Ukraińcy w Polsce – dzieci, bezpieczeństwo i przepisy ważniejsze od pracy

Uchodzcy ukraina

Każdego dnia do Polski docierają nowe informacje dotyczące sytuacji w Ukrainie. Nasz kraj jest głównym kierunkiem dla osób uciekających przed wojną. Wielu z nich – ponad 1,33 mln ludzi – jest już w Polsce, inni dopiero przyjadą. Firmy są w pełnej gotowości do rozpoczęcia rekrutacji. Jednak dla naszych wschodnich sąsiadów praca nie jest obecnie priorytetem. W morzu pomocy, którą otrzymują, często szukają sprawdzonych informacji dotyczących m.in. bezpieczeństwa ich dzieci oraz legalnego pobytu i organizacji życia w obcym kraju.

  • Wielu Ukraińców, którzy chcą przyjechać do Polski, nie wie jak zgodnie z prawem przekroczyć granicę wspólnie z dzieckiem.
  • Prognozowana aktywizacja zawodowa kobiet z Ukrainy może być mniejsza od tej zakładanej przez pracodawców, wiele Ukrainek chce tylko przeczekać u nas wojnę, inne nie myślą jeszcze o pracy, na jej podjęcie potrzebny jest im dłuższy czas.
  • Nowa ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy to wiele niewiadomych – przepisy mogą nie sprawdzać się w praktyce.
  • Pracodawcy przeciwdziałają konfliktom na tle politycznym, do których dochodzi w zespole. Ich inicjatorom grożą zwolnienia, na które zdecydowali się już niektórzy przełożeni.

W naszym kraju przebywa obecnie najwięcej uchodźców z Ukrainy – 60 proc. z wszystkich zarejestrowanych na granicy od początku wojny (dane z 8 marca 2022 r.)  Innymi państwami, w których Ukraińcy szukają schronienia, są Węgry (ponad 180 tys. osób), Słowacja (niemal 130 tys. ludzi), Mołdawia (83 tys. uchodźców) czy Rumunia (prawie 79 tys.). Fala migracji nie osiągnęła jeszcze szczytowego poziomu. ONZ szacuje, że przed trwającą obecnie wojną może uciekać nawet 4 mln ludzi. Każdy z nich będzie potrzebował wsparcia, którego wspólnym mianownikiem jest bezpieczeństwo w każdym aspekcie życia.

Co zrobić dzieckiem?

Wśród najczęstszych problemów wymienianych przez Ukraińców uciekających przed wojną przodują kwestie związane z podróżą oraz legalnym przekroczeniem granicy z dzieckiem. Jak wynika z danych Grupy Progres, Ukraińcy pytają przede wszystkim o to, jak legalnie wjechać do Polski, ile czasu spędzą na granicy, zanim ją przekroczą, jakie dokumenty muszą ze sobą zabrać. Bardzo często nie wiedzą też, jak legalnie przekroczyć granicę z dzieckiem, jeśli jest ono w towarzystwie tylko jednego rodzica lub do Polski przyjeżdża z opiekunami np. dziadkami czy bliskimi. Pytają również o kwestie związane z legalnym pobytem i o miejsce noclegowe.

– Ostatnią rzeczą, o jakiej myślą Ukraińcy przyjeżdżający obecnie do Polski jest praca. Wiele firm pokłada w nich nadzieję i snuje plany kadrowe, niektóre zapominają, że wsparcie w postaci etatu, który oferują, nie jest odpowiedzią na najważniejsze potrzeby osób planujących przyjazd do Polski. Z naszych obserwacji i licznych rozmów z Ukraińcami wynika, że kluczową kwestią są dla nich dzieci. Potrzebują pomocy, dzięki której będą wiedzieli, jak legalnie przebywać z nimi w naszym kraju. Jest to szczególnie ważne, bo najmłodsi również muszą posiadać odpowiednie dokumenty – mówi Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres. – W zależności od sytuacji, osoby poniżej 16 r.ż. przy przekraczaniu granicy, w towarzystwie tylko jednego z rodziców muszą okazać dokument, który będzie potwierdzał ich tożsamość np. paszport czy akt urodzenia, wymagana jest też formalna i poświadczona notarialnie zgoda nieobecnego rodzica. Taka pisemna zgoda rodziców – lub w niektórych przypadkach tylko jednego rodzica – jest konieczna również, gdy dziecko przekracza granicę w towarzystwie opiekunów niebędących jego rodzicami. Te przepisy mogą być dość skomplikowane dla kogoś, kto znajduje się w dramatycznej sytuacji. Dlatego priorytetem wielu pracodawców staje się pomoc prawna dla Ukraińców obejmująca również ich dzieci. Z dnia na dzień pyta nas o nią coraz więcej firm, chcących pomagać kompleksowo – zaznacza Magda Dąbrowska.

Długa droga do pracy

Problemy wywołane wojenną emigracją na swoje barki biorą przede wszystkim kobiety, których partnerzy musieli zostać w ojczyźnie. To one wraz z dziećmi stanowią największą grupę osób przyjeżdżających obecnie do Polski z Ukrainy. Jeszcze w ubiegłym roku, wiele z nich przyjeżdżało nad Wisłę ze swoim partnerem. Nasz kraj był popularnym miejscem wśród par, które – jak wynika z danych Grupy Progres – stanowiły 48 proc. wszystkich kandydatów zgłaszających swoją gotowość do opuszczenia Ukrainy i objęcia etatu w Polsce. Obecnie paniom towarzyszą głównie dzieci lub starsi rodzice, którymi również muszą się opiekować. Część przyjechała do naszego kraju, żeby dołączyć do męża lub partnera, który pracował i nadal pracuje w Polsce i chce tu zostać z rodziną lub musi, bo na wstąpienie do armii ukraińskiej nie pozwala mu np. stan zdrowia.

