Agresywna polityka W. Putina wobec Ukrainy poprawia jego krajowe notowania

rp_fc2df29aac_1160829516-PISM-Rosja.png

CEO Magazyn Polska

Polityka Rosji wobec Ukrainy to metoda na poprawę krajowych notowań prezydenta Władimira Putina. Według ekspertów właśnie dlatego nie należy spodziewać się jej złagodzenia, nawet pod wpływem nakładanych sankcji. Te mogą być bardzo niekorzystne dla Rosji, szczególnie jeśli ich efektem będzie zbudowanie wspólnego stanowiska w polityce energetycznej wobec Rosji oraz przyspieszenia praca nad strefą wolnego handlu między UE a USA.

  Na razie nic nie wskazuje na to, że Putin się może cofnąć. A gdyby się cofnął, to by utracił władzę. Niestety też widać schorzenie społeczeństwa rosyjskiego, któremu się to w dużej części podoba. Można komentować to, co robi Putin, że to jest próba ratowania się wewnętrznego wojną, ponieważ jego akcje w samym społeczeństwie rosyjskim zaczęły spadać – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Kazimierz Wóycicki ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Krajowe notowania Władimira Putina wzrosły najpierw dzięki organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi, a następnie dzięki zdecydowanej odpowiedzi na prodemokratyczne i proeuropejskie protesty na Ukrainie. W przeprowadzonym na początku marca badaniu państwowej agencji WCIOM (Wszechrosyjskie Centrum Badania Opinii Obywateli), niemal 68 proc. Rosjan popierało Putina. To, według cytującego badania „Guardiana”, najwyższy wynik od maja 2012 r.

 – Taka mobilizacja na zasadzie nacjonalizmu poprawia poparcie, ale to może być krótkotrwałe. Są tacy komentatorzy, którzy mówią, że to jest początek rozpadu Federacji Rosyjskiej. Bo to jest rzeczywiście na trochę dłuższą metę polityka samobójcza – mówi Kazimierz Wóycicki.

Dodaje, że pomimo obecnego wzrostu poparcia dla Putina, jest wielu Rosjan, którzy sprzeciwiają się takiej polityce. W sobotnim marszu poparcia dla Ukrainy w Moskwie udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób.

Od momentu obalenia ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza Putin niezmiennie utrzymuje, że nowo wybrany premier Arsenij Jaceniuk oraz pełniący obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow, obydwaj związani ze stronnictwem Julii Tymoszenko, nie mają legalnej władzy. Rosja uznała też niedzielne referendum na Krymie, w którym mieszkańcy (według oficjalnych wyników ponad 96 proc.) opowiedzieli się za odłączeniem od Ukrainy i przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej.

 – Niestety, bardzo prawdopodobny jest taki scenariusz, że to napięcie będzie długotrwałe i że jeszcze przez ładnych parę miesięcy będziemy się zastanawiać, czy to nie będzie większa wojna. Przecież jest możliwy scenariusz inwazji rosyjskiej – mówi Wóycicki. 

Po reakcji Kremla na wydarzenia na Krymie USA i UE podjęły w poniedziałek decyzje o nałożeniu sankcji na Rosję. Na razie obejmują one zakaz wjazdu na teren Unii i USA oraz zamrożenie kont kilkunastu osób – urzędników i przedstawicieli władzy.

 – Z pewnością trwanie tego konfliktu będzie Rosję gospodarczo kosztowało bardzo wiele, tylko że należy rozumieć, czym są sankcje. To nie jest taki magiczny środek, że zaraz tamci padają na kolana, tylko to jest powolny proces rozkładania się tamtej gospodarki. To musi trwać, na pewno może to wywołać efekt bardzo niekorzystny dla Rosji – ocenia Wóycicki.

Według niego ucierpi rosyjska polityka energetyczna. Moskwa liczyła na zwiększenie dostaw gazu do Europy, a także m.in. na zwolnienie z unijnych przepisów antymonopolowych dla Gazpromu w Niemczech (gazociąg OPAL). Negocjacje zostały na razie przedłużone, oficjalnie z powodu konieczności dalszych rozmów technicznych, i nie wiadomo, czy i kiedy zapadną decyzje. Opóźnione zostały też rozmowy w sprawie gazociągu South Stream.

Wóycicki dodaje, że teraz Unia zewrze szeregi i przyspieszy negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi, które zakończą się podpisaniem umowy TTIP o wolnym handlu transatlantyckim.

 – To znowu odrzuci Rosję bardzo poważnie. Rosja dotychczas dążyła do tego, żeby nie dostrzegać Unii Europejskiej [jako całości red.] i żeby mieć stosunki bilateralne, bo wtedy niemal z każdym jest proporcjonalnie dużą, a w każdym razie większą stroną. Natomiast, jeżeli ma do czynienia z całą Unią, to jest dosyć malutka – podkreśla Wóycicki. – Europa będzie wspólnie i dużo bardziej stanowczo negocjowała z Rosją dostawy energii. I znacznie się usamodzielni.