Blockchain: trudne początki zdecentralizowanych aplikacji

Blockchain kryptowaluty bitcoin

Stworzenie samoobsługowej piramidy finansowej jeszcze kilka lat temu byłoby niemożliwe. To tylko podkreśla potencjał nowych technologii.

Charles Ponzi byłby zachwycony – jego pomysł sprzed niemal 90 lat, dzięki rozwojowi technologii, właśnie przeżywa drugą młodość. Chociaż piramidy finansowe oparte o blockchain nie są niczym nowym, to jednak dopiero pojawienie się inteligentnych kontraktów zrewolucjonizowało tę branżę.

Inteligentne kontrakty (ang. smart contracts) to programy komputerowe zapisane i działające w blockchainie. Korzystając z inteligentnych kontraktów można tworzyć zdecentralizowane aplikacje (tzw. dapps). Na pierwszy rzut oka takie aplikacje nie różnią się zupełnie od tradycyjnych. Gdy przyjrzymy im się bliżej, różnice są duże.

Aplikacje tego typu nie działają na prywatnym serwerze tylko w blockchainie. Nie można ich wyłączyć ani ocenzurować. Działają autonomicznie, a ich zasady działania zaszyte w kontrakcie są niezmienialne, a dodatkowo ich kod jest jawny. Społeczność skupiona wokół kryptowalut i technologii blockchain uważa, że te cechy to rewolucja na skalę Internetu i ze zniecierpliwieniem czeka na powstanie aplikacji, która stanie się globalnym hitem – zmieniającej układ sił na rynku i w pełni wykorzystującej zalety, jakie zapewnia rozproszenie. Jej powstanie ma się przyczynić do spopularyzowania tej technologii.

Pieniądze to nie wszystko

Mimo gigantycznych budżetów, jakimi dysponują blockchainowe startupy, do tej pory nie powstała ani jedna zdecentralizowana aplikacja (tzw. dapp), która rozwiązywałaby konkretny biznesowy problem lepiej i taniej niż funkcjonujące na rynku tradycyjne rozwiązania. Tylko w 2017 r. wystartowało około 900 projektów, które rozpoczęły działalność od ICO (Initial Coin Offering) i zebrały ok. 6 mld dolarów. Na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać.

Przykładów jest mnóstwo. Zdecentralizowana globalna platforma prognostyczna Augur, która wystartowała w lipcu tego roku miała zrewolucjonizować rynek prognoz. W założeniach powinna dostarczać rzetelnych, niezmanipulowanych wyników sondażowych i przewidywań finałów dowolnych wydarzeń. Miała to być praktyczna realizacja idei mądrości tłumu, zgodnie z którą skumulowana wiedza wielu osób może dawać lepsze rezultaty przewidywań niż wiedza pojedynczych ekspertów. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Po chwilowym boomie aktualnie z platformy korzysta średnio tylko ok. 40 osób dziennie, więc o jakichkolwiek statystycznie rzetelnych wynikach nie może być mowy.

Nie lepiej radzi sobie platforma Golem (polski projekt), czyli globalny zdecentralizowany superkomputer. Do projektu dołączyć może każdy. Wystarczy mieć sprzęt i zaoferować innym jego moc. System sam, automatycznie będzie nas nagradzał opłatami od klientów, którzy skorzystają z mocy obliczeniowej naszego komputera. Co prawda projekt jest jeszcze we wczesnej fazie rozwoju, ale Golem już oferuje zakup mocy obliczeniowej do renderowania animacji. Chętnych do jej zakupu jednak brakuje.

Kolejny przykład? Projekt Basic Attention Token miał zmienić oblicze branży reklamowej w Internecie. Pomysł polegał na tym, by reklamodawcy bezpośrednio płacili oglądającym ich reklamy, a nie pośrednikom takim jak Google czy Facebook. Podczas ICO projekt Basic Attention Token zebrał 35 mln dolarów w 30 sekund, ale jak na razie pokazał jedynie, że zagrozić pozycji gigantów reklamy internetowej będzie dużo trudniej, niż mogłoby się wydawać.

Podobnie ma się sytuacja w wielu innych projektach szeroko pojętej decentralizacji. Platformy takie jak SingularDTV (zdecentralizowany Netflix), Sia lub StroJ (zdecentralizowany Dropbox), Dtube lub Lbry (zdecentralizowany YouTube) i wiele innych cierpią na chroniczny brak zainteresowania użytkowników. Nie są więc w stanie w żaden sposób zagrozić swoim pierwowzorom.

