W 2020 roku spadnie liczba ofert pracy. Głównie przez wizję spowolnienia i wyższe koszty pracy

    oferty pracy urząd pracy praca

    Według branży rekrutacyjnej, w nadchodzących miesiącach zdobycie pracy stanie się trudniejsze. Wprawdzie ofert na rynku wciąż będzie sporo, ale jednak mniej niż w 2019 roku. Wizja spowolnienia gospodarczego oraz wyższe koszty pracy mocno wpłyną na politykę kadrową pracodawców. Część firm już zadeklarowała redukcję zatrudnienia. Najtrudniej o angaż będzie m.in. pracownikom firm usługowych, obszarów produkcyjnych oraz okołoprodukcyjnych, a także ekonomistom. Z kolei w najlepszej sytuacji znajdą się kandydaci z branży budowlanej, magazynowej i logistycznej, jak również informatycy.

    2019 vs. 2020

    Analitycy serwisu agencyjnego MondayNews postanowili sprawdzić, czy w 2020 roku będzie trudniej zdobyć pracę niż w ostatnich miesiącach. Swoje prognozy przedstawili eksperci z branży HR. Wskazali też zawody, w których będzie najtrudniej i najłatwiej znaleźć zatrudnienie.

    – Mimo że ofert będzie nadal sporo, to pracodawcy ostrożnie zwiększają zatrudnienie, odczuwając spowolnienie gospodarcze na Zachodzie. Szacuję, że w 2020 roku niemal w każdej branży będzie mniej ofert pracy, a co za tym idzie, trudniej będzie o nową posadę – stwierdza Szymon Rudnicki, dyrektor z agencji rekrutacyjnej Manpower.

    Jak zaznacza Ewelina Glińska-Kołodziej, dyrektor operacyjny Trenkwalder, już w III kwartale 2019 roku raport GUS odnotował spadek wolnych miejsc pracy. Ten trend w dostępności wakatów będzie się utrzymywał, co utrudni i spowolni proces zmiany lub znalezienia nowego zajęcia. Ponadto, postępująca robotyzacja i automatyzacja procesów produkcyjnych obniży dostępność wolnych stanowisk.

    – Dla przedsiębiorstw dodatkowym argumentem za większą wstrzemięźliwością w zakresie tworzenia nowych miejsc pracy są także kolejne obciążenia związane z kosztami zatrudnienia. W części firm ruszyły Pracownicze Plany Kapitałowe, a dodatkowo mamy niespotykany dotąd skokowy wzrost płacy minimalnej ¬– 350 złotych wobec dotychczasowych 100-150 – wyjaśnia Mateusz Żydek, ekspert rynku pracy z Randstad Polska.

    Polska gospodarka rośnie, ale coraz wolniej, co podkreśla Joanna Przemyślańska-Włosek z Work Service. Z danych Barometru Rynku Pracy wynika, że pracodawcy planują zatrudniać przede wszystkim pracowników niższego szczebla (68,6%), a potem – średniego (39,2%). Najmniejsze szanse na nową posadę mają reprezentanci kadry zarządzającej (6,2%). Z kolei Mateusz Żydek informuje, że w badaniach Randstad Polska po raz pierwszy od pięciu lat odnotowano wzrost firm deklarujących redukcję zatrudnienia. Takie plany ma 11% pracodawców. Według eksperta, ten wynik nie jest bardzo niepokojący, ale warta odnotowania jest tendencja, szczególnie w branży budowlanej, przemyśle i handlu.

    – 2019 rok zakończył dekadę intensywnego wzrostu całej branży rekrutacyjnej. Dotyczy to zarówno planów naborów w firmach, zapotrzebowania na pracowników, jak i rosnącego zaawansowania strategii HR w Polsce. 2019 to trzeci rok z rzędu, w którym liczba ogłoszeń zamieszczonych na Pracuj.pl znacząco przekroczyła pół miliona. W 2020 roku trudno oczekiwać kolejnych spektakularnych wzrostów, porównywalnych do tych z ostatnich lat – mówi Rafał Nachyna, dyrektor zarządzający w Pracuj.pl.

    Najtrudniej będzie…

    W opinii Mateusza Żydka, tworzenie nowych miejsc pracy w największym stopniu będą ograniczać firmy usługowe. Te przedsiębiorstwa bardzo często oferowały pracownikom wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej lub tylko nieco wyższe. One właśnie najmocniej odczują wzrost najniższej krajowej.

    – Najtrudniej znaleźć pracę będzie pracownikom z obszaru finansów i ekonomistom, których zatrudnienie w Polsce ma charakter nadwyżkowy. Z powodu dotychczasowych utrudnień w pozyskiwaniu kandydatów, rosnących kosztów kadrowych, wielu pracodawców otworzyło się na automatyzację i robotyzację procesów. Widzimy to w kasach, w sklepach spożywczych. Ten proces będzie postępował – przewiduje Joanna Przemyślańska-Włosek.

