Rękawiczki, maseczki, a nawet mandaty, nie są tak skuteczne w walce z koronawirusem, jak dystansowanie społeczne. Ta metoda ma jednak istotną wadę – wymaga nieustannej izolacji. Wkrótce może się to zmienić. Jak? Cloud Technologies wykorzystując dane OnAudience.com, opracowało narzędzie, które na smartfonie powiadomi użytkownika, gdy ten znajdzie się w bliskim otoczeniu osoby zakażonej. O pomyśle polskiej spółki mówi się nawet za oceanem. Czy rozwiązanie COVID-19 Prevention Tool trafi do Polski?
Klasyczna nawigacja, wykorzystując nasz telefon, pokazuje trasę, jaką musimy pokonać, by dotrzeć do celu. Wyznacza nam również jej kierunek i kontroluje przebieg podróży. Oprogramowanie przygotowane przez firmę Cloud Technologies na podstawie danych z platformy OnAudience.com, działa jak anty nawigacja, która ma uchronić nas przed koronawirusem. W jaki sposób? System ostrzega nas, gdy zbliżamy się do zakażonej osoby lub zagrożonego obszaru.
Firma opracowała COVID-19 Prevention Tool, które powiadamia użytkownika, że ten przebywa w pobliżu osoby zakażonej koronawirusem lub znajduje się na obszarze uznanym za niebezpieczny. Gdy jeden z warunków zostanie spełniony, narzędzie na urządzeniu mobilnym wyświetla ostrzeżenie i sugeruje podjęcie dodatkowych środków ostrożności, może również zarekomendować poddanie się kwarantannie.
Co szczególnie ważne, nie jest konieczne instalowanie żadnej nowej aplikacji, a system wykorzystuje do komunikacji z użytkownikiem powszechnie dostępną przestrzeń reklamową. W ten sposób już teraz obejmuje swoim zasięgiem praktycznie wszystkich posiadaczy smartfonów. Narzędzie posiada również panel administracyjny, którym może posługiwać się administracja publiczna, na przykład stacje sanepidu w celu zarządzania danymi o zakażeniach. To na ich podstawie system uczy się, gdzie i kto jest narażony na najwyższe ryzyko.
Według badań, opublikowanych w ubiegłym roku przez National University of Singapore, smartfon jest w stanie określić swoje położenie z dokładnością od 7 do 13 metrów na obszarach miejskich, a to już wystarczy, by precyzyjnie wyznaczyć strefę zagrożenia. – Bezpieczeństwo to dzisiaj priorytet każdego człowieka, a nasze narzędzie pozwoli na śledzenie, gdzie wirus aktualnie się znajduje. To również szansa na ochronę prywatności każdego z obywateli, gdyż korzystamy wyłącznie z anonimowych danych, bez potrzeby instalowania jakichkolwiek dodatkowych aplikacji na telefonie użytkownika. To sprawdzony sposób, przez lata wykorzystywany w cyfrowym marketingu. Co więcej, z ostrzeżeniem już teraz możemy dotrzeć do praktycznie wszystkich użytkowników urządzeń mobilnych – mówi Piotr Prajsnar, CEO Cloud Technologies.
Kwestia anonimowości w kontekście przesyłania danych o zakażeniach budzi liczne obawy – nikt z nas nie chce być narażony na utratę prawa do prywatności. Natomiast dzięki technologii anonimizacji, jaką stosuje platforma OnAudience.com i braku ingerencji w oprogramowanie smartfona to obecnie bezpieczna metoda. To również pełna kompatybilność, ponieważ informacje o zagrożeniu pojawiają się na banerach, podczas przeglądania internetu, niezależnie od miejsca, czasu i platformy. Nie następuje również żadna bezpośrednia wymiana informacji między urządzeniami zakażonego i osoby znajdującej się w stanie zagrożenia.