Decentralizacja napędza piramidy

Możliwe, że na niską popularność wpływa sama specyfika działania blockchaina. W tym najbardziej popularnej platformy inteligentnych kontaktów Ethereum – transakcje są płatne, a sieć działa wolno (kilkanaście transakcji na sekundę, dla porównania Visa ok. 2000 transakcji/s). Taka prędkość to za mało nawet na średnio popularny serwis www.

Jednak nawet w tych niesprzyjających okolicznościach jeden typ zdecentralizowanych aplikacji radzi sobie świetnie i właściwie przeżywa swoisty renesans. Zdecentralizowane aplikacje dzięki swoim cechom rozwiązały podstawowe problemy tradycyjnych piramid finansowych. Zniknęła potrzeba zaufania do organizatora piramidy, ponieważ reguły jej działania są teraz zapisane w postaci programu komputerowego, który jest jawny i nie da się go zmienić, więc nie ma możliwości oszustwa. Z kolei bezpieczeństwo powierzonych środków i transakcji zapewnia sam blockchain. Ryzyko zamknięcia piramidy jest właściwe zerowe, ponieważ kontraktu nie da się wyłączyć albo ocenzurować, oprócz tego może działać w pełni autonomicznie, a autorzy mogą pozostać anonimowi.

UET (Usless Ethereum Token) ICO

UET ICO bardzo dobrze pasuje do modelu piramidy, chociaż sam autor nie określał w ten sposób swojego projektu. Informował natomiast, że sprzedawane przez niego tokeny nie mają żadnej wartości ani funkcji, a zebrane środki przeznaczy na zakup telewizorów. O wartość tokenów w takiej sytuacji miały decydować jedynie naturalne siły rynkowe.

Każdy kolejny inwestor, który dokonywał zakupu tokenów, otrzymywał ich coraz więcej. Były też elementy hazardu, każdy kto zakupił minimum jeden token, miał dużą szansę otrzymać ich dodatkową pulę.

ICO wystartowało ponad rok temu, trwało tydzień i okazało się wielkim hitem. Zebrano 150 tysięcy dolarów, a handel tokenami UET na giełdach kryptowalut trwa do dziś.

PoWH 3D „Proof Of Weak Hands”

POWH 3D to swoista wariacja i kpina z ICO. Twórcy nie kryją się z tym, że są piramidą i na każdym korku o tym przypominają.

Platforma ma swój natywny token P3D i oferuje możliwość jego zakupu bądź sprzedaży. Zakupy realizowane są za kryptowalutę Ether (ETH aktualnie w cenie ok. 1000 PLN).

Za każdym razem, gdy ktoś kupuje lub sprzedaje tokeny P3D, 10 proc. wartości transakcji wędruje automatycznie na konta wszystkich, którzy tokeny P3D już posiadają. Tak więc użytkownicy posiadający P3D zarabiają, niezależnie od tego, czy popularność platformy rośnie, gdy inwestorzy kupują tokeny, czy spada, gdy je sprzedają.

Aplikacja ma również dodatkowe funkcje, które mają zachęcić do wzięcia udziału w grze: linki afiliacyjne, dzięki którym użytkownicy są nagradzani za przyciągnięcie nowych klientów oraz nagrody za posiadanie przez wymagany okres czasu ustalonej liczby tokenów. Wszystko zarządzane jest automatycznie przez inteligentny kontrakt, który prowadzi rozgrywkę według zaprogramowanych reguł, a autorzy nie mają kontroli nad jej przebiegiem.

Platforma ruszyła pod koniec lutego i nadal przyciąga wielu chętnych. Według statystyk ze strony Dappradar ma ona kilkuset użytkowników dziennie, a w szczycie popularności było ich nawet kilka tysięcy.

Na koncie inteligentnego kontraktu, który zarządza platformą, jest ok. 35 tysięcy ETH, co obecnie jest warte ok. 8 milionów USD.

Fomo3D

Fomo3D to kolejny projekt grupy, która stworzyła POW3D. Jak piszą na stronie autorzy – jest to eksperyment społeczny, badający ludzką chciwość.

