Wynajem mieszkań na noclegi wraca do gry. Będzie odbicie po pandemii?

    polskie morze

    Czy właściciele mieszkań na wynajem dobowy zdołają zrekompensować sobie straty z powodu zawieruchy o nazwie COVID – 19? Na razie informacje są optymistyczne. Sezon letni rozpoczął się z kilkutygodniowym opóźnieniem i póki co docierają dobre wieści dla właścicieli obiektów turystycznych i pokojów na wynajem. Polacy nie przestraszyli się koronawirusa i chcą wakacji. Chętnie decydują się na urlop w kraju. Zainteresowanie jest spore.

    Przypomnijmy punkt wyjścia – wraz z zamknięciem granic, decyzją o przymusowej kwarantannie osób wracających z zagranicy oraz z wygaszeniem gospodarki, zainteresowanie noclegami spadło nieomal do zera. Z początkiem kwietnia rząd zamknął hotele i inne obiekty noclegowe. Wynajem pokoi był możliwy tylko osobom podróżującym służbowo, w celu kwarantanny bądź pracownikom służby zdrowia.

    Choć obostrzenia nie zamknęły definitywnie furtki umożliwiającej najem, rynek z dnia na dzień po prostu zamarł. Choćby z powodu zamkniętych restauracji, klubów, anulowanych koncertów i innych imprez masowych, zainteresowanie noclegami zmniejszyło się drastycznie – zwłaszcza, że zamknięcie gospodarki przekładało się też na znacznie mniejszą liczbę pracowników nocujących w wynajętych mieszkaniach, czy hostelach.

    Hotele i inne obiekty noclegowe formalnie ponownie ruszyły od 4 maja, a więc już po – zazwyczaj intratnej – majówce. W rzeczywistości ogromna część placówek nie wystartowała, gdyż wznowienie działalności było uzależnione od spełnienia szeregu wymogów bezpieczeństwa, ale też po prostu z powodu niskiego zainteresowania.

    Obecnie, gdy gospodarka jest już odblokowana, można mówić o względnie normalnej sytuacji, w której czynnikiem być albo nie być właścicieli miejsc noclegowych jest już sam popyt. Czy branża noclegowa podniesie się finansowo, po straconych co najmniej dwóch miesiącach? A może zdoła odrobić straty?

    Wakacje made in Poland

    Na początku sezonu ciężko mówić o tym, jaki on będzie. Na chwilę obecną, informacje docierające od właścicieli obiektów noclegowych i mieszkań na wynajem krótkoterminowy wydają się jednak optymistyczne. Polacy nie zrezygnowali z wakacji i to jest bardzo cenny fakt nr 1. Fakt nr 2, który również mówi nam o zainteresowaniu jest taki, że nie widać na razie specjalnych zmian cen wypoczynku względem roku ubiegłego. Przeciętnie za nocleg nad polskim morzem dla jednej osoby w szczycie sezonu płaci się około 50 – 70 zł.

    Organizatorzy turystyki, a także administratorzy stron z ofertą najmu noclegowego, przyznają, że zainteresowanie wypoczynkiem w kraju jest duże.  Wzrostowi mobilności sprzyja też powrót imprez typu targi i kongresy.

    Te są możliwe od 6 czerwca, co prawda po spełnieniu szeregu wymogów, ale jednak. Organizacja targów wymaga aktualnie wydzielenia poszerzonych, minimum 3-metrowych ciągów komunikacyjnych, sprzedaży biletów wyłącznie w formie on-line, oczywiście standardem są też rękawiczki i maseczki.

    Wracając do turystyki – nie bez znaczenia dla popytu w tym roku będzie stymulant wakacyjnych wyjazdów w postaci bonu 1000 plus. Pewnym prognostykiem letniego zainteresowania wypoczynkiem Polaków będą natomiast wyniki z czerwcowego długiego weekendu, przypadającego od święta Bożego Ciała 11 czerwca w czwartek, do niedzieli 14 czerwca. Z danych HRE Investments zebranych na popularnych portalach rezerwacyjnych wynika, że na tydzień przed długim, czerwcowym weekendem w popularnych kurortach wakacyjnych zarezerwowano już 70-80 proc. miejsc.

    Dane są więc bardzo dobre, biorąc pod uwagę, że gospodarka i społeczeństwo na świeżo wyszły z pandemii koronawirusa.