Czerwony czerwiec nie gasi nadziei

waluty

Tylko nieliczne giełdy uchroniły się w czerwcu przed spadkami. To już drugi miesiąc dominacji niedźwiedzi. WIG20 po sięgającej niemal 5 proc. zniżce wrócił do poziomu z końca grudnia ubiegłego roku, kasując cały z trudem wypracowany dorobek. Szans na zyski można upatrywać w powrocie do górnego ograniczenia trendu bocznego oraz selekcji walorów z szerokiego rynku.

Na niewielkim plusie czerwiec kończyło zaledwie kilka giełd, znajdujących się raczej na peryferiach rynku, niż w jego głównym nurcie. Poszczęściło się inwestorom jedynie na parkietach Argentyny, Wietnamu, Pakistanu, Słowacji i Ukrainy, a szczęście liczyło w najlepszym razie 4-5 proc. Indeks światowego rynku akcji MSCI World spadł o 2,5 proc., a straty większości interesujących nas wskaźników były znacznie większe. Niezbyt zaszczytne miejsce w tej klasyfikacji zajął WIG20, który po prawie 5 proc. spadku półrocze kończy z zerowym dorobkiem. Marnym pocieszeniem jest fakt, że S&P500 z niespełna 1 proc. zwyżką jest niewiele lepszy. Wskaźniki głównych parkietów europejskich, mimo sporych czerwcowych spadków, w skali półrocza wciąż są na plusie sięgającym 11-12 proc. Na greckim zamieszaniu ponad 4 proc. stracił niemiecki DAX i to raczej z niego brał przykład indeks naszych największych spółek.

Pocieszenia próżno szukać patrząc na pozostałe segmenty warszawskiego parkietu. Wskaźniki szerokiego rynku oraz mWIG40 poszły w dół po około 4 proc., a indeks najmniejszych firm zniżkował o ponad 6 proc. Jednak biorąc pod uwagę horyzont dłuższy niż miesiąc, sytuacja jest dość zróżnicowana. Tegoroczny dorobek indeksu szerokiego rynku, sięgający wciąż 3 proc., przekraczająca 5 proc. zwyżka mWIG40, czy 7 proc. zysk sWIG80 nie są może imponujące, ale dają dużo jaśniejszy. Wskazują też obszary, w których można spodziewać się powodzenia także w drugiej połowie roku. Cała ta trójka wskaźników nie wygląda też źle z technicznego punktu widzenia, a w każdym razie nie na tyle, by mówić o braku szans na kontynuację pozytywnych tendencji.

Choć w najgorszej sytuacji zdaje się znajdować WIG20, także w jego przypadku można znaleźć mocne argumenty, przemawiające za zwiększeniem zaangażowania w akcje. W momencie największego napięcia, związanego z sytuacją wokół Grecji, indeks dotarł na moment do wsparcia w okolicach 2250 punktów, szybko powracając do poziomu 2300 punktów. Nawet gdyby miało dojść do jeszcze jednej fali spadkowej, można oczekiwać, że dolne ograniczenie trwającego od około trzech lat trendu bocznego, nie zostanie trwale przełamane. Jeśli zaś miałby się on utrzymać, można liczyć na ruch powrotny. Niewykluczone, że jego docelowym zasięgiem byłby poziom 2550 punktów z przełomu kwietnia i maja. To zaś oznaczałoby potencjał rzędu 10-11 proc.

Za realizacją takiego scenariusza przemawia realne prawdopodobieństwo uniknięcia najbardziej drastycznego wariantu rozwoju sytuacji w Grecji. Wówczas byki miałyby czas do jesiennych wyborów parlamentarnych. Ryzyko polityczne oczywiście istnieje i prawdopodobnie będzie dawało znać o sobie, więc na łatwe zyski nie należy raczej liczyć, ale stawka wydaje się być warta ryzyka. Kondycja i perspektywy polskiej gospodarki przy wciąż rekordowo niskich stopach procentowych tworzą korzystne dla kontynuacji wzrostów środowisko. Choć elementem niepewności jest także polityka Fed, jednak tego czynnika nie należy demonizować. Po pierwsze, podwyżka w tym roku wcale nie jest przesądzona. Po drugie, nawet rozpoczęcie zaostrzania polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych nie musi oznaczać załamania na rynkach akcji.

W dość złożonych warunkach, z jakimi wciąż będziemy mieli do czynienia w najbliższych miesiącach, tym większego znaczenia nabiera dywersyfikacja oraz trafna selekcja spółek do portfela. W pierwszej kwestii, warto zdecydowanie rozważyć udział aktywów mniej ryzykownych, a jednocześnie oferujących stopy zwrotu wyższe niż lokaty, czy instrumenty rynku pieniężnego. Dobrym rozwiązaniem mogą być fundusze aktywnej alokacji, długu korporacyjnego oraz niezależne od rynkowej koniunktury, takie jak fundusze wierzytelności. Selekcję części akcyjnej warto opierać bardziej na analizie kondycji i perspektyw konkretnych spółek, niż wskazówkach sektorowych, czy branżowych. Czerwiec przyniósł kontynuację dobrej passy dotychczasowych branżowych liderów, czyli spółek paliwowych i chemicznych, ale jednocześnie sporą korektę w branżach budowlanej, informatycznej, czy firmach przemysłu spożywczego. Zaskoczeniem nie jest bardzo słaba pozycja spółek surowcowych, jednak o rozczarowaniu można mówić w przypadku energetyki i telekomunikacji. Choć zdecydowana większość indeksów branżowych kończyła czerwiec na sporych minusach, jednocześnie nie brakowało spółek, pozwalających osiągnąć przyzwoite zyski. Patrząc w horyzoncie całego półrocza, na plusie trzyma się ponad połowa walorów warszawskiego parkietu, a niemal jedna trzecia wciąż pozwala cieszyć się zwyżkami przekraczającymi 20 proc. Widać więc, że w ocenie rynku „indeksowa” perspektywa nie zawsze daje w pełni adekwatny obraz inwestycyjnych możliwości.

Bartosz Arenin
Zarządzający funduszami