Zdolność polskich przedsiębiorstw do udziału w rynku mocy. Firmy nie wiedzą, jak zarabiać na DSR

Jacek Misiejuk, dyrektor zarządzający Enel X
Jacek Misiejuk, dyrektor zarządzający Enel X

W programach DSR deklaruje udział jedynie ok. 2 proc. przedsiębiorstw przemysłowych, chociaż mogłoby uczestniczyć w nich dużo więcej.

Jak wynika z raportu „Polski przemysł wobec transformacji energetycznej”, przedsiębiorstwa przemysłowe w Polsce uważają udział w programach DSR za opłacalny. Często jednak nie są świadome swojej zdolności do uczestnictwa w rynku mocy. Firmy gremialnie przyznają, że brak im wiedzy na temat programów DSR. W efekcie korzysta z nich jedynie 2% przedsiębiorstw.

Raport Enel X „Polski przemysł wobec transformacji energetycznej” oparty został na badaniu pracowni SW Research, przeprowadzonym na grupie 330 polskich przedsiębiorstw działających w branży spożywczej, chemicznej, materiałów budowlanych, recyklingu i opakowań. Raport dotyczy konsumpcji energii, podnoszenia efektywności energetycznej i redukcji jej kosztów oraz opinii na temat stabilności systemu elektroenergetycznego, rynku mocy i możliwości uczestnictwa w nim odbiorców energii.

 

Jak pokazały badania, przedsiębiorstwa są bardzo ostrożne w ocenie swoich zdolności do ograniczenia poboru mocy w przypadku jej krytycznego deficytu, który jest podstawowym warunkiem udziału w programach DSR. Co znamienne, brak wiedzy na ten temat zgłosiło co piąte przedsiębiorstwo (21 proc.).

– Firmy przemysłowe najczęściej obawiają się wpływu redukcji poboru mocy na ciągłość produkcji i braku realizacji celów produkcyjnych. Jednak jednym z podstawowych działań pozwalających na czasowe ograniczenie poboru mocy jest przesunięcie produkcji w czasie na godziny pozaszczytowe – tłumaczy Jacek Misiejuk, dyrektor zarządzający Enel X w Polsce.

Takie działanie trochę przypomina tworzenie własnego magazynu energii, w którym energia jest magazynowana jako zapasy produkcyjne. Koszty takiego „magazynu” energii są dużo niższe od rzeczywistych magazynów energii. Dodatkowo można zmieniać na krótki okres parametry procesów lub stopień komfortu, jak np. temperaturę procesów, szybkość produkcji czy sposób działania wentylacji.

Innym popularnym sposobem czasowego ograniczania poboru mocy jest wykorzystanie własnych źródeł wytwarzania energii. Posiadają je zwykle przedsiębiorstwa, których proces produkcyjny jest szczególnie wrażliwy na niespodziewane przerwy w dostawach energii lub potrzebna jest lokalna produkcja ciepła, które może być wytwarzane w skojarzeniu z energią elektryczną. Jak wynika z badań Enel X, własne źródła energii posiada 36 proc. ankietowanych firm. W grupie przedsiębiorstw szczególnie energochłonnych, których roczne zużycie przekracza 10 000 MWh, odsetek ten wzrasta do 51 proc. W zdecydowanej większości (92 proc. wskazań) są to agregaty prądotwórcze służące jako zasilanie awaryjne na wypadek zakłóceń w dostawach energii elektrycznej. Jako takie mogą z powodzeniem służyć do czasowego ograniczenia poboru mocy z sieci, nawet całkowitego w niektórych przystosowanych do tego obiektach.

Jak pokazują badania Enel X, ponad trzy czwarte (76 proc.) przedsiębiorstw uważa rozwiązania takie jak programy DSR za opłacalne, natomiast aż 82 proc. zgadza się, że są one „przyszłościowe”. Jednocześnie prawie wszyscy respondenci (aż 93 proc.) zgadzają się z twierdzeniem, że wiedza o programach DSR jest w Polsce mało rozpowszechniona. Chociaż firmy deklarują, iż wiedzą czym jest rynek mocy (co potwierdziło 85 proc. ogółu badanych), aż 83 proc. przyznało, że nie wie, czym jest DSR.

– Przedsiębiorstwom brakuje wiedzy na temat możliwości zarabiania na rynku mocy oraz własnych zdolności do udziału w programach DSR – komentuje Jacek Misiejuk. – Nasze doświadczenia pokazują, że przedsiębiorstwa często nie wiedzą, w jaki sposób mogłyby wykazać się zdolnością do redukcji poboru mocy, co jest warunkiem przystąpienia do programu. Tymczasem wiele firm ma takie możliwości i zdolność do redukcji mogłoby osiągnąć dzięki naprawdę prostym działaniom.