InPost rozwija sieć paczkomatów poza Polską, ale zarabia na razie tylko w kraju

rp_791d5fa80d_1243458340-inpost-zagranica.png

InPost zapowiada rozwój sieci paczkomatów poza granicami Polski. Jeszcze w tym roku spółka zainstaluje 200 urządzeń do samodzielnego odbioru paczek w Rumunii. Do końca roku InPost wejdzie także do jednego z krajów skandynawskich. Polska jest jednak na razie jedynym rynkiem, na którym spółka zarabia.

 – W tej chwili jedynie w Polsce mamy dojrzały projekt, który generuje rosnące, dodatnie przepływy pieniężne. Czechy i Słowacja są kolejne w takim zaawansowaniu i pewnie za pół roku będą już generować zyski. Bardzo mocno rośniemy w Rosji, zwiększamy liczbę maszyn, natomiast 220 maszyn, które mamy w Rosji, to zbyt mało, żeby osiągnąć odpowiednie momentum – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Rafał Brzoska, prezes zarządu Integer.pl, właściciela InPost.

Brzoska ocenia, że właśnie Rosja, a także Ukraina, są najbardziej perspektywicznymi rynkami w Europie Środkowo-Wschodniej. Liczy, że podobnie dynamiczny rozwój będzie możliwy w Rumunii. Do końca tego roku spółka chce zainstalować tam 200 paczkomatów, a docelowo chce zwiększyć ich liczbę do co najmniej 500.

Największych zysków spółka oczekuje jednak nie w Europie Środkowo-Wschodniej, ale na zachodnich, konkurencyjnych rynkach – we Francji, Włoszech, Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Dlatego InPost planuje ekspansję w wielu krajach. Jak podkreśla Brzoska, w grę wchodzi kilkanaście rynków.

 – Najbardziej zaawansowane pod kątem rozwoju są Szwajcaria, Francja, Hiszpania, Portugalia. Ciekawie wygląda sytuacja w Turcji, gdzie trzech potencjalnych partnerów logistycznych chce wspólnie z nami rozwijać ten projekt. Rynek turecki również rośnie bardzo szybko. Ukraina, Rosja – tam już jesteśmy, ale zwiększamy liczbę urządzeń – wylicza Brzoska.

Dodaje, że spółka jest zainteresowana również Skandynawią. Jeszcze w tym roku w jednym z krajów skandynawskich ma się pojawić co najmniej 100 paczkomatów, a docelowo w przyszłym roku InPost chce być obecny w całej Skandynawii.

 – Cztery kraje skandynawskie to w tej chwili bardzo dojrzały rynek e-commerce’owy, z użytkownikami, którzy są przyzwyczajeni do tego, żeby odbierać paczki bezpośrednio z punktów, a nie czekać na kuriera. Więc tam nawet nie trzeba edukować użytkowników, wystarczy rozlokować w najlepszych miejscach nasze urządzenia – przekonuje Brzoska.

Dodaje, że końcówka roku to zwieńczenie wielomiesięcznej pracy nad ustawieniem nowych paczkomatów. Brzoska zauważa, że łatwo jest znaleźć drogie lub słabe lokalizacje, ale nawiązanie współpracy korzystnej dla obydwu stron jest znacznie trudniejsze. Przykładem dobrej umowy sieciowej jest partnerstwo InPostu z Carrefourem we Włoszech. Dzięki takim umowom do końca tego roku spółka chce zainstalować kilkaset urządzeń.

Instalacja nowych urządzeń jest niezwykle ważna dla poprawy rentowności nowych rynków, na które wchodzi InPost. Dopiero przy odpowiedniej ich liczbie możliwe jest pozyskanie klientów i wygenerowanie zysków.

 – W Polsce, kiedy mieliśmy 150 maszyn, rozwiązanie paczkomatowe właściwie było bardzo rzadko obecne w sklepach internetowych. W tej chwili kończymy plan rozlokowania 1100 maszyn. To automatycznie powoduje, że każdy sprzedawca, który chce zaoferować klientom najlepsze rozwiązanie, nie może sobie pozwolić na to, żeby w koszyku dostaw nie było paczkomatów. I to też powoduje, że nasycenie sieci jest większe, przez co – oczywiście – odbija się to na rentowności – tłumaczy Brzoska.