Wyrok TSUE z dnia 14 grudnia wytrącił z rąk banków ostatni oręż w walce z frankowiczami

ECJ Luxembourg
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej

Wyrokiem z dnia 14 grudnia TSUE wytrącił z rąk banków ostatni oręż w walce z frankowiczami. Tym samym padły też głoszone przez niektórych sędziów koncepcje co do sposobu liczenia terminów przedawnienia roszczeń banków. Trybunał potwierdził, że uzależnianie początku biegu przedawnienia roszczeń przedsiębiorcy od działań podejmowanych przez kredytobiorcę w toku postępowania sądowego jest niezgodne z Dyrektywą 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Oznaczałoby to bowiem ogromną asymetrię w uprawnieniach banku i kredytobiorcy, a to z tego względu, iż roszczenia kredytobiorcy zaczynają ulegać przedawnieniu już od momentu, kiedy dowiedział się on, że jego umowa zawiera nieuczciwe klauzule. Zdaniem TSUE, sytuacja taka może zatem tym bardziej zachęcać przedsiębiorcę, w następstwie pozasądowej reklamacji konsumenta, do pozostania bezczynnym lub do wydłużenia etapu pozasądowego poprzez przedłużenie negocjacji, aby termin przedawnienia roszczeń konsumenta upłynął, zanim termin przewidziany dla jego własnych roszczeń w ogóle się rozpocznie.

Jest rzeczą oczywistą, że skoro kredytobiorca najpierw wzywa bank do zwrotu zapłaconych rat powołując się na nieważność umowy, a następnie składa pozew o zapłatę kategorycznie twierdząc, że umowa jest nieważna, to jest to wystarczający sygnał dla banku, iż dana osoba nie chce „uzdrowienia” umowy kredytowej i utrzymania jej w mocy. Tym samym w momencie uzyskania takiej wiedzy przez bank rozpoczyna się dla niego okres przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału. Przeciwna koncepcja doprowadziłaby do tego, że przedsiębiorca oferujący nieuczciwe umowy byłby całkowicie zwolniony z odpowiedzialności za ich skutki do czasu, aż konsument nie podjąłby aktywnych działań zmierzających do zakwestionowania umowy i dochodzenia należnych mu roszczeń. A już zupełnie niezgodne z zasadami ochrony konsumentów jest przerzucanie na kredytobiorcę obowiązku wystąpienia z tymi roszczeniami na drogę sądową. Konsument powinien być chroniony przed nieuczciwymi działaniami banków z mocy prawa, niezależnie od tego, czy ma co do tego świadomość i odpowiednią wiedzę. Uzależnianie więc powstania konsekwencji prawnych niekorzystnych dla banków od podejmowania przez kredytobiorcę takich działań jak złożenie pozwu, mogłoby prowadzić do bezkarności banków i czerpania korzyści z własnego bezprawia. Brak perspektywy przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału zniwelowałby efekt odstraszający Dyrektywy, który ma zniechęcić banki do stosowania nieuczciwych klauzul w umowach kredytowych.

W swoim wyroku TSUE zajął się również kwestią podnoszonych przez banki w toku procesów zarzutów zatrzymania. Uwzględnienie takiego zarzutu przez sąd oznacza, że bank może powstrzymać się ze spełnieniem świadczenia na rzecz kredytobiorcy do czasu zaofiarowania przez niego, lub zabezpieczenia środków na zapłatę bankowi kapitału. W konsekwencji po stronie banku ustaje skutek opóźnienia, a więc kredytobiorcy nie należą się odsetki za czas opóźnienia.

Należy zaznaczyć, że procesy frankowe trwają obecnie kilka lat, a zarzut zatrzymania podnoszony jest przez banki często na kilka dni przed rozprawą apelacyjną. Prowadzi to do sytuacji, kiedy banki mogły bezkarnie wykorzystywać długość trwania procesu i nie płacić z tego tytułu żadnych odsetek. W tej kwestii TSUE zajął również kategoryczne stanowisko stwierdzając, że przepisy unijne sprzeciwiają się takie interpretacji polskich przepisów, które powodują utratę przez kredytobiorcę prawa do odsetek od momentu wezwania do zapłaty na skutek podniesienia przez bank zarzutu zatrzymania.

Komentując ostatnie wydarzenia w TSUE trzeba tez wspomnieć o jednym, bardzo ważnym orzeczeniu, które zapadło 11 grudnia w sprawie o sygn. C-756/22. W sprawie tej Trybunał jednoznacznie rozstrzygnął, że banki nie mogą żądać żadnej waloryzacji, potwierdzając ostatecznie i jednoznacznie, że w razie stwierdzenia nieważności umowy kredytowej bankom przysługuje jedynie zwrot kapitału w wartości nominalnej, oraz odsetki od wezwania kredytobiorcy do zapłaty. Z wyroku wydanego dzisiaj w sprawie C-28/22 wynika zaś, że roszczenia te mogą ulec przedawnieniu w braku podjęcia przez bank aktywnych działań, zmierzających do ich odzyskania.

Kredytobiorcy nie muszą już więc obawiać się wystąpienia przeciwko bankom na drogę sądową. Trzeba jednak pamiętać, że tak jak roszczenia banków się przedawniają, tak samo dzieje się z roszczeniami kredytobiorców – nie można więc zwlekać z podjęciem działań w nieskończoność.

Autor: Izabela Libera – Radca prawny