    Na podstawie badań Randstad Polska można spodziewać się mniejszej liczby ofert dla sprzedawców i pracowników obsługi klienta. Jak podkreśla Mateusz Żydek, branża handlowa mocno ogranicza plany w zakresie zatrudnienia. Obawia się potencjalnego wzrostu obciążeń, np. podatkowych. Jednocześnie przygotowuje się do zmniejszenia liczby niedziel handlowych – z 15 w ub.r. do 7 w bieżącym roku.

    – Obserwując strategie klientów oraz rosnące koszty pracy, prognozujemy rozwój automatyzacji w obszarach produkcyjnych i okołoprodukcyjnych. To w perspektywie długofalowej będzie wpływać na liczbę dostępnych miejsc w tych sektorach. Nadal w strefie niskiej podaży wakatów pozostają zawody ściśle związane ze zmianami natury polityczno-gospodarczej, jak górnik czy nauczyciel – dodaje  dyrektor operacyjny Trenkwalder.

    Natomiast zdaniem Szymona Rudnickiego, w porównaniu do 2019 roku trudniej będzie o pracę w transporcie i logistyce oraz w produkcji przemysłowej. Według Agnieszki Put, eksperta z Hays Poland, są grupy pracowników, którym zmiana pracy może zająć więcej czasu niż ostatnio. Dotyczy to menedżerów, ponieważ dla nich jest mniej stanowisk niż dla specjalistów. Z trudnościami mogą się też borykać osoby zajmujące się bardzo niszowymi specjalizacjami, np. pracujące w bardzo rzadkich technologiach, których używają 2-3 firmy w Polsce.

    … i najłatwiej

    – Największe szanse na znalezienie nowej pracy w przyszłym roku będą mieli kandydaci z branży budowlanej. Pracodawcy zgłaszają zapotrzebowanie na inżynierów budowy, techników budownictwa oraz osoby wykwalifikowane, w tym murarzy, tynkarzy czy zbrojarzy. Wiąże się to z dynamicznie rozwijającym się rynkiem mieszkaniowym i zamówieniami na obiekty biurowe – tłumaczy dyrektor z agencji rekrutacyjnej Manpower.

    Według Eweliny Glińskiej-Kołodziej, na brak pracy w 2020 roku nie będą narzekać tacy specjaliści jak cieśla, zbrojarz, operator maszyn CNC, ślusarz, spawacz czy operator wózka widłowego. Zdaniem dyrektora operacyjnego Trenkwalder, dają tu o sobie znać wieloletnie zaniedbania w szkolnictwie zawodowym. W ostatnich latach odpowiedzią na braki kadrowe byli pracownicy z zagranicy, w głównej mierze z Ukrainy. Jednak wypełniali oni luki w prostych pracach produkcyjnych i okołoprodukcyjnych.

    – Rok 2020 pod względem zatrudnienia przyniesie natomiast wciąż duże możliwości pracowników magazynów i centrów logistycznych na wszystkich szczeblach, od stanowisk podstawowych, operatorów wózków widłowych, kierowców, poprzez techników logistyki czy kierowników – przekonuje ekspert rynku pracy w Randstad Polska.

    Duże szanse na znalezienie nowej pracy będą mieli też technicy urządzeń i systemów energetyki odnawialnej, o czym informuje dyrektor Rudnicki. Ma to związek z inwestycjami w branży energetycznej i gazownictwie. Ekspert stwierdza, że nadal występuje zapotrzebowanie na pracowników z branży IT. Szacuje się, że do końca 2020 roku zabraknie około 50 tysięcy osób specjalizujących się w tym obszarze.

    – Polska jest jednym z wiodących rynków, jeżeli chodzi o „produkcję” talentów IT i programistów. Dlatego spodziewam się, że osoby z takimi umiejętnościami będą miały chyba największą łatwość zmiany pracy. Przy czym wcześniej byli to zwykle programiści. Natomiast ostatnio obserwujemy bardzo duże zainteresowanie specjalistami od wdrożeń systemów informatycznych, a także osobami zajmującymi się bazami danych czy wizualizacją danych – opisuje Agnieszka Put.

    W Polsce mamy do czynienia z dynamicznym rozwojem sektora nowoczesnych usług dla biznesu. Jak zaznacza Mateusz Żydek, w związku z tym duże zainteresowanie pracodawców wzbudzają kandydaci ze znajomością języków obcych, szczególnie tych mniej popularnych. Natomiast Agnieszka Put dodaje, że wizja spowolnienia spowoduje, że firmy zajmą się zwiększaniem produktywności. Tym samym wszystkie osoby zajmujące się zarządzaniem i usprawnieniem projektów będą w cenie. Ponadto przedsiębiorstwa zechcą zwiększyć swoje siły sprzedażowe, żeby podnieść konkurencyjność. To stworzy szanse na zatrudnienie dla handlowców.

    – Polski rynek pracy w ostatnich latach bardzo się rozpędził. To spory kapitał, który zebraliśmy na najbliższy czas. Nawet jeśli dynamika rekrutacji nie będzie tak wysoka jak ta obserwowana w minionych kilkunastu czy kilkudziesięciu miesiącach. Z deklaracji firm wynika, że zwiększanie zatrudnienia planuje mniejszość z nich, ale też tylko bardzo niewielki ułamek planuje zwolnienia – podsumowuje dyrektor Nachyna.