Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych ma nadzieję, że program „Mój elektryk” zdynamizuje rozwój elektromobilności w Polsce. Należy patrzeć na ten program jako na pewien zestaw projektów, które połączone ze sobą dadzą wartość dodaną i wykreują popyt na pojazdy zeroemisyjne. Program rozpoczął się 12 lipca od wsparcia kierowanego do osób fizycznych. Wsparcie to odbędzie na lepszych warunkach niż rok temu w czasie programów pilotażowych – podniesiono cenę maksymalną samochodu objętego wsparciem, w niektórych przypadkach podwyższono kwotę samego dofinansowania oraz wprowadzono inne możliwości finansowe, jak np. skorzystanie z leasingu konsumenckiego. Jednak tym, co budzi szczególne nadzieje Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych na zmianę na rynku elektromobilności w Polsce, są kolejne odsłony programu.
– Kluczowe dla rozwoju elektromobilności jest wsparcie kierowane do innych grup niż osoby fizyczne: przedsiębiorców, samorządów, innych klientów instytucjonalnych – powiedział serwisowi eNewsroom Maciej Mazur, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. – To jest właśnie ta grupa, która generalnie napędza rozwój motoryzacji nowych samochodów, a w szczególności jest to widoczne w obszarze zeroemisyjnego transportu. Mamy nadzieję, że program, który będzie otwarty dla przedsiębiorców i dla samorządów, będzie pozwalał tym grupom korzystać z takich narzędzi finansowych, jak leasing czy wynajem długoterminowy. Powinien zawierać te zasady, o których już wiemy – czyli maksymalną kwotę samochodu w wysokości 225.000 zł, dopłatę w kwocie do 27 000 zł, możliwość sfinansowania nie tylko samochodów z kategorii M1, ale także N1 i innych segmentów motoryzacyjnych. Ważne będzie także, by program trwał wiele lat, a jego działanie powinno opierać się na wniosku zamkniętym. Skierowanie do instytucji ma następować po zakupieniu, zarejestrowaniu i ubezpieczeniu samochodu – a dopłata ma czekać na beneficjenta programu. Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych liczy na to, że ten pakiet zmian rzeczywiście przyczyni się do wzmocnienia strony popytowej na tyle, aby rejestracje mogły być liczone w dziesiątkach tysięcy – analizuje Mazur.