Budownictwo i transport – to dwa sektory gospodarki najmocniej dotknięte przez gospodarcze konsekwencje wojny w Ukrainie. Transport boryka się z problemem zerwanych łańcuchów dostaw, wzrostem cen paliwa i z poważnym odpływem kierowców z Ukrainy. Jak mówią eksperci, w tej chwili każdy kierowca jest na wagę złota. – Damy ładunek każdej firmie transportowej, która przestała obsługiwać kierunek rosyjski i białoruski. Sektor TSL jest rozpędzony, staramy się odpowiadać na potrzeby inwestycyjne i np. rozwój sektora e-commerce. Bez kierowców jednak sprostanie wszystkim oczekiwaniom będzie ciężkie. Póki co trwa gaszenie pożarów, czyli próba terminowego dostarczania jak największej ilości transportów. Robimy to mając do dyspozycji zdecydowanie mniejszą ilość firm dostawczych i kierowców do dyspozycji – przyznaje Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL.
TSL w obliczu zarządzania kryzysowego
Wiele firm sektora TSL zmuszonych było do wprowadzenia interwencyjnego systemu pracy. Podobnie, jak wtedy, gdy spustoszenie w gospodarce siała pandemia COVID-19. Sprawna i terminowa obsługa wielu klientów jest niemożliwa bez kierowców, a tych z rynku zniknęło – według różnych szacunków – od 25 do nawet 35%. Załatanie tej dziury jest niemożliwe, ale firmy z sektora TSL starają się jak najszybciej uzupełniać braki kadrowe podnosząc stawki czy proponując dobre warunki pracy firmom, które dotychczas kursowały na Ukrainę, Rosję i Białoruś.
– Sektor TSL nauczył się zarządzania kryzysowego w czasie pandemii koronwirusa. Teraz mamy kolejną rewolucję w postaci wojny w Ukrainie. Rynek transportowy bardzo odczuwa to, co się dzieje. Przewoźnicy nie przemieszczają się po terenie Ukrainy, Rosji i Białorusi. Z powodu wojny ukraińscy kierowcy wrócili do swoich krajów, wiele firm transportowych ma problem z odpowiednim układem kadrowym. Najpoważniejszy problem jest na wschodzie Polski oraz w centrum – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL. – Jest więcej ładunków do przewożenia, ale nie ma wydolności, by wszystkie towary przewozić – dodaje Laura Hołowacz.
Sektor TSL wprowadza działania interwencyjne: – Opóźnienia mogą sięgać nawet 20% wszystkich transportów w Europie. Co piąty transport w Europie może nie być dostarczony na czas. Skracamy terminy płatności, zatrudniamy dodatkowych spedytorów, prowadzimy bardzo szeroką rekrutacje, podnieśliśmy wynagrodzenia. Liczymy na ustabilizowanie się tej sytuacji, bo widzimy, że cały sektor TSL mocno odczuwa wojnę. Transport to krwioobieg gospodarki, nie możemy sobie pozwolić na zatory, bo może to spowodować konsekwencje dla niemal wszystkich innych branż – dodaje Laura Hołowacz.
Najpierw logistyka, potem budownictwo, a potem handel? Tak może wyglądać mapa wojennego kryzysu gospodarczego
Jak dodaje Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie sektor TSL nie jest jedyny, który ma poważne problemy z bieżącą działalnością operacyjną z powodu konfliktu zbrojnego wywołanego przez Rosję.
– Przedsiębiorcy z dużą niecierpliwością wyczekują na obiecany przez Premiera RP pakiet wsparcia gospodarczego i osłonowego dla firm, które odczuwają konsekwencje wojny w Ukrainie. Transport jest dotknięty bardzo mocno, bo zrywane łańcuchy dostaw czy brak kierowców do pracy to powody bezpośrednie, które blokują działalność operacyjną i znacznie podnoszą koszty funkcjonowania. Problemy ma również budownictwo i przemysł. Cena stali bije właśnie wszelkie rekordy, ceny betonu, ceny wszelkich surowców niezbędnych do prowadzenia inwestycji infrastrukturalnych. Za moment obudzimy się w rzeczywistości masowego wypowiadania umów inwestycyjnych. Alarmujemy, że również w handlu sytuacja wygląda nieciekawie. Do Północnej Izby Gospodarczej zgłaszają się już firmy, które obawiają się, że brak importu produktów spożywczych z Ukrainy przełoży się np. na ceny mąki, a to spowoduje, że chleb będzie kosztował 10 złotych nie z powodu cen gazu, a właśnie z powodu braku mąki. Prosimy o interwencje, bo biznes przygotowuje się do poważnego kryzysu – mówi Prezes Hanna Mojsiuk.