Abolicja dla tzw. umów śmieciowych byłaby poważną destrukcją prawa i nieuczciwością wobec rzetelnych płatników

Pracodawcy od wielu lat skarżą się, że system ubezpieczeń społecznych jest dla nich zbyt skomplikowany i kosztowny. W związku z tym, masowo nadużywają umów cywilnoprawnych. Minister skarbu i prywatyzacji Gospodarczego Gabinetu Cieni Business Centre Club podkreśla, że nieopłacane składki ZUS powinny zostać uregulowane. Z drugiej strony, inkasowanie należności wraz z odsetkami mogłoby doprowadzić do licznych bankructw, szczególnie małych firm, zwolnień pracowników, kłopotów finansowych wielu rodzin, a w konsekwencji nawet problemów politycznych. Rząd powinien zatem opracować kompleksowe rozwiązanie tej kwestii, biorąc pod uwagę złożoność problemu powszechnego omijania przepisów kodeksu pracy.

Według dr Grażyny Majcher-Magdziak, przyczyna korzystania z tzw. umów śmieciowych leży w tym, że wartość zamówień realizowanych przez wiele przedsiębiorstw jest tak mała, iż nie pozwala na większe pensje dla pracowników. Co istotniejsze, doliczanie składek ZUS-owiskich doprowadziłoby te firmy do likwidacji działalności gospodarczej. To z kolei podniosłoby poziom bezrobocia i byłoby jeszcze większym obciążeniem dla Skarbu Państwa.

– Ponadto wydajność pracy polskich firm jest dość niska, co hamuje wzrost cen ich wyrobów lub usług. Jednocześnie istnieje system ZUS-owski, który wymaga, żeby pracownik przez lata gromadził kapitał na minimalną emeryturę. To bardzo złożony problem i skoncentrowanie się tylko na jednym jego elemencie, jakim jest abolicja dla umów cywilnoprawnych dla pracodawców i pracowników wywołałoby kolejne patologie społeczne. W mojej ocenie, nie należy więc w ogóle tego rozważać w obecnej sytuacji gospodarczej – zaznacza ekspert z BCC.

Prezes Zarządu i Dyrektor Projektów Doradztwa Strategicznego BAA stwierdza, że problem nadużyć w płatnościach na rzecz ZUS-u jest dość skomplikowany i wielkoobszarowy. Zdaniem eksperta, w latach 2011-2012 regulacje, dotyczące umów cywilnoprawnych, były tak niejednoznaczne, że wprowadzały w błąd zarówno przedsiębiorców, jak i pracowników. Dr Majcher-Magdziak pamięta, że pracodawcy mieli wówczas wątpliwości np. co do tego, czy mogą ozusować dopiero drugą umowę zawieraną ze zleceniobiorcą, czy żadnej w ogóle nie ozusowywać.

– W późniejszych latach, kiedy interpretacje umów cywilnoprawnych, były już bardziej jasne, nie wszyscy chcieli wrócić na ścieżkę prawa. Państwo nie reagowało, a to ZUS mając świadomość tego, czym może grozić niepłacenie składek, powinien przede wszystkim uświadamiać obywateli i rzeczywiście ich kontrolować. Jeżeli nie był w stanie tego robić, to też odpowiada za obecną sytuację – zwraca uwagę dr Grażyna Majcher-Magdziak.

Ekspert przypomina również, że od wielu lat członkowie rządu i przedstawiciele związków zawodowych wskazują na szkodliwe skutki zawierania z pracownikami tzw. umów śmieciowych. Jednak dotychczas niewiele z tego wynikało. Dr Majcher-Magdziak przewiduje, że ewentualne egzekwowanie teraz zaległych składek z odsetkami od przedsiębiorców i od osób prywatnych może być dolegliwe. Dla większości z nich byłyby to bardzo duże sumy pieniędzy. Sporo małych firm mogłoby nawet upaść. W wielu przedsiębiorstwach nastąpiłyby również grupowe zwolnienia pracowników.

