Wiktor Orban wprowadza podatek od Internetu

google komputer

Źle się dzieje w państwie… węgierskim. Rząd Wiktora Orbana chce wprowadzić podatek od danych pobranych za pośrednictwem sieci Internet. Stawka podatku miałaby wynieść 2,06 zł za rozpoczęcie pobierania każdego gigabajta danych. Powodem tej decyzji są coraz mniejsze wpływy do fiskusa z tytułu przesyłania sms-ów oraz rozmów telefonicznych.

– Świat się rozwija, powstają nowe technologie, a wraz z nimi nowe podatki. Cesarz rzymski Wespazjan w 70 n.e roku wprowadził podatek od toalet miejskich; Marek Belka w 2002 roku wprowadził podatek od zysków kapitałowych, a Wiktor Orban przejdzie do historii jako pierwszy premier, który opodatkował Internet. Konsekwencje nowej daniny są oczywiste – ceny wzrosną. Wątpię jednak, by na skutek podatku Węgrzy przestali korzystać z Internetu – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.

Do zmiany prawa węgierskiego władze motywuje to, że coraz mniej osób korzysta z SMS-ów oraz rozmów telefonicznych, które do tej pory objęte były podatkiem. Przybywa natomiast osób komunikujących się za pośrednictwem sieci. Opodatkowani mają zostać dostawcy Internetu, którzy najprawdopodobniej wkalkulują nową daninę w ceny dla klientów. Górny limit podatku najprawdopodobniej wyniesie ok. 10 zł dla klientów indywidualnych i 70 zł dla firm.

Na razie nie ma takiego zapisu, ale można się tego spodziewać na podstawie zasad konstrukcji obciążeń zawartych w sms-ach i rozmowach telefonicznych. Jeśli rząd nie wprowadzi stosownego limitu to najaktywniejsi internauci będą musieli zapłacić nawet kilkaset złotych podatku od Internetu miesięcznie.

Nowy podatek telekomunikacyjny może przynieść rządowi w Budapeszcie kwotę 20 mld forintów (275 mln zł). Szacunki portalu Index mówią natomiast aż o 95 mld forintów (1,3 mld zł). To kolejny specjalny podatek nałożony przez rząd Wiktora Orbana. Wcześniej węgierski fiskus sięgnął do kieszeni banków, firm energetycznych i sieci handlowych.

Węgrzy są oburzeni

Propozycja węgierskiego rządu oburzyła część tamtejszych internautów. Na Facebooku powstają kolejne strony, które gromadzą przeciwników opodatkowania sieci. Ich zdaniem wyższy koszt dostępu do Internetu przyniesie spadek liczby użytkowników oraz ograniczy wolność wypowiedzi. Przeciwnicy opodatkowania Internetu przypominają też, że w 2008 r. przeciwko tego typu propozycjom opowiedział się … sam Fidesz, czyli partia Wiktora Orbana.

– W Polsce na razie nikt nie planuje podatku od Internetu. Rząd ma problemy z wprowadzeniem nawet prostej opłaty audiowizualnej. Dla podatników to dobra wiadomość. Niestety, na podatki nie ma patentów, a naśladownictwo w tym temacie jest powszechne. Prędzej czy później Polacy też zapłacą za Internet – dodaje Piechowiak.