Stopy procentowe – co dalej?

Fed rozpoczął ograniczanie dodruku pieniędzy, ale nie będzie się spieszyć z walką z inflacją. Niemal jednocześnie Fed i polski bank centralny zareagowały odmiennie na wysoki wzrost cen w obu krajach. Mamy problem z wiarygodnością na rynkach finansowych.

Patrząc na decyzję Fed z punktu widzenia wcześniejszej komunikacji, decyzja ta była kompletnie przewidywalna i z tej perspektywy nie można mieć do Fed żadnych pretensji. Rozpoczęcie procesu ograniczania dodruku było komunikowane od miesięcy a jednocześnie szef banku centralnego uczciwie zapowiadał, że nie zamierza spieszyć się z podwyżkami stóp. Dodruk zmniejszono o 15 mld USD miesięcznie do połowy przyszłego roku, a to oznacza także brak oczywistego terminu dla podwyżki stóp.

– Jednak patrząc na politykę Fed z pewnego dystansu, jest ona absurdalna – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Przy przegrzanej pakietem fiskalnym gospodarce, inflacji przekraczającej 5% i rekordowej ilości niewypełnionych wakatów na rynku pracy Fed zamierza jeszcze przez ponad pół roku drukować pieniądze i utrzymywać zerowe stopy.

Powell co prawda napomknął, że gdyby inflacja nie okazała się przejściowa bank centralny będzie działać wcześniej, ale jednocześnie powiedział, że podwyższą stopy dopiero gdy nastanie „pełne zatrudnienie” (co samo w sobie jest już absurdalne, bo pełne zatrudnienie ma miejsce w szczycie cyklu koniunkturalnego, kiedy stopy procentowe powinny być już raczej blisko docelowego poziomu).

Nic więc dziwnego, że rynki uznały to za zielone światło do kontynuacji dotychczasowych trendów – amerykańskie indeksy ruszyły mocno do góry, bijąc kolejne rekordy. Na rynku walutowym nie mamy wielkich zmian, w dużym stopniu ze względu na fakt, iż podobnej podejście prezentuje EBC.

Natomiast w Polsce po najnowszych decyzjach RPP główna stopa referencyjna, służąca za podstawą do obliczania stawki WIBOR, wzrosła o 75 punktów bazowych z 0,5 proc. do 1,25 proc. Podwyżka była wyższa niż konsensus analityków (0,5 pkt.).

– W przypadku RPP decyzja wypada źle w kontekście wcześniejszej komunikacji, ale dobrze w kontekście warunków makroekonomicznych – komentuje ekspert XTB. – Obecnie kluczowe wydaje się powstrzymanie rosnących oczekiwań inflacyjnych i ograniczenie efektów drugiej rundy utrwalania się presji płacowej. Nie będzie to oczywiście prostym zadaniem w punkcie, w którym jesteśmy, jednak z tej perspektywy szybkie podwyżki wydają się mieć większy sens niż długi powolny cykl.

Dość gołębi Fed plus zdecydowane działania Rady (szczególnie, że szansa na kolejną podwyżkę w grudniu wydaje się duża) mają szansę na przynajmniej umiarkowane umocnienie złotego. Także dlatego, że NBP wcześniej tolerował wysoką inflację, grając na osłabienie złotego, co było korzystne dla rządu ze względu na zwiększone wpływy finansowe do budżetu państwa.

Reakcja na decyzję Fed na rynku walutowym była taka, że euro kosztowało 4,5852 złotego, dolar 3,9639 złotego, frank 4,3370 złotego, zaś funt 5,4139 złotego.