Ugoda w sprawie kredytu frankowego wg KNF – czy warto?

franki kredyt pieniądze

Pod koniec 2020 r. przewodniczący Komisja Nadzoru Finansowego przedstawił propozycję ugodowego rozwiązania problemu tzw. „kredytów frankowych”. Według tej propozycji kredyty indeksowane i denominowane do franka szwajcarskiego miałyby być rozliczane tak, jak gdyby od początku były kredytami złotowymi, oprocentowanymi wg stawki WIBOR powiększonej o marżę. Czy takie rozwiązanie jest korzystne dla frankowiczów?

Korzyści z zawarcia ugody

Zawarcie ugody na warunkach przedstawionych przez przewodniczącego KNF na pewno jest lepszym rozwiązaniem, niż kontynuowanie umowy tzw. „kredytu frankowego” na dotychczasowych zasadach. Nie jest to jednak rozwiązanie tak korzystne, jak to, które można uzyskać w sądzie.

Najistotniejszą korzyścią z zawarcia ugody byłoby obniżenie salda kredytu, które znacznie wzrosło na skutek wzrostu kursu franka. Niewątpliwie plusem zawarcia ewentualnej ugody byłoby również to, że pozwalałaby ona uniknąć sporu sądowego, który wiąże się nie tylko z kosztami, ale również dla wielu osób jest doświadczeniem raczej stresującym.

Nie można również zapominać o tym, że w przypadku sporu sądowego nigdy nie ma 100% pewności co do rozstrzygnięcia sądu. Zawierając ugodę wiemy, na jakie rozwiązanie się decydujemy.

Minusy ugody

Przez straty wynikające z ugody rozumieć należy utracone korzyści, które można by osiągnąć na drodze sądowej. Zarówno stwierdzenie przez sąd nieważności umowy, jak i tzw. „odfrankowienie” kredytu są rozwiązaniami korzystniejszymi od propozycji proponowanej przez przewodniczącego KNF.

W przypadku unieważnienia umowy kredytobiorca musi zwrócić wyłącznie to, co otrzymał od banku, czyli wypłaconą kwotę kredytu, natomiast bank powinien zwrócić kredytobiorcy dokonane przez niego dotychczas spłaty. Umowa jest nieważna od początku, nie ma zatem przy jej rozliczeniu żadnego oprocentowania. Banki straszą wprawdzie odrębnymi postępowaniami o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, a nawet inicjują takie postępowania, ale w zgodnej ocenie większości prawników roszczenia takie są pozbawione podstaw.

W przypadku tzw. „odfrankowienia” kredytu, umowa nadal obowiązuje, jednakże rozliczana jest tak, jak gdyby od początku była umową kredytu złotowego, oprocentowaną wg stawki LIBOR. Możliwe do uzyskania na drodze sądowej „odfrankowienie” jest w pewnym sensie podobne do propozycji KNF, z tą różnicą, że KNF proponuje oprocentowanie oparte o stawkę WIBOR, czyli mówiąc wprost – oprocentowanie zdecydowanie mniej korzystne dla kredytobiorców.

Główny problem z ugodami

Podstawowy jednak problemem z ugodami jest taki, że dużo się o nich mówi, natomiast w praktyce banki zasadniczo nie podejmują realnych działań, które wskazywałyby na wolę polubownego zakończenia sporu z frankowiczami na szeroką skalę. Pojawiają się wprawdzie medialne doniesienia o pilotażowych ugodach czy też o pojedynczych ugodach zawieranych w indywidualnych sprawach, jednakże dla większości kredytobiorców banki nie mają żadnych propozycji ugodowych.

Trudno nie odnieść wrażenia, że eksponowanie w mediach tematu ewentualnych ugód z frankowiczami, ma spełnić jeden, bardzo istotny z punktu widzenia interesów banków, cel – spowodować, że kredytobiorcy powstrzymają się z kierowaniem spraw na drogę postępowania sądowego, w nadziei, że problem wkrótce rozwiąże się sam lub przy niewielkim zaangażowaniu kredytobiorców.