Zryw byków z Wall Street

Wall Street

Kumulacja obaw o charakterze geopolitycznym (Rosja – Ukraina) oraz makroekonomicznym (posiedzenie FOMC) sprawia, że apetyt na ryzyko na rynkach finansowych wyraźnie opadł. Pod presją sprzedających znalazła się spora część ryzykownych aktywów, jednak ostatnie godziny handlu na Wall Street dały nadzieję na zmianę nastawienia inwestorów. Na rynku terminowym we wtorek można jednak zaobserwować niechęć do kontynuowania odbicia. W takim otoczeniu cierpią również Polskie aktywa.

Poniedziałkowy handel na Wall Street zdominowany był przez obóz niedźwiedzi. Czołowe indeksy zniżkowały bardzo wyraźnie, jednak ostatnia godzina handlu przyniosła zryw optymizmu i rynek kasowy zamkną się powyżej poziomów odniesienia. Dow Jones dodał 0,29 proc., a S&P500 umocnił się o 0,28 proc. Nasdaq100 zyskiwał 0,63 proc. Na rynku terminowym we wtorek rano nie widać apetytu na kontynuację odbicia. Notowania futures zarówno na indeksy w Europie jak i USA cofają się na południe.

Na szerokim rynku nastroje inwestorów determinują obecnie dwa wydarzenia, które skłaniają do redukcji długich pozycji na bardziej ryzykownych klasach aktywów. Eskalacja napięć na linii Rosja – Ukraina (de facto na linii Rosja – kraje Zachodu/NATO) budzi uzasadnione obawy. Pomimo, iż ze strategicznego punktu widzenia otwarty konflikt militarny jest mało prawdopodobny, to rozwój konfliktu zmierza w stronę działań o charakterze militarnym (możliwe lokalne ataki), co w naturalny sposób budzi awersję do ryzyka wśród inwestorów. Rzecznik Departamentu Obrony USA Kirby powiedział, że 8,5 tys. Amerykańskich żołnierzy jest w stanie gotowości w celu udzielenia pomocy NATO. Znaczącym ryzykiem są również, niemal pewne w sytuacji rozwoju konfliktu, sankcje gospodarcze wymierzone w Rosję. Obawy inwestorów o taki rozwój wydarzeń dobrze obrazuje rozjazd notowań Rosyjskiego indeksu akcji oraz ropy naftowej, które historycznie były ze sobą dość dobrze skorelowane. Ryzyka geopolityczne najczęściej mają jednak krótkotrwały wpływ na rynki finansowe. W bieżącym tygodniu mamy jednak do czynienia z innym ważnym, o ile nie ważniejszym, wydarzeniem.

W środę Federalny Komitet do spraw Operacji Otwartego Rynku (FOMC) podejmie decyzję ws. poziomu stóp procentowych w USA. O ile podwyżka stóp nie jest rozważana w styczniu, o tyle Fed może przygotować rynek na podwyżkę w kolejnych miesiącach (prawdopodobny marzec). Jastrzębie tony mogą wywoływać niechęć inwestorów do ryzykownych aktywów i negatywnie przekładać się na ceny akcji. Rynek obawia się, że podwyżki stóp w USA, ale też w innych częściach świata, stłumią wzrost gospodarczy, a tym samym pogorszą koniunkturę dla spółek z Wall Street. Równocześnie trwa sezon publikacji wyników kwartalnych w USA, a w bieżący tygodniu swoimi raportami pochwali się kilka znaczących spółek. W dotychczasowych rezultatach próżno szukać wzorca, jednak znacząca reakcja inwestorów na niewielkie minięcie się z prognozami wyników Netflix wskazuje na dość korekcyjne nastroje.

Globalne czynniki nie pozostają bez wpływu na krajowe podwórko. Od początku roku szeroki WIG stracił 4,44 proc. Również złoty cierpi z powodu rosnącej awersji do ryzykownych aktywów. Złotemu nie pomógł nawet szef NBP A. Glapiński, który przed weekendem sugerował konieczność podwyższania stóp procentowych mocniej niż wycenia to rynek. Nie można wykluczyć, że słowa mają działać prewencyjnie przed ucieczką kapitału z regionu, niemniej rynek szybko dostosował wycenę, a kontrakty FRA powędrowały na wyższe poziomy. Pomimo to złoty traci we wtorek względem głównych rywali i kwotowany jest na poziomie: 4,57 za euro, 4,0435 za dolara oraz 5,45 za funta.

Maciej Madej, analityk DM TMS Brokers