Przedświąteczna nuda

gielda

Sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii jest lepsza od oczekiwań, ale nadal słaba. Prognozy wzrostu gospodarczego dla USA oddalają podwyżki stóp procentowych.

Wczoraj poznaliśmy serię danych makroekonomicznych z Wielkiej Brytanii dotyczących sprzedaży.  Sprzedaż detaliczna spadła w ujęciu miesięcznym o 0,4%, co jest i tak wynikiem lepszym od oczekiwań mówiących o spadku o 0,7%. Dane te były pretekstem do odreagowania ostatnich obniżek na funcie. O 12:00 poznaliśmy odczyt sprzedaży detaliczne według Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu. Jest to wskaźnik wyprzedzający, obrazujący oczekiwania podmiotów na podstawie rozesłanych ankiet. Najwyraźniej przyszłość sprzedaży w Wielkiej Brytanii nie maluje się na różowo. Wskaźnik ten spadł z 10 punktów na 7 punktów. Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że analitycy oczekiwali wzrostu na 15 punktów. W rezultacie tych danych funt ponownie odbił się powyżej granicy 5,40 zł, osiągając niemal 5,43 zł, po czym zawrócił i znów znajduje się poniżej 5,40 zł.

Wczorajsze dane z USA nie zatrzęsły rynkami. Zamówienia na dobra bez środków transportu okazały się gorsze od oczekiwań i spadły o 1% przy oczekiwanej redukcji o 0,2%. Z drugiej strony zamówienia na dobra trwałego użytku i wnioski o zasiłek dla bezrobotnych niemal dokładnie pokryły się z oczekiwaniami analityków. Opublikowany później indeks PMI dla usług również był neutralny. W rezultacie główna para walutowa kontynuuje ruch w trendzie bocznym, potwierdzając hipotezę, że najbliższe rozstrzygnięcia na rynku zapadną dopiero po świętach.

W kontekście danych z USA warto zwrócić uwagę, że miały one niebezpośredni wpływ na rynek. W ich wyniku zmieniły się odczyty modelu prognozującego wzrost PKB autorstwa FED z Atlanty. Prognoza ta wpisuje się obecną tendencje, które obniżają spodziewany wzrost gospodarczy w USA w 2016 roku. Jaki ma to wpływ na rynki walutowe? Zwalniająca gospodarka odkłada w czasie kolejne podwyżki stóp procentowych. Gdyby doszło do podwyżek stóp procentowych w USA, różnica stóp między tym krajem, a strefą euro lub Szwajcarią powodowałaby szybszy przepływ kapitału do walut o wyższych stopach zwrotu. W rezultacie należałoby się spodziewać umocnienia dolara kosztem niżej oprocentowanych walut. Wyższe stopy to zatem droższy kredyt oraz niższa opłacalność eksportu. W obliczu spowalniającej gospodarki i braku ryzyk inflacyjnych podwyżki są wątpliwe.

W nocy poznaliśmy inflację konsumencką w Japonii. Wzrosła ona do 0,3%, jednak inflacja bazowa zachowuje się gorzej od oczekiwań, co studzi optymizm inwestorów.

Dzisiaj jedyne istotne dane makroekonomicznymi to finalny odczyt PKB dla USA. W Poniedziałek większość rynków europejskich ma wolne, jednak nie USA. Poznamy wtedy dane na temat wydatków i dochodów Amerykanów oraz indeks podpisanych umów kupna domów. Pod nieobecność europejskich traderów dane te powinny mieć mniejszy wpływ na rynki walutowe.