzacyjnym zależy na tym, żeby sprzedaż była na maksymalnym poziomie.

W zasadzie kończy się pełne odliczanie kosztów użytkowania samochodów dla mikro i małych przedsiębiorców, którym auto służy zarówno do celów służbowych jak i czasem prywatnych. Podrzucenie dziecka do szkoły w drodze do pracy może być ryzykowne. Pełne zaliczenie do kosztów wydatków związanych z używaniem auta będzie możliwe tylko w przypadku prowadzenia ewidencji wykorzystywania samochodu. W przypadku kontroli urzędnik skarbowy będzie mógł zakwestionować, dlaczego z punku A do punktu B pojechaliśmy wybierając okrężną, a nie najkrótszą drogę. I nie wytłumaczymy się, że najkrótsza była zakorkowana, a nam zależało na czasie. Co innego w dużych firmach, gdzie pracownik przyjeżdża do pracy swoim autem lub komunikacją miejską i w razie potrzeby tam wsiada do auta służbowego, które oddaje wychodząc z firmy.

Mocno dyskusyjny aspekt zmian dotyczy wartości aut, które można leasingować. Dziś nie jest to ograniczone. Nowe przepisy wprowadzają limit 150 tys. złotych wartości auta, od którego koszty w całości można rozliczać. Zatem kupowanie samochodu za pół miliona przestanie się opłacać, bo nadwyżki nie będzie można wrzucić w koszty.

Kwota wolna coraz wyższa…

…ale nie dla wszystkich. Suma, od której nie trzeba odprowadzać podatku regularnie rośnie, ale nie dla każdego. Za 2017 r. wynosiła maksymalnie 6 600 zł., a w 2019 jest to już 8 000 zł. Trzeba jednak pamiętać, że im większy dochód tym kwota wolna jest niższa. Zatem podatnik, który zarobi do 8 000 zł nie zapłaci ani złotówki podatku dochodowego. Potem kwota wolna zacznie spadać do poziomu 3 091 złotych przy dochodzie 13 000 złotych i utrzyma się na nim aż do poziomu 85 528 złotych dochodu rocznego. Powyżej tego poziomu znowu zacznie się jej stopniowe zmniejszanie, aż do momentu osiągnięcia dochodu 127 000 zł rocznie – powyżej tego pułapu kwota wolna od podatku nie występuje. Zatem zarabiający najwięcej nie skorzystają z tej ulgi.

Nowość – „danina solidarnościowa”

Najbardziej zamożni podatnicy będą musieli pogodzić się z jeszcze jednym podatkiem – tzw. daniną solidarnościową. Pieniądze najbogatszych zasilą fundusz wsparcia osób niepełnosprawnych. Chodzi jednak o podatników zarabiających co najmniej milion złotych rocznie, co odpowiada co najmniej w wysokości 86 000 złotych miesięcznie. Nadwyżka ponad próg wyniesie 4 procent. Fiskus obliczając podatek dla tych osób będzie mógł łączyć dochody z różnych źródeł. Przepisy mówią o sumowaniu

dochodów rozliczanych na formularzach PIT-36, PIT-36L, PIT-38 i PIT-40A, oczywiście
z pomniejszeniem o koszty podatków i obowiązkowe składki na ZUS. Co ciekawe rząd szacuje, że z tego tytułu wpłynie do budżetu 2 miliardy złotych.

Małe firmy – mały CIT

Na tym przepisie z kolei mają zyskać ci najmniejsi. Zgodnie z pomysłem, firmy których przychód ze sprzedaży nie przekroczył w całym roku 1,2 mln euro mogą skorzystać z obniżonej stawki CIT. Dotyczy to zatem firmy do których wpływa około 5 milionów złotych rocznie. Preferencja obejmie również przedsiębiorców rozpoczynających działalność. Oni także zapłacą 9-procentowy podatek od dochodu. Trzeba jednak pamiętać, że z ulgi nie skorzystają Ci, którzy swoją większą firmę podzielili na kilka mniejszych tak, by żadna z nich nie przekraczała wyznaczonego limitu. Jest to już kolejna obniżka tej stawki – w zeszłym roku spadała ona z 19 do 15%. Ministerstwo Finansów ocenia, że podatki według niższej stawki będzie płaciło aż 400 tysięcy firm.

Coś na koniec, czyli exit tax

Na koniec działalności gospodarczej prowadzonej w Polsce… Podatek od niezrealizowanych zysków w związku z przeniesieniem aktywów firmy do innego państwa. Ustawodawca tłumaczy to prawem do opodatkowania dochodów, które zostały wypracowane w czasie, w którym podatnik prowadził działalność w Polsce. Mówiąc jednak wprost, wszystkie firmy, które będą marzyły o rajach podatkowych i podejmą decyzję o przeniesieniu działalności właśnie tam, zanim się wyprowadzą, zapłacą odpowiedni podatek. No chyba, że z przenosin zrezygnują, bo przestaną się one opłacać.

Tekst powstał w ramach współpracy z ekspertami portalu edukacyjnego Viem.pl