Sztuczna inteligencja jak epidemiolog
To zaawansowane oprogramowanie korzysta nie tylko z historii lokalizacji i technologii personalizacji reklam w sieci, ale również intensywnie angażuje sztuczną inteligencję. Dzięki SI program identyfikuje osoby, które mogą być zagrożone spotkaniem z zakażoną jednostką lub przebywają w skażonym obszarze, wykorzystując technologię programmatic. Rozwiązanie to polega na tym, że algorytmy same decydują o tym, gdzie i kiedy powinien pojawić się komunikat.
Program anonimowo wyszukuje urządzenia mobilne zainfekowanych, a następnie dostarcza ostrzeżenia ludziom. Wszystko dzięki temu, że system zna miejsca, w których ostatnio przebywały. Dane wykorzystywane przez OnAudience.com to jednak za mało, by precyzyjnie określić, kto jest zarażony.
– Wykorzystując big data i uczenie maszynowe, moglibyśmy co prawda wyznaczyć obszary, które budzą szczególne obawy, np. biorąc pod uwagę miejsca, w których w ostatnim czasie przebywała największa liczba osób. Jednak taka forma jest mniej precyzyjna niż taka sama analiza, wspierana danymi z sanepidu. A gdy gra toczy się o ludzkie życie, nierozsądnie byłoby stawiać na taki kompromis. – tłumaczy Piotr Prajsnar.
Tech-wsparcie w walce z pandemią
Czemu jest to skuteczniejsza metoda niż tradycyjne śledzenie i wychwytywanie zakażonych jednostek na podstawie zgłoszonych incydentów? Zgodnie z najnowszymi badaniami, które pojawiły się w czasopiśmie Science w przypadku COVID-19 jest to niemożliwe ze względu na bezobjawowe rozprzestrzenianie się wirusa, który pod względem zasięgu i nieprzewidywalności występowania objawów, mocno różni się od SARS z 2003 roku.
– Dochodzimy do wniosku, że rozprzestrzenianie się wirusów jest zbyt szybkie, aby można je było powstrzymać przez ręczne śledzenie kontaktów, ale można je kontrolować, jeśli proces ten byłby szybszy, wydajniejszy i miałby miejsce na dużą skalę. – napisał zespół badawczy z Uniwersytetu w Oksfordzie odpowiedzialny za badanie.
W 2011 roku na rynku pojawiła się aplikacja mobilna FluPhone, która miała pomóc w zrozumieniu choroby, jaką jest grypa. W wywiadzie dla magazynu Wired jej twórcy: Jon Crowcroft i Eiko Yoneki przyznają, że dziś tego typu projekty mogą pomóc w walce z koronawirusem. – Agencje ochrony zdrowia mogłyby je (tj. aplikacje) wykorzystać do wypełnienia anonimowych map danych, co może pomóc w ograniczeniu transmisji – mówi Crowcroft i dodaje: – Aplikacja pomogłaby również naukowcom dowiedzieć się, jak długo wirus przetrwa na powierzchni, jaka część populacji jest nosicielami bezobjawowymi i gdzie kierować krytyczne zasoby medyczne.
Dlatego właśnie potrzebujemy wsparcia technologii. Rozwój internetu rzeczy i mnogość arsenału, jaki posiada każdy z nas, wywołały eksplozję ilości generowanych danych. Według portalu Statista w 2020 aktywnych będzie już 20 mld urządzeń typu IoT – to smartfony, smart zegarki, tablety i wiele innych, wyposażonych w czujniki i łączących się z internetem przedmiotów. Czy to dużo? To blisko dwukrotnie więcej niż jeszcze dwa lata temu.
Każde to urządzenie, pozostawia po sobie ślady, informacje zapisywane w formie liczb i znaków, które następnie odczytywane są przez programy, nieraz wspierane sztuczną inteligencją. Te punkty styku człowieka z internetem, zapisywane są automatycznie, bez udziału użytkownika. Dodatkowo od pewnego czasu, większość z nich wyposażona jest w moduł GPS. Dotychczas firmy codziennie wykorzystywały te informacje do różnych celów – by produkować lepsze produkty, poznać upodobania klientów czy po to, by tworzyć angażujące reklamy. Okazuje się, że tą samą technologię można wykorzystać w walce z koronawirusem!