Ropa naftowa zmierza ku największemu tygodniowemu spadkowi od prawie roku. OPEC, podobnie jak wielu analityków, źle ocenił perspektywy wzrostu zapotrzebowania na ten surowiec w 2024 roku. Jeszcze w zeszłym miesiącu grupa prognozowała wzrost popytu o 2 miliony baryłek dziennie, a obecnie coraz bardziej prawdopodobne jest, że to Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) miała rację, przewidując wzrost poniżej 1 miliona baryłek, głównie z powodu malejącego popytu w Chinach, gdzie prawdopodobnie nastąpił już szczyt zapotrzebowania. Wpłynęły na to osłabienie wzrostu gospodarczego oraz szybki rozwój pojazdów elektrycznych i hybrydowych, co zwiększa zapotrzebowanie na energię elektryczną, jednocześnie zmniejszając popyt na benzynę i olej napędowy.
OPEC+ może wpływać na podaż, ale nie na popyt, a obecnie to właśnie niskie zapotrzebowanie jest głównym problemem i przyczyną osłabienia cen. Dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, OPEC nie będzie w stanie zwiększyć produkcji, prawdopodobnie aż do przyszłego roku. W krótkim okresie jednym z nielicznych działań, jakie OPEC może podjąć, jest wywarcie presji na Irak, Kazachstan i Rosję, aby w pełni realizowały wymagane cięcia produkcji w ramach rekompensaty za wcześniejsze nadprodukcje.
Uważam w tym momencie, że 70 USD za baryłkę ropy Brent to granica, której grupa może chcieć bronić, czy to poprzez interwencje słowne, nacisk na wspomniane kraje, czy nawet kolejne, bolesne cięcia produkcji. Oprócz śledzenia danych gospodarczych z Chin i USA w poszukiwaniu oznak poprawy, powinniśmy też czekać na ustabilizowanie globalnych marż rafineryjnych i oznaki ich wzrostu – w przeciwnym razie nie może być mowy o jakimkolwiek niedoborze na rynku tego surowca, w świetle obecnej sytuacji.
W tym tygodniu zarówno ropa WTI, jak i Brent przełamały kluczowe poziomy wsparcia 71,70 USD i 75 USD, które teraz pełnią rolę oporu. W sytuacji, gdy ceny pozostaną poniżej tych poziomów, spekulanci będą postrzegać rynek jako okazję do sprzedaży przy wzrostach, zamiast wcześniejszego podejścia „kupuj na spadkach”.
Ole Hansen, Dyrektor ds. strategii rynku surowców Saxo