W branży usług pogrzebowych funkcjonuje jedna z największych szarych stref. Szacuje się, że prawie połowa zysków nie jest opodatkowana i nie zasila polskiego skarbu państwa. Trudno jest jednak oszacować wartość tego rynku, gdyż większość zakładów pogrzebowych funkcjonuje jako działalności indywidualne. Na rynku istnieje tylko kilka spółek, których dotyczą bardziej istotne obowiązki sprawozdawcze. Większość usługodawców pogrzebowych nieuczciwie rozlicza swoje zyski, a ich indywidualny charakter działania utrudnia śledzenie takich wykroczeń. Dlatego nie wiemy, ile pieniędzy w branży pogrzebowej pozostaje w szarej strefie. Oprócz budżetu państwowego szara strefa dotyka uczciwych przedsiębiorców, którzy – odprowadzając pełny podatek – nie mogą sprostać konkurencji na rynku. Tej praktyce sprzyjają niestety zasady rozliczania zasiłku pogrzebowego z ZUSu.
– Zasiłek pogrzebowy w Polsce przysługuje w kwocie ryczałtowej, która jest niezależna od faktu udokumentowania tych wydatków. Jest to systemowy bodziec do tego, by te wydatki trafiały do szarej strefy. Obejmuje ona także obszary usług okołopogrzebowych – na przykład wykonywanie pomników i działanie zakładów kamieniarskich, gdzie duża część obrotu także nie jest rejestrowana – powiedział serwisowi eNewsroom Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP). – By ograniczyć szarą strefę i wyrównać warunki konkurencyjne dla uczciwych przedsiębiorców powinien zostać wprowadzony wymóg dokumentowania wydatków na organizację pogrzebu ze środków z zasiłku. Wtedy można by się także pokusić o podwyższenie tego zasiłku. Od marca 2011 roku wynosi on 4000 złotych, ale na przestrzeni tych 10 lat nastąpił spory wzrost cen usług pogrzebowych. Podniesienie zasiłku o około 500 złotych zwiększyłoby koszty ogólne o 200 milionów rocznie. Jednak korzyści dla finansów publicznych z uszczelnienia branży pogrzebowej mogłyby wynieść nawet 700 milionów rocznie. Skarb państwa wciąż byłby na plusie, a osoby odpowiedzialne za organizację pogrzebu dla swoich bliskich miałyby na to większe środki – proponuje Kozłowski.