Wtorkowy handel na rynku europejskim rozpoczął się od informacji, że D. Trump wprowadził kolejne taryfy celne na chińskie produkty o wartości 200 mld USD rocznego importu w wysokości 10% z założeniem, że stawki będą rosły do 25% na koniec roku (daje to czas na przeniesienie amerykańskich zakładów poza Chiny). Decyzja ta spotkała się odpowiedzią Pekinu w postaci nałożenia ceł na towary z USA o wartości 60 mld USD.

Trump nałoży cła na kolejne 267 mld USD importu z Chin

Choć wojna chińsko-amerykańska może nabrać jeszcze większego rozmachu, USA poinformowały bowiem, że jeśli Pekin zdecyduje się na odwet, Biały Dom rozpocznie trzecią fazę i nałoży cła na kolejne 267 mld USD importu z Chin, to jednak widać że inwestorzy powoli przekonują się, że konflikt pomiędzy największymi gospodarkami świata nie wywołuje tak dużych problemów, jakich się obawiano. Ponadto widać, że Państwo Środka ma mniej narzędzi do przeprowadzenia akcji odwetowych.

Obydwie decyzje inwestorzy przyjęli więc bez większych emocji. Wahania kursowe na rynku walutowym nie wykazywały znamion rosnącej awersji do ryzyka. Niemniej ustna wymiana gróźb i rosnąca niepewność przyszłości handlu chwilowo osłabiły złotego, jeszcze podczas handlu w Europie podnosząc kurs EUR/PLN nawet powyżej 4,304 przy EUR/USD notowanym w okolicach 1,17. Lokalnie lekko deprecjonujący wpływ na notowania złotego mogła mieć też wtorkowa publikacja danych z rynku pracy. Choć ten segment polskiej gospodarki nadal cechuje dobra kondycja, sierpniowe odczyty rozczarowały (zatrudnienie w przedsiębiorstwach wzrosło o 3,4% r/r, zaś wynagrodzenie zwiększyło się o 6,8% r/r). Po południu inwestorzy ponownie nabywali złotego co doprowadziło do spadku EUR/PLN do 4,285. PLN m.in. wspierał umacniający się forint po tym jak bank centralny Węgier poinformował, że jest gotowy do zaostrzania polityki w razie konieczności. Niemniej, w najbliższych dniach presja na złotego może powrócić, a w najlepszym wypadku EUR/PLN pozostawać powinien w trendzie bocznym. Ze względu na oczekiwane silniejsze notowania dolara do euro w perspektywie kolejnych miesięcy (z uwagi na solidne dane makro ze Stanów Zjednoczonych w połączeniu z kolejnymi podwyżkami stóp przez Fed) potencjał do wzrostu złotego wydaje się być ograniczony.

Autorzy: Joanna Bachert, Arkadiusz Trzciołek / PKO Bank Polski