Inwazja Rosji na Ukrainę – niepotrzebna panika czy realne zagrożenie?

Rosja dąży do tego, aby strefa jej wpływów na terenach zachodnich powróciła do dawnej siły oddziaływania, istniejącej za czasów ZSRR. Wyraźnie widać, co wydarzyło się w Kazachstanie – gdzie reżim Nursułtana  Nazarbajewa i jego następców bardzo szybko rozprawił się z opozycją przy interwencji różnych państw pod przewodnictwem Rosji. Państwom Zachodu ze względu geografii jest trudniej oddziaływać na Azję Środkową – która jest także przestrzenią rywalizacji z Chinami. W ostatnim czasie Rosja bardzo mocno koncentruje się na Ukrainie, na granicy z którą zgromadziła pokaźną liczbę wojska. Wzbudza to duże zaniepokojenie NATO.

– Państwa Zachodu argumentują, że jeżeli Rosja wkroczy na Ukrainę to nie certyfikują Nord Stream 2, co oznaczałoby uzależnienie się od rosyjskiego gazu w przypadku pokoju – powiedział serwisowi eNewsroom Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.  – Nie są to dobre rozwiązania. W europejskiej strefie kulturowej nie są one przyjęte w prawie międzynarodowym. Agresywne zachowania tego typu nie mogą być poważnie traktowane w Europie. Niestety, sytuacja jest poważna i zagrożenie ze strony Rosji jest istotne. Federacja Rosyjska próbuje odbudować swoją strefę wpływu – a Ukrainę, która jest kolebką prawosławia, traktuje w sposób wyjątkowy. Rosja postrzega dwie ostatnie kolorowe rewolucje na Ukrainie jako poważny cios. Reżimowi na Kremlu jest daleko od respektowania praw człowieka czy demokracji, dlatego Kreml boi się jak ognia wszystkich organizacji i działań obywatelskich oraz sprzeciwu – zaznacza Roszkowski.