Fatamorgana dezinflacji, realne zyski PLN

giełda forex

Dobre wieści inflacyjne zza Odry, chociaż dziś tylko w kontekście cen producentów. Za istotniejsze w kontekście dezinflacyjnym można uznać spadki wyceny ropy. Złoty nie odpuszcza i ma ochotę na więcej.

Niemieckie PPI najniżej od prawie dwóch lat

Dzisiejszy kalendarz makro nie jest szczególnie przeładowany, ale warto zwrócić uwagę na dane opublikowane z samego rana przez niemiecki Destatis. Za naszą zachodnią granicą marcowa inflacja producencka w ujęciu rocznym wyniosła jedynie 7,5%. Określenie „jedynie” w tym przypadku wcale nie jest na wyrost, gdy weźmiemy pod uwagę, że jest to rezultat dwukrotnie niższy od poprzedniego (15,8%). W tym miejscu oczywiście warto pamiętać o efekcie bazy, czyli wysokich odczytach w analogicznych okresach poprzedniego roku. Mimo wszystko najnowszy wynik był o ponad 2% lepszy od oczekiwań (9,8%) i równocześnie najkorzystniejszy od maja 2021 roku. Dodatkowo zadowoleni powinni być fani pojęcia dezinflacji, ponieważ PPI w ujęciu miesięcznym spada po raz szósty z rzędu, tym razem o 2,6%, co znowu było rezultatem znacznie przekraczającym prognozy. Oznaki spowolnienia inflacji producenckiej w największej europejskiej gospodarce powinny cieszyć, ale można uznać za wątpliwe, że staną się one ważnym argumentem w dyskusji bankierów na najbliższym posiedzeniu EBC.

Obawy presją dla ropy

Pozostając w tematach dezinflacyjnych, do spadków powróciła wycena ropy. W czwartkowy poranek za jedną baryłkę typu Brent trzeba płacić już poniżej 82$, a za odmianę WTI mniej niż 78$. Od wczorajszej nocy zniżka sięga już prawie 4%. Tym samym widzimy najniższe notowania od początku miesiąca, kiedy OPEC+ ogłosił decyzję o ścięciu wydobycia surowca. Z jednej strony analitycy zwracają uwagę na silniejszego od kilku dni dolara na szerokim rynku, który jest negatywnie skorelowany z czarnym złotem. Z drugiej kwestia łącząca się z aprecjacją USD, czyli rosnące przekonanie rynku o jeszcze jednej podwyżce stóp procentowych w USA. Wyższy koszt pieniądza za oceanem przekłada się na większe obawy o recesję, a takowa niechybnie wiąże się z mniejszym zapotrzebowaniem na ropę. Dodatkowo ostatnie dane makro z Chin, choć można je było uznać za całkiem korzystne, nie wlały w serca inwestorów przekonania, że druga gospodarka globu będzie inicjatorem wystarczającego popytu dla utrzymania aktualnej wyceny surowca.

PLN w natarciu

Handel w czwartkowy poranek ponownie jest przychylny PLN, chociaż zyski nie są jeszcze znaczące. Na rynku walutowym ogólnie brakuje jeszcze przekonania do kierunku, czego potwierdzeniem jest kurs EUR/USD bliski poziomowi odniesienia, czyli 1,096$. Mimo wszystko warto zwrócić uwagę, że przed godz. 10 złoty jest jedyną walutą z koszyka regionalnego, która zyskuje do najważniejszych graczy. Kurs euro ma już niewielki dystans do 4,61 zł (najniższe wartości od czerwca zeszłego roku), a kurs dolara spogląda na 4,20 zł. Pytanie, jak długo uda się PLN utrzymać tak korzystny trend, który ostatnio niejednokrotnie nie przejmuje się nawet ogólnorynkowym sentymentem.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – tygodniowe dane z rynku pracy.

Adam Fuchs, analityk walutowy InternetowyKantor.pl