Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne Polski na nadchodzącą zimę – to obecnie mamy sprzeczne informacje. Rząd potwierdza zakontraktowane dostawy gazu z Norwegii gazociągiem, który rzeczywiście będzie gotowy. Jednak informacje z mediów alarmują, że nie ma podpisanych żadnych kontraktów, albo że możemy mieć kłopot z wypełnieniem gazociągu. Do tego dochodzi zagrożenie horrendalnymi cenami za surowce energetyczne. Zatem jest wiele ryzyk, wiele niewiadomych – więc trzeba przygotować się na ciężki rok. Jednak nie oznacza to energetycznej katastrofy.
– Zapasy, rezerwy, magazyny mamy podobno wypełnione i to oczywiście jest pocieszające. Jednak pamiętajmy, że na magazynach nie da się przetrwać całego roku. Obawiam się, że będą 20-te stopnie zasilania, że będą wyłączenia. Obawiam się, że to będzie chłodna zima – czyli taka, że rzeczywiście trzeba będzie zacząć oszczędzać – powiedział serwisowi eNewsroom profesor Witold Orłowski, ekonomista, Rektor Akademii Finansów i Biznesu VISTULA. – Oczywiście przede wszystkim będzie to droga zima. I energia i gaz będą bardzo drogie. Jeśli nawet dla gospodarstw domowych rząd – kosztem zadłużenia oczywiście i konsekwencji w przyszłości – ograniczy ten wzrost czasowo, to już dla gospodarki nie ograniczy z pewnością. To przełoży się z kolei na kursy inflacyjne. Jednak największym zagrożeniem jest to, że energii czy węgla może zabraknąć. Może nie będzie to katastrofa energetyczna, natomiast liczmy się z wyłączeniami prądu, z 20-tymi stopniami zasilania. Liczmy się z tym, że część przemysłu może mieć ograniczoną produkcję z powodu niedostatecznych dostaw gazu – analizuje Orłowski.