Inflacyjny raport z USA, który został zaprezentowany wczoraj, osłabił dolara amerykańskiego oraz spowodował spadek rentowności amerykańskich obligacji i jednoczesny wzrost indeksów giełdowych, zarówno tych z Wall Street jak i Europy. W kwietniu dynamika wzrostu cen lekko spowolniła, choć nadal inflacja znajduje się powyżej celu Rezerwy Federalnej. Tak czy inaczej wzrosły „zakłady” rynku na obniżki stóp procentowych we wrześniu oraz grudniu tego roku.
W pierwszym kwartale tego roku ceny rosły silniej niż oczekiwano. W kwietniu otrzymaliśmy lekki spadek, choć dane są praktycznie zgodne z konsensusem. Wczorajsze dane są niewielkim krokiem w kierunku, który oczekuje Fed. Potrzebne są z pewnością kolejne raporty, które potwierdzą dalsze zmniejszanie się presji inflacyjnej zanim Rezerwa Federalna podejmie decyzję o łagodzeniu restrykcyjnych warunków polityki monetarnej.
Ceny konsumpcyjne w USA urosły w kwietniu o 0,3 proc. w porównaniu do marca. To nieco słabiej niż wskazywał konsensus. W ujęciu rocznym wskaźnik CPI uplasował się na poziomie 3,4 proc. co oznacza spadek 0,1 punktu procentowego. Ważniejsza miara bazowa, nie obejmująca żywności oraz energii również wyniosła 0,3 proc. m/m a w ujęciu rok do roku otrzymaliśmy spadek z 3,8 proc. do 3,6 proc.
Po wczorajszej reakcji dolara, giełd oraz obligacji skarbowych można zakładać, że rynek oczekuje nie aż tak „jastrzębiego” Fedu w tym roku. Czerwcowa obniżka stóp procentowych jest w tym momencie bardzo mało prawdopodobna. Nieco wzrosła szansa na wrześniowy ruch i aktualnie rynek wycenia prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza na poziomie bliskim 60 proc. Daje on też szanse na kolejny krok luzowania w grudniu tego roku.
W pewnym stopniu rynki odetchnęły z ulgą i przestawiły się na zdecydowany tryb risk-on. Wszystkie trzy główne amerykańskie indeksy, Dow Jones Industrial Average, S&P500 i Nasdaq Composite zdecydowanie urosły i wyznaczyły nowe historyczne rekordy. Dolar osłabił się. Kurs EUR/USD zbliżył się do 1,09 i znalazł się na najwyższym poziomie od 21 marca tego roku. Na uwagę zasługuje fakt, że notowania „przełamały” górne ograniczenie kanału spadkowego trwającego od końca ubiegłego roku. Na wczorajszej publikacji skorzystał złoty. Kurs EUR/PLN spadł poniżej 4,26 a USD/PLN wyznaczył nowy lokalny dołek na 3,9117 i zrównał się z minimami z 10 kwietnia 2024 roku.
Pomimo spadku inflacji przedstawiciele Fed wypowiadali się w dość jastrzębim tonie. Prezes Fed z Minneapolis – Neel Kashkari – trzymał się tematu wyższych stóp przez dłuższy czas. Powiedział, że instytucja może być zmuszona do utrzymania ich na obecnym poziomie przez „chwilę dłużej” i zakwestionował, jak bardzo ograniczają one gospodarkę. Dla niego wciąż dużą niewiadomą jest to, jak dużą presję na gospodarkę wywiera polityka pieniężna. Prezes Fed z Chicago – Austan Goolsbee – z zadowoleniem przyjął spowolnienie inflacji CPI, ale powiedział, że wciąż jest miejsce na dalszy proces dezinflacyjny. Wiceprzewodniczący Fed Philip Jefferson przyznał, że polityka pieniężna jest restrykcyjna, ale zauważył, że brak postępów w zakresie inflacji w I kwartale jest niepokojący.
Łukasz Zembik Oanda TMS Brokers