To nie koniec podwyżek stóp procentowych. Spirala inflacyjna będzie się nakręcać

Mamy za sobą dziesięć podwyżek stóp procentowych. Jeżeli przekroczyliśmy połowę tej drogi to przed nami jeszcze jedna podwyżka lub dziewięć.

Prezes NBP po lipcowych podwyżkach stóp procentowych zadeklarował, że jeśli inflacja po wakacjach będzie słabnąć, to rozpocznie się koniec cyklu ich podwyższania. To wersja optymistyczna, niezbyt precyzyjnie określona warunkami, które musiałyby zostać spełnione. Rynek nie bardzo w nią wierzy.

RPP zdecydowała o podniesieniu stopy referencyjnej o 50 pb do poziomu 6,50%. Konsensus rynkowy zakładał podwyżkę o 75 pb, czyli do 6,75%. Stopa lombardowa wynosi obecnie 7,00%, depozytowa 6,00%, redyskonta weksli 6,55% oraz dyskontowa 6,60%. W odpowiedzi na decyzję RPP polski złoty osłabił się o 0,6% w stosunku do euro. “Gołębie” nastawienie RPP można tłumaczyć obawami o wystąpienie recesji, jednak stale rosnąca inflacja przekraczająca już 15% z dodatnią dynamiką wzrostu nie może być już traktowana jako “zjawisko przejściowe” – zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych i startu kampanii wyborczej.

– Jeżeli popatrzymy na decyzje RPP z ostatnich miesięcy, to są one niezbyt niezrozumiałe, ponieważ trudno znaleźć jakąś logiczną formułę, dlaczego podwyżki stóp wynoszą 50 pkt., gdy innym razem 100 pkt., albo 75 pkt. bazowych – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Brakuje spójności, bo choć mieliśmy ostatnio słabsze dane z gospodarki, to jednak mamy cały czas bardzo mocną inflację i presję na osłabienie złotego.

Decyzję RPP można uznać za zaskakującą także z tego względu, że sierpniowe posiedzenie Rady będzie „techniczne”, a więc teoretycznie bez decyzji dotyczącej stóp procentowych. Stąd przypuszczenia niektórych analityków, że lipcowa podwyżka mogła być wyższa i powinna wynieść 100 pb.

Warto też przypomnieć niedawną, bo czerwcową prognozę Komisji Europejskiej, z której wynika, że e 2023 r. w Europie najwyższa inflacja będzie właśnie w Polsce, Wyniesie średniorocznie 7,3%, gdy w strefie euro obniży się do 2,7%. Nie jest pewne czy KE uwzględniła potencjalne skutki obietnic składanych podczas kampanii wyborczych, bo przed nami wybory parlamentarne i samorządowe.

– Ja spodziewam się, ze inflacja w przyszłym roku spowolni w okolice 9% średniorocznie, ponieważ procentowy wzrost cen będzie w kolejnych miesiącach liczony od bardzo wysokiej bazy czyli z okresu, gdy ceny były już znacząco wyższe – dodaje P.Kwiecień. – To jest poziom, który RPP nie da komfortu, bo każda jej decyzja będzie miała wielu przeciwników.

Już obecnie Polska ma duże problemy z policy mix czyli z rozbieżnościami pomiędzy polityką pieniężną i fiskalną. Bo ile RPP podnosząc stopy chce zmniejszyć inflację, to rząd realizując dodatkowe wydatki i obiecując kolejne zwiększa ilość pieniądza na rynku. Przykładem tzw. czternasta emerytura, która będzie wypłacana pod koniec sierpnia, gdy tymczasem „podatek inflacyjny” będzie kosztował wielu więcej niż wynosi jedna emerytura.

– Rynek wycenia, że podwyżki stóp procentowych powinny dojść do poziomu 8%, dlatego jeszcze kilka podwyżek przed nami – komentuje ekspert XTB.

Dla konsumentów, którzy mają oszczędności nie pojawiają się dobre wiadomości. Realna stopa procentowa pozostanie ujemna, oczekiwania inflacyjne będą wysokie co oznacza godzenie się z rosnącymi cenami. Spirala wzrost cen-wzrost kosztów-wzrost wynagrodzeń-wzrost cen będzie się nakręcać.