Grecja: w tym roku upadnie o 20 proc. więcej przedsiębiorstw

Grecja

Negocjacje Grecji o kolejną transzę wielomiliardowego zewnętrznego finansowania, strajki i plany ostrych reform wymiernie przekładają się na greckie przedsiębiorstwa. Ubiegły rok przyniósł wzrost liczby upadłości o 25%, w tym roku spodziewany jest wzrost rzędu 20%. Analitycy Euler Hermes widzą jednak potencjał w zaistniałej sytuacji dla polskich firm – pod warunkiem kontynuowania reform, na czym najbardziej powinno zależeć samej Grecji.

Wydaje się, iż wobec skali zaangażowania rządów jak i prywatnych instytucji finansowych z wiodących gospodarek strefy euro to im najbardziej powinno zależeć na pomyślnym, nawet w wieloletniej perspektywie, wyjściu Grecji z kryzysu, a także w efekcie – uchronieniu przed podobnym losem w wyniku potencjalnej paniki kolejnych krajów strefy euro (i swoich w nich inwestycji).

Grecy nie mogą jednakże oczekiwać bezwarunkowej pomocy – to dzisiaj m.in. rozstrzygną się losy rządu, jak i reform. Ich odrzucenie, czego domaga się grecka ulica, wprowadziłoby oczywiście perturbacje w strefie euro, osłabiłoby wiarygodność innych zagrożonych utratą płynności gospodarek, ale…

Jak mówi Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny ryzyka w Euler Hermes: „Pamiętajmy, iż Grecja w chwili obecnej wnosi do PKB Unii Europejskiej 2%, czyli znacznie mniej, niż wynosi średni potencjał kraju tej wielkości – drzemie więc w Grecji potencjał rozwoju. Ale z drugiej strony w przypadku wystąpienia perturbacji finansowych (czyli m.in. wyjścia ze strefy euro i bankructwa) nie jest to balast, który pociągnąłby za sobą gospodarkę europejską (co najwyżej niektóre banki-wierzyciele, głównie francuskie i niemieckie). Nie demonizowałbym także uruchomienia efektu domina w Portugalii, Irlandii czy Hiszpanii. Inwestorzy widzą bowiem zasadniczą różnicę – kraje te może są także w trudnej sytuacji, ale reformy są w nich już wprowadzane, powszechna jest świadomość ich nieuchronności, a więc też pewność ich kontynuacji i w przyszłości – pozytywne efekty. Grecja zaś niekoniecznie w dłuższej perspektywie skorzystałaby na opuszczeniu strefy euro – w razie ponownego wystąpienia w przyszłości problemów z wypłacalnością (a jest to możliwe – casus Argentyny) jej reputacja niesolidnego dłużnika uniemożliwiałaby (albo znacznie utrudniała) uzyskanie zewnętrznego finansowania”.

Tomasz Starus, dodaje: Dopóki nie rozstrzygną się ostatecznie losy greckich reform, to z punktu widzenia polskich przedsiębiorców najistotniejsze jest bezpośrednie ryzyko związane z transakcjami z greckimi przedsiębiorstwami, a to jest znaczne i jak najbardziej „realne”. Istnieje oczywiście wspomniane niebezpieczeństwo np. wyjścia ze strefy euro i ogłoszenia niewypłacalności całego kraju, ale w bieżących transakcjach handlowych należy skupić się na tym co nas realnie może dotyczyć i na co mamy samodzielny wpływ.

Pochylając się zatem nad grecką gospodarką widzimy realne problemy firm – ubiegły rok przyniósł 25% wzrost liczby upadłości, a ich liczba ciągle rośnie (spodziewane +20% w tym roku), ponieważ nie zniknęły przyczyny za tym stojące. Jedną z nich jest oczywiście spadek popytu krajowego do poziomu znacznie poniżej tego sprzed kryzysu (-10%), co jest m.in. efektem programu cięć i oszczędności greckiego rządu. Celowo nie nazywamy go „programem naprawczym”, bowiem skala obciążeń nakłada się na wspomniany wcześniej spadek popytu (sprzedaż detaliczna -8,1% w ciągu ostatniego roku) znacznie osłabiając grecką gospodarkę (w efekcie -4,9% średnioroczny spadek produkcji przemysłowej) i rodząc obawy o to, czy posiadać będzie ona zdolność do wyjścia z impasu.

Nie nawołujemy jednocześnie do zniesienia kredytu zaufania dla greckich odbiorców, bowiem jest to rynek o dużym potencjale. Wspomniane reformy z jednej strony są znacznym realnym balastem dla greckich przedsiębiorców, ale z drugiej strony nie ograniczają się jedynie do spraw czysto fiskalnych. W celu zwiększenia konkurencyjności greckiej gospodarki oraz uwiarygodnienia jej w oczach inwestorów podjęte być muszą reformy prowadzące do większej przejrzystości, stabilności podatkowej, zagwarantowania pewności obrotu gospodarczego i równej konkurencji. Słowem reformy prowadzące do większej otwartości greckiej gospodarki, powiązane z obecnym planem naprawczym i uruchamianymi funduszami. Wszystkie te kwestie nie są do wdrożenia z dziś na jutro, ale są przygotowywane i – z pewnością egzekwowane przez pożyczkodawców, a więc stopniowo wdrażane w razie kontynuacji planowanych przez rząd reform. Warto o tym przypominać, bowiem jak dotychczas w planach sanacji greckiej gospodarki zwracano uwagę jedynie na aspekt oszczędności, pomijając reformy całego otoczenia biznesowego.

Jeśli reformy się udadzą, Grecja będzie coraz atrakcyjniejszym partnerem gospodarczym, także dla polskich firm. Skutki zadłużenia odczuwać będzie zapewne jeszcze przez lata, ale z drugiej wspomniane reformy sprzyjać powinny rozwojowi biznesu. Rozwojowi stopniowemu, chociaż już w 2012 spodziewamy się przełamania tendencji wzrostu liczby upadłości w Grecji, a nawet symbolicznego (-2%) spadku ich liczby. Zachęcamy zatem polskich przedsiębiorców, aby wziąwszy pod uwagę indywidualne uwarunkowania, nie skreślali z góry współpracy z greckimi przedsiębiorstwami, obecności na tamtejszym rynku. Kwestię zaś pozostania/wyjścia Grecji w strefie euro i podobnych scenariuszy makropolitycznych pozostawmy najbardziej zainteresowanych, czyli m.in. Francji i Niemcom, a przede wszystkim samym Grekom.