– Z drugiej strony, trzeba przecież uregulować wszystkie długi. Dlatego w kuluarach nieoficjalnie wspomina się o ewentualnej abolicji dla tzw. umów śmieciowych. Ale zastosowanie takiego środka zaradczego oznaczałoby ręczne sterowanie prawem. Jeżeli będziemy popierać tego typu rozwiązania, to system prawny w Polsce będzie coraz gorszy, bo przestanie być stabilny. Zawsze będzie istniała pokusa, żeby drugą, trzecią i kolejną sprawę w ten sposób załatwić. W konsekwencji istotnie zaburzyłoby to obecny porządek gospodarczy – ostrzega arbiter w Sądzie Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej.

Ekspert przekonuje, że rząd powinien opracować kompleksowe rozwiązanie, które będzie uwzględniało wszystkie płaszczyzny problemu. Sformułowanie go wymaga oczywiście pogłębionych analiz. Konieczna jest wizja docelowa i plan jej realizacji. Jedną z propozycji do rozważenia może być chociażby ratalne spłacanie należności, rozłożone na firmy i pracowników tak, żeby wszyscy byli w stanie je regulować. Jednocześnie należy poważnie rozważyć kwestię zróżnicowania składek ZUS-u, które powinny być dostosowane do wysokości konkretnych zarobków. Według dr Majcher-Magdziak, ludzie nie uciekaliby przed obciążeniami fiskalnymi, gdyby były one na miarę ich możliwości.

– Kolejną kluczową kwestią jest opracowanie planu stymulacji zwiększenia wydajności polskich firm, poprzez podniesienie innowacyjności ludzkiej pracy. Dzięki temu, zaczęłaby ona generować zyski potrzebne m.in. do regulacji świadczeń budżetowych. Trzeba bowiem podejść do tematu umów śmieciowych bardzo wieloaspektowo. Ewentualna, jedna decyzja abolicyjna niczego nie naprawi, a wręcz wywoła zamęt w społeczeństwie. Jak ją wyjaśnimy tym, którzy przez całe lata działali zgodnie z prawem i prawidłowo regulowali składki na rzecz ZUS-u? Powiemy im, że byli zwyczajnie naiwni i dlatego je płacili? Absolutnie nie możemy dopuścić do takiej sytuacji – podkreśla dr Majcher-Magdziak.

Zdaniem eksperta, gdyby jednak państwo zdecydowało się na jakąś formę wsparcia dla podmiotów korzystających z umów cywilnoprawnych, to powinno jednocześnie pomyśleć o rekompensatach dla tych przedsiębiorców i pracowników, którzy uczciwie i sumiennie regulowali składki ZUS. To oczywiście nie rozwiązałoby problemu braku zabezpieczenia emerytalnego osób zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych. Dla nich konieczna będzie jakaś z góry określona dopłata z państwowego budżetu, żeby mogli w ogóle funkcjonować na poziomie tzw. minimum życiowego. Stąd też należałoby się zastanowić, w jakiej formie Skarb Państwa partycypowałby we wsparciu przyszłych emerytów, np. udzielając im zasiłków.

– Rozwiązanie kwestii tzw. umów śmieciowych na pewno nie mogłoby dotyczyć tylko jednej grupy podmiotów. Problem obejmuje zarówno małych przedsiębiorców, jak również osoby fizyczne, godzące się na tzw. umowy śmieciowe. Oni wszyscy byli w cudzysłowie beneficjentami umów cywilnoprawnych w krótkim okresie czasu. W długoterminowej perspektywie czekają ich bardzo skromne emerytury. I to będzie kolejną katastrofą społeczną, która wydarzy się w przyszłości – przewiduje minister skarbu i prywatyzacji Gospodarczego Gabinetu Cieci BCC.

Jak podsumowuje dr Majcher-Magdziak, nie należy winić osób, które stojąc przed wyborem braku jakiejkolwiek pracy i przyjęcia tzw. umowy śmieciowej, wybrały aktywność zawodową. Jednak z całą pewnością nie można im wliczać do okresu emerytalnego tych lat, w których nie płacili składek. To byłoby zupełnie niezgodne z systemem i niesprawiedliwe społecznie, a więc Państwo nie może na to pozwolić.