Przecena obligacji

forex giełda waluty

Wall Street jest w euforycznej, hiperbolicznej fazie hossy i nie reaguje na raporty kwartalne spółek (jeśli są słabe) oraz na dane makro (jeśli nie potwierdzają szybkiego wzrostu gospodarczego), ale my musimy na to spoglądać.

W poniedziałek opublikowany został raport o dochodach/wydatkach Amerykanów w grudniu, ale miało to znikomy wpływ na nastroje. Dowiedzieliśmy się, że dochody i wydatki wzrosły o 0,4% m/m (oczekiwano wzrostu dochodów o 0,3%, a wydatków o 0,4 %).

Najwięcej uwagi jednak skupiały wydarzenia na rynku obligacji. Rentowności na całym świecie całkiem mocno rosły. W USA wróciły do poziomu sprzed 4 lat, w Niemczech sprzed 2 lat. Wzrosły też na przykład w Polsce.

Ucieczka kapitałów z rynku obligacji może nawet pomagać akcjom (kapitał gdzieś musi szukać miejsca), ale jeśli rentowności będą zbyt wysokie to rynkowe stopy procentowe mogą obóz byków na rynku akcji wystraszyć. To jednak jeszcze nie jest ten poziom. W USA musiałyby przekroczyć trzy procent, żeby inwestorzy zaczęli się niepokoić (obecnie około 2,7% na obligacjach dziesięcioletnich).

Dla Wall Street ważne mogło być to, że przed sesją kilka dużych spółek opublikowało wyniki kwartału, co nieznacznie wpłynęło na zachowanie rynku akcji. Indeksy giełdowe trzymały się przez całą sesję tuż pod poziomem neutralnym. W końcu sesji doszło jednak do pogłębienia spadków.

S&P 500 stracił 0,67%, a NASDAQ 0,52%. Po długiej fali wzrostowej taka realizacja zysków była czymś normalnym i teoretycznie trudno uznać tą sesję za początek większej korekty, ale zachowanie rynków azjatyckich i kontraktów na amerykańskie indeksy (mocne spadki) we wtorek rano sygnalizuje, że rynki z chęcią by taką korektę zobaczyły.

W poniedziałek GPW rozpoczęła sesję podobnie jak inne giełdy europejskie, czyli neutralnie. Co prawda WIG20 szybko zabarwił się na czerwono, ale nie miało to znamion prawdziwego ataku podaży. Nasz indeksy blue chipów był jednak wyraźnie słabszy od innych indeksów europejskich.

Ta słabość doprowadziła przed rozpoczęciem sesji na Wall Street do wyłamania indeksu ze stabilizacji w dół. Było to załamanie niesprowokowane tym, co działo się na innych giełdach. Końcówka była nieco lepsza, ale WIG20 stracił 0,27%. Lepiej zachowały się indeksy mniejszych spółek – MWIG40 i SWIG80 zakończył dzień neutralnie.

Wczorajsze zakończenie sesji w USA oraz na GPW nie daje sygnałów, w którym kierunku dzisiaj pójdzie nasza giełda. Muszę powtórzyć to, co już pisałem w poniedziałek: najlepsze by było, gdyby nasz rynek wszedł w trend boczny w oczekiwaniu na amerykańską korektę. Początek sesji może być jednak dla posiadaczy akcji niekorzystny, bo nastroje na świecie zrobiły się bardzo „niedźwiedzie”.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion