Wciąż napływają informacje o problemach na polskich placach budowy. Najbardziej dotykają one zagranicznych inwestorów, którzy nie mają doświadczenia na polskim rynku. Przez brak zaplecza technicznego i pracowniczego cierpi włoska firma Salini, która straciła w tym roku kolejne inwestycje. Mimo wizji kar, które najpewniej nałoży sąd, dla włoskiego inwestora bardziej opłacalne jest wycofanie się z realizacji umów. Wszystko przez brak waloryzacji kontraktów, zawartych w latach 2015 i 2016 – które stają się coraz bardziej nieopłacalne dla wykonawców. A takich inwestycji na polskich drogach jest bardzo dużo.
– Wszyscy mają problem ze starymi kontraktami. Rząd twardo powiedział, że nie będzie waloryzacji zbiorowej dla firm, które realizują umowy z zeszłych lat. To niestety wskazuje na to, że takich przykładów jak włoska firma Salini będzie coraz więcej – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Dodatkowy problem jest taki, że od wyrzucenia firmy Salini minął rok, a wciąż nie ma ogłoszonego przetargu. To bardzo opóźni realizację inwestycji. Firmy przejmujące opuszczone place budowy muszą też zmierzyć się z ryzykiem, że będzie brakować pieniędzy, by dopłacać do droższych kontraktów. A w kolejnych procedurach przetargowych ceny realizacji wzrosną – ostrzega Furgalski.