2015 rok powinien przynieść ożywienie polskiej gospodarce i zyski inwestorom, którzy dobrze wytypują korzystające na poprawie koniunktury spółki giełdowe. Korzystna koniunktura zapowiada się m.in. dla eksporterów i branży finansowej. Jest też szansa na ożywienie na rynku nieruchomości. Nie wolno jednak zapominać o zagranicznych zagrożeniach dla naszego wzrostu.
– Dotyczy to oczywiście sytuacji na Ukrainie i w Rosji – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Piotr Sieradzan, prezes zarządu Everest TFI. – Duży wpływ będzie też miało to, co będzie się działo w Unii Europejskiej w kontekście zarówno tych bardziej rozwiniętych gospodarek i możliwego QE [quantitative easing, zwiększenie wielkości podaży pieniądza w obiegu – red.], jak i gospodarek gorszych, chociażby greckiej, która też może wywołać trochę zamieszania. Dalej przechodzimy do czynniki globalne, czyli Stanów Zjednoczonych i Chin, które zwalniają coraz bardziej.
W Grecji 25 stycznia odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne, ogłoszone po tym, jak w grudniu parlament mimo trzech prób nie zdołał wybrać prezydenta. Z kolei w Chinach, choć trudno twierdzić, że kraj, którego PKB rośnie obecnie ok. 7 proc. rocznie, pogrąża się w kryzysie, tempo wzrostu jest znacznie słabsze niż rekordowe 14 proc. w 2007 roku. Dla Polski nie jest to najlepsza wiadomość i nie wynika tylko z tego, że i polska, i chińska gospodarka wciąż taktowanie są przez inwestorów na świecie jak jedna grupa rynków wschodzących, tzw. emerging markets.
– Polska powinna już wchodzić w kategorię developed markets – zaznacza Piotr Sieradzan, podkreślając, że tak się jednak nie dzieje. – Mimo że chińska gospodarka nie ma bezpośredniego przełożenia na gospodarkę polską, to biorąc pod uwagę fakt, że jest to również gospodarka wciąż zaliczana do emerging markets i że Chiny mają ogromny wpływ na to, co się dzieje globalnie, to jest to może nawet ważniejsze dla Polski niż jakieś pojedyncze czynniki lokalne.
Mimo zagrożeń perspektywy polskich spółek w tym roku są zupełnie niezłe. Szczególnie duże i silne powinny sobie świetnie radzić już w pierwszych miesiącach. 2015 rok na warszawskiej giełdzie zapowiada się więc wzrostowo.
– Impuls wzrostowy powinien przyjść jednak od dużych spółek – prognozuje prezes Everest TFI. – Dopiero później, po kilku miesiącach wzrostów na rynku, mniejsi inwestorzy mogą dołączyć. Jeśli chodzi o branże, no to na pewno musimy patrzeć na to, co się dzieje dookoła. Rosnący dolar, słabnące euro i słabnący przy tym złoty wskazują na spółki, które zajmują się eksportem na rynki, gdzie transakcje są rozliczane w dolarach.
Zaznacza jednak, że warto pamiętać o zagrożeniach międzynarodowych. Eksporterzy zorientowani na rynki wschodnie raczej nie będą się zaliczać do spółek o wybitnych wynikach. W innych branżach dobra koniunktura z 2014 roku powinna się utrzymywać i w 2015 roku.
– Pewnie branża finansowa nie będzie się zachowywała najgorzej, biorąc pod uwagę to, co się dzieje w polskiej gospodarce – uważa Piotr Sieradzan z Everest TFI. – Aczkolwiek należy tu raczej podchodzić do tego wybiórczo, ponieważ to był sektor, który jakiś czas już nieźle sobie radził. Raczej byłbym jeszcze ostrożnie nastawiony do sektorów konsumpcyjnych, jednak pojedyncze firmy, w szczególności przemysłowe z sektora małych i średnich spółek, mogą okazać się ciekawe.
Osoby, które są gotowe na pewne ryzyko, powinny się przyjrzeć sektorowi nieruchomości, który, jak ocenia prezes Everest TFI, najgorsze wydaje się mieć już za sobą.
– Pytanie, czy odbicie pojawi się w najbliższym czasie, czy będziemy musieli na nie jeszcze poczekać. Kiedy spojrzymy na wyniki tych spółek, to wyraźnie zobaczymy pewne ożywienie, być może to samo pokażą wyceny.