Polska Izba Przemysłu Targowego: bez wsparcia rządowego czeka nas bankructwo!

targi poznań

Jeśli ziści się czarny, ale prawdopodobny, scenariusz – czyli ogłoszenie strefy czerwonej w miastach „targowych”, to do końca roku nie dojdzie do skutku większość targów zaplanowanych na jesień/zimę 2020 oraz na I kwartał 2021 roku. Branża targowa będzie więc najdłużej, bo aż 13 miesięcy, pozostającą w zastoju – od końca lutego 2020 do co najmniej kwietnia 2021. Z uwagi na faktyczną niemożliwość organizowania branżowych imprez targowych, branża, którą uznać można za  dziedzictwo narodowe z ponad stuletnią tradycją, pozbawiona jest przychodów i zysków. Dlatego bez wsparcia rządowego czeka ją bankructwo! – alarmuje Polska Izba Przemysłu Targowego.

Firmy targowe nie zdążyły nawet na dobre zacząć działać, a dziś, jak zwraca uwagę Polska Izba Przemysłu Targowego, wszystko wskazuje na to, że powrócą do takiego zastoju jak minionej wiosny. Choć targi oficjalnie mogły zacząć znowu działać od 06.06.2020, zbiegło się to jednak z tzw. sezonem martwym w branży targowej, a takim tradycyjnie jest już okres wakacyjny. Dzisiaj, kiedy powinien rozpocząć się właściwy sezon targowy, gwałtowny wzrost zachorowań na COVID-19 (zwany też drugą falą epidemii) spowodował, że cała Polska znalazła się w tzw. strefie żółtej, w której obowiązują ostrzejsze restrykcje. Co więcej, kolejnym miastom, w tym także takim, w których znajdują się ośrodki targowe, grozi włączenie do strefy czerwonej, a w niej panuje absolutny zakaz organizowania targów.

– Mimo braku ogłoszenia oficjalnego lockdownu, ograniczenia w ramach stref żółtej oraz zagrożenie włączeniem miast – zwyczajowych gospodarzy targów do strefy czerwonej oznaczają realny lockdown branży targowej, choć bardziej zasadne byłoby użycie tu nazwy breakdown czyli upadek – mówi Beata Kozyra – prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego i dodaje, że w świetle tych informacji rokowania dla całej branży targowej są tragiczne. – Jeśli ziści się czarny scenariusz, a więc strefa czerwona w miastach „targowych”, to prawdopodobnie do końca roku nie odbędzie się większość targów zaplanowanych na jesień/zimę 2020 oraz na I kwartał 2021 roku – przewiduje Beata Kozyra i kontynuuje: – Pokazuje to wyraźnie, że nasza branża jest najdłużej pozostającą w zastoju – od końca lutego 2020 do co najmniej, jak wszystko na to wskazuje, kwietnia 2021. To ponad 13 miesięcy! Która branża jest w stanie przetrwać tak długo bez pracy, bez przychodów, bez zysków? Żadna! Zatem bez wsparcia rządowego branżę targową – dziedzictwo narodowe za stuletnią tradycją – czeka bankructwo! – prognozuje Beata Kozyra. Przypomina niedawny apel tej branży do premiera o uruchomienie wsparcia sektorowego, dedykowanego branży targowej, które nie tylko wesprze, ale stanie się impulsem dla całej branży, a ta, choć obecnie znajduje się w trudnej sytuacji, może stać się lokomotywą polskiego rozwoju gospodarczego na najbliższe lata. Dziś organizatorom targów, a także firmom około targowym (m.in. projektującym i budującym targi,  spedycji i transportu targowego oraz dostawcom innych usług na targi) chodzi przede wszystkim o zwolnienie ze składek ZUS od września tego roku do końca marca 2021 r., wydłużenie maksymalnego łącznego okresu korzystania z dofinansowań wynagrodzeń pracowników z trzech do dziewięciu miesięcy, a ponadto wsparcie finansowe, a w szczególności – o 1,5 mld w formie voucherów targowo-konferencyjnych, które można by wykorzystać w ciągu trzech lat, i pomocy płynnościowej.

Z najnowszych badań Urzędu Statystycznego z września 2020 r. wynika, że sektor targów przed pandemią Covid-19 generował łączne obroty w wysokości prawie 5  mld zł, a do budżetu państwa co roku wpływało ok. 0,5 mld zł podatku VAT. Wpływało, ponieważ na skutek odwołania imprez targowych z przyczyn od nikogo niezależnych, firmy branży targowej od końca lutego br. pozostają praktycznie bez pracy, a ich przychody od ponad 8 miesięcy wynoszą 0 zł. Z wyżej wymienionych badań wynika, że w 80% firm obroty spadły co najmniej o 50%, w tym w połowie przypadków nawet o 90%. Branża targowa w czasie obecnego „przestoju” straciła już ponad 1 mld zł.

Dotychczasowa pomoc rządowa, w postaci kolejnych Tarcz oraz wsparcie finansowe z PFR pozwoliły przetrwać firmom targowym ostatnie pół roku przy maksymalnym ograniczeniu własnych kosztów, w tym redukcji etatów. Jednak przedłużająca się epidemia koronawirusa, pomimo odmrożenia targów, nie pozwala działać branży targowej na tyle, aby firmy targowe mogły generować przychody pozwalające utrzymać przedsiębiorstwo i pracowników. Do apeli Izby pozytywnie odnieśli się przy pracach nad tzw. Tarczą Turystyczną senatorowie, jednak proponowane przez branżę zapisy ostatecznie nie znalazły się w tej ustawie. Odrzucił je sejm. Przedstawiciele rządu deklarowali gotowość do wsparcia targów, wykluczając jednak ostatnio, że może mieć ono charakter finansowy.

Polski rynek targowy zatrudniał przed pandemią ok. 97 tysięcy pracowników, w tym 60% na umowach cywilno-prawnych. Ze wspomnianych badań Urzędu Statystycznego wynika, że redukcja zatrudnienia spowodowana przez Covid-19 jedynie w branży targowej dotknęła już ok 60 tys. osób. Badania PIPT pokazują natomiast, że w najbliższym czasie co czwarta firma zwolni kolejne 50% pracowników, a co 3 firma ogłosi upadłość lub zawiesi działalności do końca 2020 r. – To tysiące osób, które zasilą szeregi bezrobotnych w naszych miastach i zgłoszą się po wypłatę zasiłku. Milionowego zasiłku!zwraca uwagę Beata Kozyra – prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego.