Trwają negocjacje warunków dotyczących strefy wolnego handlu między UE i USA

Komisja Europejska Bruksela Belgia

Rozpoczynające się w lipcu negocjacje pomiędzy Waszyngtonem a Brukselą mogą doprowadzić do zniesienie barier w wymianie handlowej. To oznacza jej wzrost, a co za tym idzie – stworzenie nowych miejsc pracy i przyspieszenie wzrostu gospodarczego, zarówno w pogrążonych w kryzysie krajach UE, jak i w Stanach Zjednoczonych. Negocjacje na linii Bruksela-Waszyngton mogą też pomóc w przełamaniu impasu w trwających już od 10 lat rozmowach rundy z Doha w ramach WTO. Zdaniem byłej komisarz, a obecnie europosłanki Danuty Hübner, negocjacje mają szanse zakończyć się sukcesem ze względu na dobre polityczne nastawienie w Europie i w USA.

 – Po raz pierwszy doszliśmy w stosunkach między UE a USA do takiego etapu, że zaczynamy negocjować traktat o wolnym handlu i wspólnych inwestycjach – podkreśla Danuta Hübner.

Cła między Unią a USA są już na bardzo niskim poziomie. Utworzenie strefy wolnego handlu oznaczałoby zmniejszenie ich do zera, ale również likwidację wielu ograniczeń pozacelnych.

 – Jest bardzo dużo tzw. barier pozataryfowych w bardzo różnych obszarach, od usług poprzez przemysł przetwórczy. Są różnego typu ograniczenia dotyczące np. zamówień publicznych, jest cała sfera usług, która wymaga dopiero ruszenia. Także wspólna polityka energetyczna, więc bardzo wiele obszarów, które są kluczowe dla wzrostu i w Stanach, i w Europie – wymienia Danuta Hübner

Była komisarz nie ukrywa, że rozmowy nie będą łatwe, bo obie strony mają całą listę branż, które nadal chcą chronić przed konkurencją.

 – Bardzo trudne są sprawy dotyczące kultury, usług audiowizualnych. Europa przez całe lata żyje w pewnym strachu przed zalewem rynku europejskiego tworami kultury amerykańskiej – wymienia Hübner i przypomina, że ten obszar był również przedmiotem sporów w czasie negocjacji akcesyjnych Polski. Szczególnie ostre jest w tej sprawie stanowisko Francji. Również strona amerykańska chciałaby utrzymać monopol w niektórych branżach.

 – Żegluga przybrzeżna jest takim obszarem, który dla USA jest bardzo ważny, ale także wszystko, co dotyczy żywności genetycznie modyfikowanej. Takich spraw trudnych  jest dużo w rolnictwie i poza rolnictwem – mówi europosłanka.

Wśród tematów, które mogą pojawić się w trakcie rozmów będą też takie, do których zastrzeżenia, jeszcze w trakcie udzielenia Komisji Europejskiej mandatu do negocjacji zgłosiła strona polska. Są wśród nich właśnie sprawy usług audiowizualnych i związane z rolnictwem.

 – Mamy dość zbliżone obawy, ale myślę, że tych spraw związanych z rolnictwem może być nieco więcej. Jestem przekonana, że poszczególni ministrowie bardzo pilnują tych wszystkich spraw – mówi Hübner.

Obie strony deklarują jednak polityczną wolę, by osiągnąć porozumienie. Zdaniem Danuty Hübner zarówno Europie, jak i USA zależy też na czasie.

 – Jeżeli byśmy rzeczywiście utworzyli strefę wolnego handlu, to by oznaczało ogromny przyrost wymiany handlowej. To zaś oznacza oczywiście tworzenie nowych miejsc pracy, poprawę konkurencyjności Europy i gospodarki europejskiej, więc trzymamy wszyscy kciuki – podkreśla Hübner.

Negocjacje między UE a USA będą miały też wpływ na likwidowanie barier gospodarczych w skali globalnej.

 – Od ponad 10 lat politycy są niezdolni na poziomie globalnym zakończyć negocjacje rundy z Doha. To jest runda, która regulowałaby handel światowy, dlatego te negocjacje między Stanami a Europą mogą być początkiem ustalania nowych globalnych standardów, które określają współpracę gospodarczą w świecie – dodaje Danuta Hübner.