Bankowość mobilna jest najszybciej rozwijającą się częścią sektora. Wirtualny oddział banku umożliwia klientom kontakt z doradcą w każdej chwili. Zdaniem prezesa spółki Ailleron już za pięć lat z posiadaczem konta kontaktować się będzie nie żywy człowiek, lecz system.
– Rynek idzie intensywnie w kierunku rozwiązań mobilnych, dlatego że wszyscy korzystamy z telefonów komórkowych, chcemy mieć wszystkie nasze usługi pod ręką, w szczególności sektor bankowy się rozwija w tym obszarze – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Rafał Styczeń, prezes spółki Ailleron. – W sektorze bankowym nasza firma jest dzisiaj jednym z liderów światowych, jeśli chodzi o wirtualny oddział. Jesteśmy w stanie przez telefon komórkowy załatwić kompletnie wszystkie rzeczy, które z bankiem do tej pory załatwialiśmy albo w oddziale, albo przy wykorzystaniu komputera.
Z badania NBP przeprowadzonego we wrześniu 2016 roku wynika, że z bankowości mobilnej czynnie korzysta 6,6 mln Polaków. Na razie to 17,4 proc. populacji. Jednak już w grupie wiekowej 25–39 lat odsetek osób używających urządzeń mobilnych do obsługi konta wynosi 30,3 proc., natomiast wśród 18–24-latków jest minimalnie wyższy – 30,5 proc. Jednak w tej ostatniej grupie własnym lub współdzielonym kontem dysponuje jedynie 58 proc. badanych (w następnej według starszeństwa grupie konto ma aż 94 proc.) i zapewne odsetek ten w ciągu kilku lat wzrośnie. Natomiast to właśnie najmłodsi wykazują najwyższy współczynnik korzystania z bankowości mobilnej: 59 proc. posiadających dostęp do konta internetowego aktywnie łączy się z nim poprzez urządzenia mobilne (35 proc. w starszej grupie).
– Możemy na żywo rozmawiać z przedstawicielem banku przez 24 godziny, w dowolnym momencie i załatwiać wszelkie sprawy, widzieć prezentowane produkty, zatwierdzać je itd. – tłumaczy zalety tego rozwiązania Styczeń. – W związku z tym ten obszar idzie bardzo silnie do przodu. Co więcej, w krajach takich jak Wietnam, jak Malezja czy Singapur, gdzie wdrażamy nasze produkty, bardzo często w ogóle komputery już nie są używane, tam naturalne jest właśnie załatwianie wszystkiego przez telefon.
Ailleron jest firmą sektora IT, dostarczającą rozwiązania technologiczne dla kilku branż, w tym bankowej. Jego produkt LiveBank to usługa oferowana bankom, dzięki której klienci tych ostatnich mogą załatwić poprzez aplikację na smartfonie 90 proc. wszystkich operacji proponowanych przez bank. W ubiegłym roku to właśnie rozwiązania dla instytucji finansowych najmocniej wpłynęły na dynamikę wyników spółki. Jak podał Ailleron w raporcie rocznym opublikowanym na początku marca, w 2016 roku LiveBank uzyskał siedmiokrotnie lepszy wynik niż w 2015, osiągając zysk EBITDA na poziomie 2,1 mln zł. W ciągu roku Ailleron potroił liczbę obsługiwanych instytucji finansowych.
– W wirtualnych oddziałach bankowych, które banki powszechnie wdrażają, bardzo duża część komunikacji jest czatem. Tak jak ludzie są przyzwyczajeni do Messengera, tak oczekują, że Messengerem mogą się komunikować z bankiem. Chcemy bank traktować jak każdego innego kolegę w Messengerze i powiedzieć mu, żeby zrobił coś lub nie zrobił. I to jest też idealne miejsce na to, żeby tego typu technologie inteligentne wdrażać – komentuje prezes spółki.
Ailleron zakończył ubiegły rok z najwyższymi wynikami w swojej historii. Przychody wyniosły 89 mln zł, EBITDA 14,7 mln zł (rentowność 16,5 proc.), a zysk netto 7,6 mln zł. To o 16 proc. więcej niż rok wcześniej. Już w 2017 roku Ailleron wprowadził nową linię produktową Wealth, skierowaną do branży finansowej. Nowy produkt będzie oferowany tej samej grupie docelowej co LiveBank, z naciskiem na te banki detaliczne, które mają szeroką ofertę produktów inwestycyjnych. Po raz pierwszy wdrożone zostaną w nowym projekcie Golden Sand Bank – międzynarodowym mobilnym banku przeznaczonym dla klienta premium.
Według Rafała Stycznia kolejny krok na drodze rozwoju technologii w tej branży to rozwój sztucznej inteligencji tak, by z klientem kontaktował się nie pracownik banku, lecz system. Wejście w życie takich rozwiązań to jego zdaniem kwestia kilku lat.
– Dzisiaj sztuczna inteligencja to takie poszukiwanie złota, wszyscy biegną w tym kierunku, każdy wie, że jest to przyszłość i że musi coś w tym kierunku robić, bo inaczej ktoś gdzieś go wyprzedzi – mówi Rafał Styczeń. – Myślę, że te systemy za jakieś 5 lat osiągną taką dojrzałość, że będą w stanie rzeczywiście zastępować człowieka, że komunikując się z nimi, będziemy mieli wrażenie, jakbyśmy rozmawiali z człowiekiem, bądź będziemy w stanie załatwić większość rzeczy. Żeby tam być za 5 lat, trzeba dzisiaj już nad tym pracować, więc my też pracujemy np. nad automatyczną obsługą czata, czyli naszego produktu livebankowego.