Kurs funta po wyborach – możliwe scenariusze

funt

Obywatele Królestwa zagłosują w przedterminowych wyborach parlamentarnych, które mają przełamać brexitowy impas. Premier Boris Johnson obiecał, że jeśli wygra jego partia, to brexit nastąpi z końcem przyszłego miesiąca. Wielu obserwatorów nie wierzy jednak w taki scenariusz po przegranej walce premier May. GBP jest mocno wrażliwy na każde doniesienia dotyczące sondaży dotyczących wyników wyborów. Dzieje się tak dlatego, że to właśnie od tego, jak zagłosują Brytyjczycy, w dużej mierze zależy, czy zobaczymy w końcu zakończenie brexitowej sagi.

– Funt jest niżej, gdyż inwestorzy kupujący walutę w ostatnich dniach w nadziei na łatwą wygraną torysów, teraz mają wątpliwości. Nie wszystko jest jednak stracone. Boris Johnson może być nawet zadowolony z sondażu, gdyż może on zapewnić mobilizację wyborców Partii Konserwatywnej, którzy nie zamierzali iść do urn, licząc na pewną wygraną BoJo. Rajd funta może wrócić, dodatkowo wspierany odwijaniem transakcji zabezpieczających, na które od wczoraj pojawił się świeży popyt – tłumaczy Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.

Funt wrażliwy na doniesienia sondaży

Szterling w relacji do dolara amerykańskiego jest na fali wzrostowej od początku września. Rynek zdołał już mocno zdyskontować wygraną Partii Konserwatywnej, na której czele stoi Boris Johnson. Nie oznacza to jednak, że jeszcze po ogłoszeniu wyników funt nie będzie zyskiwać. Wtorkowy sondaż firmy YouGov pokazał przewagę torysów, która jednak skurczyła się w porównaniu do poprzedniego badania. Ostatnie szacunki wskazują, że Johnson może oczekiwać 28 głosów przewagi. Poprzednio było to aż 68. Nerwowość na rynku jest uzasadniona, bowiem YouGov przyzwyczaił, że dostarcza predykcji o dużym stopniu dokładności. Widać, że na funcie pojawiła się lekka niepewność. Niższe poziomy GBP/USD mogą być jednak wykorzystywane przez inwestorów jako atrakcyjne, czego efektem może być kolejny impuls wzrostowy na parze walutowej.

Co oznacza dla rynku wygrana Borisa Johnsona?

Uzyskanie przez konserwatystów samodzielnej większości (przewaga przynajmniej 7 pkt proc. nad laburzystami) będzie miało kilka następstw. Po pierwsze, Boris Johnson ponownie zostanie premierem na Wyspach. Po drugie – umowa brexitowa zostanie poparta przez wszystkich kandydatów z Partii Konserwatywnej. W ten sposób nowy-stary premier będzie mógł działać sprawniej, co zwiększa szansę na szybszą ratyfikację porozumienia. Wówczas data 31 stycznia 2020 roku przeszłaby do historii jako oficjalny dzień wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wielomiesięczna saga zostałaby teoretycznie zakończona. Efektem tego mógłby być przysłowiowy rajd ulgi na rynku funta, czyli dalsza, dynamiczna aprecjacja waluty.

Okres przejściowy, definiowany jako czas do końca 2020 roku, zostanie prawdopodobnie wydłużony. Bruksela oraz Londyn będą potrzebować więcej czasu, by porozumieć się i ustalić wzajemne relacje. Tego typu negocjacje to proces, który może potrwać nawet kilka lat.

Co jeśli konserwatyści nie uzyskają samodzielnej większości?

Brak zdobycia większości implikuje sprawę fundamentalną: partia Jonsona raczej nie będzie w stanie spełnić obietnicy brexitu. Konserwatyści nie są nawet w stanie stworzyć koalicji z żadnym ugrupowaniem, które uzyska dostęp do Izby Gmin. Możliwe byłoby wówczas, że Partia Pracy dogada się z mniejszymi ugrupowaniami: Szkocką Partią Narodową oraz Liberalnymi Demokratami (LD). W rezultacie szeroka koalicja opozycji mogłaby zacząć rządzić.

Obie mniejsze partie w sprawie brexitu popierają pomysł Corbyna (lidera Partii Pracy), polegający na renegocjowaniu porozumienia oraz rozpisaniu ponownego referendum. Efektem tego byłoby przesunięcie w czasie terminu wyjścia Brytyjczyków z Unii. Taki scenariusz będzie negatywny dla funta w krótkim terminie, ponieważ saga brexitu się wydłuży. W długim horyzoncie funt może jednak zyskiwać, bo nowe referendum to także prawdopodobieństwo, że do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE w ogóle nie dojdzie.

Kolejny negatywny scenariusz dla funta

Inny możliwy scenariusz to taki, w którym żadne z ugrupowań nie zdobywa większości 320 głosów, niezbędnych do stworzenia rządu. Partia DUP (północnoirlandzcy unioniści, koalicjanci konserwatystów w poprzedniej kadencji) niechętnie bowiem podchodzi do współpracy z Borisem Johnsonem, nieprzychylnie patrząc na warunki wynegocjowanej przez niego umowy. Partia ta również nie wejdzie w porozumienie z Corbynem, ze względu na to, że lider Partii Pracy powiązany jest z irlandzkimi republikanami.

Ekspert TMS podsumowuje: – Taki przebieg wydarzeń wymusiłby rozpisanie kolejnych wyborów, a w konsekwencji spowodowałby odroczenie terminu brexitu. Rynek z pewnością nie uznałby tych informacji za pozytywne. Odpływ kapitału z GBP i spadek wartości funta byłby tego naturalnym następstwem.