– Każdy przypadek należy oceniać indywidualnie, jednak trzeba brać pod uwagę, że prognozowana aktywność zawodowa Ukrainek może nie nastąpić w takiej skali, o jakiej mówią przedsiębiorcy, którzy już przygotowują miejsca pracy pod kątem pań. Co więcej, czas niezbędny na legalne podjęcie zatrudnienia może być o wiele dłuższy od zakładanego. Wynika to z faktu, że nawet po zmianie przepisów dotyczących pracy i pobytu w Polsce, nadal niezbędne będzie spełnienie wielu czasochłonnych formalności. Nie wiemy też, jak nowe przepisy sprawdzą się w praktyce i czy ich płynne wdrażanie nie będzie zakłócane przez błędy spowodowane np. pośpiechem w przepływie informacji urzędowych, czy brakiem tego przepływu na linii instytucja – pracodawca – podkreśla Magda Dąbrowska. – Na aktywność zawodową kobiet z Ukrainy przebywających w Polsce wpłynie też ich kondycja fizyczna i psychiczna oraz czas niezbędny do aklimatyzacji. Musimy dać im go tyle, ile potrzebują i wielu pracodawców, z którymi rozmawiamy, zaczyna to rozumieć. Wiedzą, że planując zatrudnienie Ukrainek, muszą uzbroić się w cierpliwość i wziąć pod uwagę to, że jak wynika z naszych danych, część kobiet nie zamierza podjąć pracy w Polsce. Liczą na szybki powrót do ojczyzny i deklarują, że zrobią to, gdy tylko wojna się skończy i w Ukrainie będzie bezpiecznie – informuje ekspertka.

Prawo do poglądów

Pracodawcy skupiają się obecnie nie tylko na oferowaniu różnych form wsparcia Ukraińcom. Coraz częściej muszą też zadbać o obecnych pracowników, bo emocje wywołane wojną biorą górę i odbijają się na relacjach w firmie oraz powodują w niej konflikty wewnątrz zespołu. Gorąco bywa także w komunikacji między przełożonym a pracownikiem, który odmawia wykonania pracy z powodu swoich poglądów politycznych, np. nie chce obsługiwać klientów z Rosji lub obraża osoby innych narodowości.

Brak reakcji pracodawcy – w przypadku negatywnych postaw motywowanych poglądami politycznymi – może doprowadzić do niepotrzebnych podziałów wśród załogi, zepsucia atmosfery w pracy, pojawienia się zachowań mających znamiona dyskryminacji ze względu na poglądy i innych niepożądanych zjawisk w środowisku zatrudnionych. Jest to szczególnie ważne, gdy weźmiemy pod uwagę obecną sytuację oraz to, że polityka nie jest tematem tabu wśród polskich pracowników. W badaniu InterviewMe aż 68 proc. osób przyznało, że zdarzyło im się rozmawiać w pracy o polityce. Ponadto 77 proc. badanych było świadkami dyskusji współpracowników na ten temat. Polityczne tematy chętniej poruszają mężczyźni (73 proc. w porównaniu do 63 proc. kobiet).

Według Magdy Dąbrowskiej firmy obecnie decydują się na różne działania, które mają hamować wpływ polityki na pracowników. Stosowane są zarówno wewnętrzne regulaminy, jak i upomnienia oraz kary dawane pracownikom za nieprzestrzeganie zasad panujących w firmie. Niestety, wielu pracodawców nieumiejętnie podchodzi do kwestii politycznych, które wpływają na zachowanie pracowników. Często działania przełożonych mogą być prostą drogą do sprowokowania aktów dyskryminacji, a przynajmniej sytuacji, w której te akty będą wyglądać jak dyskryminacja. Co więcej, zaangażowany politycznie szef czy pracownik, dający upust swoim sympatiom i antypatiom politycznym w środowisku pracy, może stanowić poważne zagrożenie. Tak jak ten, który obnosi się z innymi uprzedzeniami, np. dotyczącymi religii.

Co do zasady, wyznawanie poglądów politycznych nie może stanowić uzasadnionej przyczyny rozwiązania stosunku pracy z pracownikiem. Wynika to bezpośrednio z jednej z naczelnych zasad pracy – niedyskryminowania w zatrudnieniu. Art. 183a KP zakazuje dyskryminacji bezpośredniej lub pośredniej i obejmuje wszystkie etapy stosunku pracy, tj. jego nawiązanie, trwanie i zakończenie. Na podstawie art. 183d KP osoba, wobec której pracodawca naruszył zasadę równego traktowania w zatrudnieniu, ma prawo do odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę, ustalane na podstawie odrębnych przepisów. Niemniej, jeśli poglądy polityczne pracownika prowadzą do ciężkiego naruszenia przez niego podstawowych obowiązków pracowniczych to (zgodnie z art. 52 KP), pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika. Podobnie jest w przypadku, gdy polityczne przekonania wyrażane przez pracownika mają realny, rażący i negatywy wpływ na firmę oraz zatrudniony w niej zespół, a także prowadzą do ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych, wtedy musi on liczyć się z poważnymi konsekwencjami np. zwolnieniem. Obecnie tego typu decyzje (wypowiedzenie pracy) spowodowane poglądami – nt. Rosji oraz sytuacji w Ukrainie – zdarzają się, ale nie są wśród przełożonych zjawiskiem powszechnym.