Problem bezrobocia mogą rozwiązać centra usług wspólnych i nowoczesne rolnictwo

raporty praca biuro

Ponad 13-procentowa stopa bezrobocia i ponad 2,1 mln osób bez pracy – kończący się rok, w ocenie ekspertów, był jednym z najtrudniejszych dla rynku pracy. Pracodawcy wciąż ostrożnie tworzą miejsca pracy i liczą na większe ożywienie w gospodarce. W miarę stabilna jest sytuacja w branży produkcyjnej, przemyśle samochodowym oraz w centrach usług.

Brak stabilności i rozbieżne oceny dotyczące przyszłości przełożyły się na sytuację na rynku pracy. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego za listopad wynika, że bez stałego zajęcia jest 13,2 proc. Polaków. To więcej niż przed rokiem i więcej niż w poprzednich trzech miesiącach.

 – Wiele osób szukających pracy nie znalazło jej ze względu na pochodną klimatu wynikającego z kryzysu, który spowodował, że firmy z dużą ostrożnością podchodzą do rekrutacji i do zatrudniania ludzi. Wielu z nich obawia się, że względnie niepewna sytuacja ekonomiczna może doprowadzić do tego, że trzeba będzie zwalniać ludzi – mówi Bernhard Matussek, dyrektor zarządzający Kienbaum Polska.

Nie lepiej jest w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Średni poziom bezrobocia, liczony przez Eurostat, to 12 proc. (w Polsce według Eurostatu stopa bezrobocia wynosi 10,2 proc.). W przyszłym roku należy się spodziewać niewielkiego spadku liczby bezrobotnych.

Dziś najłatwiej można znaleźć pacę w takich branżach jak: produkcja, FMCG (produkty szybkozbywalne: artykuły spożywcze, środki czystości, alkohol i papierosy), BPO (centra usług outsourcingowych).

 – Inwestycje, które od wielu lat są w Polsce: firmy zachodnie produkujące w Polsce, przemysł samochodowy  to są branże stabilne, gdzie być może był przyrost zatrudnienia – wyjaśnia ekspert. – Także w innych branżach, jak dobra szybkozbywalne, gdzie popyt wewnętrzny jest stabilny, mamy dosyć dużą stabilizację. Ale są też branże, które rosną w Polsce, np. centra usług wspólnych.

Duży wpływ na rynek pracy będzie miała atmosfera gospodarcza u partnerów handlowych Polski, w tym głównie w Niemczech. To oni są głównymi odbiorcami towarów polskich eksporterów.

 – Polska gospodarka jest, jak w wielu krajach europejskich, uzależniona od eksportu – przypomina Matussek. – Popyt jest w znaczącej mierze generowany poprzez gospodarkę niemiecką, która jako najsilniejsza i rosnąca gospodarka jest w dobrej fazie koniunkturalnej. Wywołuje ona odpowiedni efekt ssący też dla polskiej gospodarki.

W ocenie eksperta bardzo rozwojowym fragmentem rynku, który może odnieść w przyszłym roku największy sukces, jest nowoczesna branża spożywcza. Jej importem zainteresowane są przede wszystkim kraje starej Unii Europejskiej.

 – To jest nowy temat, który rysuje się od kilku lat, bo powoduje nową jakość również w rolnictwie. Zaczyna rosnąć nam nowa generacja ludzi pracujących w rolnictwie, bardzo profesjonalnie traktujących swój zawód. To powoduje, że stajemy się znaczącym rynkiem nie tylko wewnętrznym, lecz także eksportowym żywności. To są ważne i dobre impulsy – mówi dyrektor zarządzający Kienbaum Polska.