Tematyka również ironicznie nawiązuje do cyklu życia projektu finansowanego przez ICO. Tam po etapie FOMO (Fear of Missing Out, ang. lęk przed przegapieniem), podczas którego duża grupa inwestorów finansuje projekt, kupując tokeny i snując wizje o jego wspaniałej przyszłości, przychodzi etap stagnacji, kiedy to projekt się nie rozwija. Autorzy stopniowo przestają się udzielać w sieci, a nawet sami inwestorzy o nim zapominają. Wtedy cena tokenów spada na łeb na szyję, a twórca projektu spokojnie zamyka strony internetowe i konta społecznościowe, przelewa całe fundusze na swoje konto i znika.

Fomo3D wystartowało w lipcu i okazało się najpopularniejszą zdecentralizowaną aplikacją w historii (nie licząc zdecentralizowanych giełd kryptowalut).

Fomo3D nawiązuje do „The Button”, eksperymentu przeprowadzanego na portalu Reddit w 2015 roku. „The Button” posiadał przycisk i licznik czasu ustawiony na 60 sekund, który odliczał czas do 0. Jeśli w tym czasie kliknięto przycisk, licznik ustawiał się znowu na 60 sekund, jeśli nie – gra się kończyła.

Fomo3D działa w podobny sposób, ale naciśniecie metaforycznego przycisku, trochę gracza kosztuje. Użytkownicy za ETH kupują tzw. „klucze”, a każdy zakup dodaje 30 sekund do licznika. Każdy kolejny sprzedany klucz jest droższy, a spora część środków z jego zakupu automatycznie wędruje na konta wszystkich, który klucze już posiadają. Mniejsza część dodawana jest do puli, która będzie nagrodą dla zwycięzcy – osoby, która zakupi klucz jako ostania.

Gdy licznik czasu dojedzie do zera, kontrakt automatycznie wypłaci połowę zgromadzonych w puli środków zwycięzcy, a resztę rozdysponuje na konta pozostałych posiadaczy kluczy.

Pierwsza runda rozgrywki trwała ponad miesiąc, a w jej puli zgromadzono prawie 22000 ETH, kupiono prawie 40 milionów kluczy za ponad 6 milionów dolarów. Zwycięzca otrzymał połowę tej kwoty, a jego drużyna podzieliła się resztą.

Podobnych projektów i klonów powyższych są aktualnie setki.

Brak pośredników, brak kontroli

Piramidy finansowe w wielu krajach są nielegalne, więc czy można jakoś z nimi walczyć, gdy są w zdecentralizowanym wydaniu?

Interfejs użytkownika tych aplikacji to zwykła strona internetowa. Więc firma hostingowa mogłaby ewentualnie wypowiedzieć umowę autorom. Ale nie zapominajmy, że cała logika działania gry zaszyta jest w inteligentnym kontrakcie, który jest właściwe niezniszczalny. A strona internetowa to tylko kilka skryptów, które się z nim komunikują. Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby autorzy w takiej sytuacji przenieśli się do zdecentralizowanego hostingu np. IPFS InterPlanetary File System, (ang. „międzyplanetarny system plików”). Bylibyśmy wtedy świadkami powstania pierwszych w 100% zdecentralizowanych aplikacji, które wszystkie swoje elementy przechowują w systemach rozproszonych i nad którymi nikt nie będzie miał kontroli i nie będzie w stanie ich wyłączyć lub ocenzurować.

Inteligentne kontrakty pozwalają na zupełne wyeliminowanie pośredników. Respektowanie umowy zapisanej w tej postaci nadzoruje sam nieomylny (co do reguł w nim zaprogramowanych), bezstronny, nieprzekupny kontrakt, a nie strony trzecie – organy państwowe, urzędnicy czy banki.

Jednak żeby można z nich było korzystać na masową skalę trzeba rozwiązać kilka problemów – niezadowalającą szybkość działania platformy (Ethereum), brak łatwego sposobu dostępu do rzetelnych danych na podstawie których kontrakty będą podejmować decyzje, czy skomplikowany proces tworzenia lub używania. Prace nad rozwiązaniem powyższych problemów są w toku, a wielu uważa, że ta technologia ma świetlaną przyszłość. Przecież samo stworzenie samoobsługowej piramidy finansowej jeszcze kilka lat temu byłoby niemożliwe. To tylko podkreśla potencjał tej technologii.

O autorze:

Krzysztof Rakowski – specjalista w dziedzinie testów bezpieczeństwa z wieloletnim doświadczeniem. Obecnie związany z firmą Soflab Technology, gdzie prowadzi testy penetracyjne dla największych firm sektora ubezpieczeniowego i bankowego Polsce. Posiada liczne certyfikaty w tym CEH (Certified Ethical Hacker). Prywatnie fascynat nowych technologii.